Odpowiedzią na krytykę było właśnie wpisywanie w komentarzach hasła „OK, boomer”. Po polsku trzeba by to przetłumaczyć, „tak, tak, tatusiu”, albo „jasne, jasne, dziadku”, a więc ironiczne podejście do starszego pokolenia, zawierające szyderstwo: co wy wiecie o świecie. „Boomer” to pokolenie tzw. baby boomu, czyli powojennego wyżu demograficznego – a więc właśnie dziadków czy starszych rodziców dzisiejszych dwudziestolatków. Ale to też pokolenie powojennego boomu gospodarczego. Dlatego też w tym powiedzonku zawarte jest coś więcej – głębokie napięcie pokoleniowe, wynikające z wyczerpania się wiary w to, że przyszłość będzie lepsza. Powojenne pokolenia mogły przekonywać swoje dzieci, że przyszłość będzie tylko lepsza, że gospodarka będzie rosła, że wszyscy będą coraz zamożniejsi, coraz szczęśliwsi. Szczególnie od końca zimnej wojny wiara w to, że może być tylko lepiej, zapanowała powszechnie. Tę wiarę zakwestionował przede wszystkim kryzys gospodarczy. W krajach takich jak Grecja, Włochy czy Portugalia młode pokolenia mają przed sobą perspektywę długów zaciąganych przez wcześniejsze pokolenia na budowę państwa dobrobytu. Ale również w USA napięcia między pokoleniami są coraz poważniejsze – ceny nieruchomości nieustannie rosną, nie zawsze przepustką do kariery są wyższe studia, na które wielu młodych Amerykanów bierze kredyty, które muszą następnie spłacać przez dekady. W Polsce sytuacja nie jest jeszcze tak tragiczna.
Ale jeśli przypomnimy sobie, jak wygląda nasza struktura demograficzna, obecni dwudziestolatkowie też nie mają wyłącznie dobrych perspektyw. Już dziś w Polsce jest ponad 8 mln emerytów, emerytura jednego seniora utrzymywana jest przez składki dwóch pracujących. W ciągu następnych dwóch lat grono seniorów wzrośnie o kolejne dwa miliony. W 2050 r. na 12,5 mln emerytów będzie niewiele ponad 9 mln pracujących. Jeśli do tego dodamy jeszcze katastrofę klimatyczną, którą wróży część naukowców, a lęk przed którą wypędza dzisiejszych licealistów na regularne strajki, widzimy, że młode pokolenie patrzy dziś w przyszłość z dużą dozą niepewności. I choć w Polsce powodów do obaw jest mniej niż w wielu krajach Zachodu, również nasze młode pokolenia coraz mocniej kwestionują ład, który przygotowało starsze pokolenie, pokolenie boomu. Te kilka liter z języka angielskiego również u nas zaczyna być wyrazem buntu. Warto więc już dziś zwrócić uwagę na hasło „OK, boomer”, bo to tylko prognostyk znacznie poważniejszych napięć. Te napięcia za pięć, dziesięć czy piętnaście lat mogą stać się głównym tematem społecznych i politycznych podziałów i zastąpić podziały z ostatnich lat – podział postkomunistyczny czy podział na Polskę solidarną i Polskę liberalną.