Na krzyż, na tę najdotkliwszą karę, nie skazywano poczciwych ludzi, którym się noga powinęła, ale prawdziwych bandytów. Zatem jakim cudem wiszący na krzyżu przestępca, wijący się w bólach, mógł się zdobyć na tak prawe słowa: „My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki...”? Zawsze mnie to dziwiło.
Słowa te, wypowiedziane w chwili najwyższego cierpienia, nie pojawiły się spontanicznie na jego wargach, pod wpływem chwili. On tylko wyraził to, co nosił w sobie. Czy przestępca może być jednocześnie aż tak prawy? Papież Franciszek twierdzi, że każdy z nas jest złożoną mieszaniną światła i cienia. Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy dwubiegunowi. Biegunowi dobra odpowiada też biegun cienia, ale być może działa to też w drugą stronę. Biegunowi mroku towarzyszy biegun światła. I właśnie to światło zabłysło, gdy zbrodniarz umierał na krzyżu. Jak to możliwe, żeby w takich mękach pojawiło się światło? Czy wystarczyła obecność Chrystusa, by odezwał się drugi biegun? Przecież drugi z wiszących obok Jezusa, złorzeczący bandyta, nie znajdował się wcale dalej, a jednak… Zatem „dobry łotr” nosi w sobie jakaś tajemnicę. Być może ktoś go tak wychował, a może własnym wysiłkiem i pracą nauczył się prawidłowo oceniać swoje położenie. Proste przyjmowanie krytyki na co dzień, wysłuchiwanie uwag, a nawet ganienia stało się świetnym treningiem zdobywania cnoty, która otwarła bramy nieba. No i jak na dłoni widać – takowa nauka, takowy trening przynoszą niebywałe skutki. Warto było.
Może trochę gdybam i racjonalizuję, ale próbuję sobie odpowiedzieć na pytanie: skąd się bierze tyle prawości w człowieku, który źle postępował? I upieram się przy stawianiu tego pytania, bo jestem żywo zainteresowany odpowiedzią. Sprawa dotyczy bowiem także mnie, i kto wie, czy nie jestem osamotniony.
Chwila refleksji
Jak reaguję na co dzień na krytykę, negatywne uwagi i ataki? Czy widzę w takich sytuacjach szansę na wypracowanie zachowań, które mogą stać się bardzo przydatne?