Gorące dyskusje na temat kary śmierci, przeradzające się czasem w zażarte spory, powracają co jakiś czas. Nieodmiennie pojawia się w nich pytanie, jak kara śmierci widziana jest ze strony Kościoła katolickiego. Preteksty do podjęcia problemu są różne. Czasami jest to wypowiedź ze strony przedstawiciela Kościoła. Niejednokrotnie jednak temat wraca do publicznej debaty, wywołany przez polityków, najczęściej tych, którzy karę śmierci wskazują jako najskuteczniejszy środek w walce z przestępczością.
Nie zabijaj... winnych
W czerwcu tego roku w kwestii kary śmierci bardzo jednoznacznie wypowiedział się papież Franciszek. Media donosiły, że włączył się w kampanię na rzecz zniesienia kary śmierci. W jaki sposób? W wideoprzesłaniu skierowanym do uczestników tegorocznego VI Światowego Kongresu przeciw Karze Śmierci, który odbywał się w Oslo, Franciszek stwierdził: „Rzeczywiście, w dzisiejszych czasach kara śmierci jest nie do przyjęcia, niezależnie od tego, jak poważna byłaby zbrodnia osoby skazanej. Jest ona zniewagą wobec nienaruszalności życia i godności osoby ludzkiej. Jest ona również sprzeczna z Bożym planem wobec poszczególnych osób i społeczeństwa, oraz Jego miłosierną sprawiedliwością”. Zdaniem papieża nie jest też ona zgodna z wszelkimi słusznymi celami kary i nie oddaje sprawiedliwości ofiarom, lecz w istocie sprzyja zemście. „Przykazanie «nie zabijaj» ma wartość absolutną i dotyczy zarówno niewinnych jak i winnych” – powiedział stanowczo Franciszek, dodając: „Nie wolno zapominać, że nienaruszalne i nadane przez Boga prawo do życia przysługuje również zbrodniarzom”.
Wątpliwości biskupa Eksuperiusza
Pojawiły się zaraz głosy, że aktualny następca św. Piotra zmierza do zmiany „tradycyjnego nauczania Kościoła”, które stosowanie kary śmierci dopuszcza. Jak kształtowało się to nauczanie? Za najstarszą oficjalną wypowiedź Kościoła w sprawie kary śmierci uznaje się opublikowany 2 lutego 405 r. list apostolski papieża Innocentego I, zawierający odpowiedzi na wątpliwości wyrażone przez biskupa Tuluzy Eksuperiusza. Zastanawiał się on, czy jest rzeczą godziwą, aby chrześcijanie wydawali wyroki śmierci na swoich bliźnich. Papież, żyjący w piątym stuleciu, napisał, że rządzący mają z prawa Bożego władzę do wymierzania kary śmierci winnym przestępstw. Powołał się przy tym na 13. rozdział Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian, który mówi o posłuszeństwie wobec władzy świeckiej. Innocenty I uznał, że chrześcijanin, który ją sprawuje, może jako sędzia świecki godziwie orzekać karę śmierci wobec winnych i nie wolno wykluczać ze wspólnoty wiernych kogoś, kto zgodnie z powyższym wydał wyrok śmierci na swojego bliźniego.
A jednak ograniczenia
Analiza kolejnych oficjalnych wypowiedzi Kościoła w kwestii kary śmierci pokazuje, że w jego stanowisku zachodziła pewna ewolucja, wprowadzająca rozmaite ograniczenia w jej wykonywaniu. Papież Innocenty III, którego pontyfikat przypadał na przełomie XII i XIII stulecia zwrócił uwagę, że władza orzekająca karę śmierci nie może się kierować nienawiścią, lecz rozsądkiem i nie powinna być pochopna, lecz rozważna. Sobór Laterański IV, który odbył się w roku 1215, zadecydował: „Żadnemu duchownemu nie wolno zalecać albo wymierzać wyroku śmierci. Powinien natomiast zabiegać, aby nie wymierzano wyroków śmierci, a tam, gdzie się je wymierza, wstawiać się za złoczyńcami”. Uznał nawet, że żadnemu duchownemu nie wolno pisać lub dyktować pism skazujących na śmierć.
Wydany w roku 1566 przez papieża Piusa V Katechizm (nazywany często Katechizmem Rzymskim lub Trydenckim) wprowadził w odniesieniu do kary śmierci kolejne warunki. Uznał, że władza publiczna może karę śmierci wykonywać bez naruszenia V przykazania Bożego tylko i wyłącznie „w sytuacji pomocy koniecznej”, gdy zagrożone jest życie niewinnych ludzi. Wiek XX przyniósł szereg wypowiedzi papieży w sprawie kary śmierci. Pius XII w przemówieniu do uczestników I Międzynarodowego Kongresu Histopatologii Systemu Nerwowego w roku 1952 oświadczył: „Jeżeli chodzi o egzekucję skazanego na śmierć, państwo nie rozporządza prawem życia osoby”.
Dlaczego tak późno
Do pontyfikatu Piusa XII nie odnajdujemy tak stanowczego stanowiska ze strony magisterium Kościoła. Dlaczego? Dopuszczenie kary śmierci było w przeszłości podyktowane kilkoma czynnikami. Pierwszym było powszechne poczucie kruchości ludzkiego życia. Z tego poczucia wynikała mniejsza niż dzisiaj wartość doczesnego życia człowieka. Kara śmierci nie była postrzegana jako odebranie człowiekowi wszystkiego, ale jako przejście do życia wiecznego, do którego starano się go religijnie przygotować. Ściśle religijna interpretacja śmierci była drugim czynnikiem sprzyjającym karaniu śmiercią, ponieważ odebrano tylko życie ziemskie, a nie wieczne. W ten sposób próbowano przywrócić sprawiedliwość społeczną, ale także dawano ostatnią szansę samemu przestępcy. Przed wykonaniem wyroku skazany spotykał się z księdzem i mógł okazać skruchę. Trzecim czynnikiem był mniejszy niż obecnie szacunek dla ludzkiego ciała. Powszechnie uważano, że uśmiercenie ciała przestępcy jest de facto ratunkiem dla jego duszy.
Dzisiaj te sprawy widzimy inaczej. Człowiek jest powszechnie rozumiany jako jedność ciała i duszy. Oba te wymiary człowieka są traktowane z szacunkiem. Ponadto życie doczesne uznawane jest za wartość podstawową i należy go bronić od poczęcia do naturalnej śmierci. Zmieniło się też podejście do życia politycznego, które zostało przesunięte całkowicie do sfery świeckiej, a decyzje władz nikt nie interpretuje tak, jakby były one boskiego pochodzenia. Kara śmierci nie jest wyrokiem Boga, którą wyraża władza sądownicza.
Z powodu tych zmian życie, nawet przestępcy, jest postrzegane jako wartość podstawowa, której nie wolno naruszać, chyba że sam przestępca zagraża innym i nie ma innego sposobu, aby powstrzymać go przed stosowaniem przemocy.
Stanowisko Jana Pawła II
Swojego sprzeciwu wobec kary śmierci nie krył Jan Paweł II. Wielokrotnie apelował o jej zniesienie, twierdząc, że jest okrutna i niepotrzebna. Kilkadziesiąt razy publicznie wygłaszał prośby o ułaskawienie skazanych. Jego stanowisko w tej sprawie miało zdecydowany wpływ na oficjalne nauczanie Kościoła, zawarte w Katechizmie Kościoła katolickiego. W opublikowanej w roku 1995 encyklice Evangelium vitae, mówiącej o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego, papież Polak napisał: „Jest oczywiste, że aby osiągnąć wszystkie te cele, wymiar i jakość kary powinny być dokładnie rozważone i ocenione i nie powinny sięgać do najwyższego wymiaru, czyli do odebrania życia przestępcy, poza przypadkami absolutnej konieczności, to znaczy gdy nie ma innych sposobów obrony społeczeństwa. Dzisiaj jednak, dzięki coraz lepszej organizacji instytucji penitencjarnych, takie przypadki są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”. Po ogłoszeniu encykliki w duchu stanowiska zaprezentowanego w niej przez Jana Pawła II zmieniona została w ogłoszonym kilka lat wcześniej Katechizmie Kościoła katolickiego treść punktu 2266, który dotyczy kary śmierci.
„Dzisiaj” ma znaczenie
Zdecydowanie przeciwko karze śmierci opowiedział się Benedykt XVI. W liście do uczestników III Światowego Kongresu przeciwko Karze Śmierci, który w 2007 r. obradował w Paryżu, napisał, że jest ona nie tylko zamachem na życie, lecz również obrazą godności człowieka. Wyraził przekonanie, że współczesne państwa dysponują skuteczniejszymi niż kara śmierci środkami zwalczania zbrodni. Takimi, które dają temu, kto ją popełnił, szansę jej odkupienia. W 2011 r. podczas audiencji ogólnej zaapelował o zniesienie kary śmierci na całym świecie. Jak widać, stanowisko papieża Franciszka w sprawie kary śmierci nie jest próbą zerwania z „tradycyjnym nauczaniem Kościoła”, lecz kontynuacją procesu, który toczy się od wieków. Aby zrozumieć wypowiedzi Franciszka i jego poprzedników trzeba zwrócić uwagę na zawarte w nich odniesienie do współczesności i uwzględnianie zmian dokonujących się w funkcjonowaniu struktur państwowych. To one sprawiają, że Kościół, chociaż wciąż dopuszcza istnienie kary śmierci tylko w przypadku niemożliwości powtrzymania przestępcy przez stosowaniem przez niego przemocy, to jednak ustami następcy św. Piotra mówi stanowczo, że dzisiaj, przy obecnych możliwościach, którymi dysponują władze świeckie, jest ona „nie do przyjęcia”.