Logo Przewdonik Katolicki

Polskie Milczenie

Małgorzata Jańczak
fot. archiwum prywatne

Papież Franciszek jedzie do Japonii. Chrześcijanie to zaledwie 1 proc. tamtejszego społeczeństwa. Mogłoby być ich więcej, gdyby nie prześladowania z XVII wieku. Jedną z ofiar był polski misjonarz, jezuita ojciec Wojciech Albert Męciński.

Miałam jeszcze w pamięci wiele scen z filmu Milczenie Martina Scorsese, przekładałam decyzje filmowych zakonników na naszą rzeczywistość, gdy koleżanka podrzuciła mi niewielki folder. Na pierwszej stronie rycina jakiegoś zakonnika, teksty po łacinie, angielsku i japońsku, ledwie dostrzegalny rok 1643 i napis: „The First Pole in Japan Martyr in Nishizaka, Fr. Albert Mecinski, S.J.”. Druga strona była zupełnie nie do odczytania. Jednak jedno jest pewne – pomyślałam – historia Shusaku Endo, opowiedziana przez Scorsese, może mieć polski wątek.
 
Z Krakowa do Nishizaka
Z Encyklopedii wiedzy o jezuitach w Polsce można się sporo dowiedzieć o pierwszym polskim misjonarzu w Japonii. Wojciech Albert Męciński był pierwszym synem Wojciecha i Felicjany, właścicieli 17 wsi i miasteczka Nowodwór. Urodzony w 1598 r. w Osmolicach koło Lublina przyszły misjonarz mógł więc spokojnie zająć się edukacją. Naukę rozpoczął w szkole jezuickiej w Lublinie i tam właśnie zapoznał się z listami misjonarzy z Japonii. Zachwycony ich relacjami, postanowił wstąpić do Towarzystwa Jezusowego, by w przyszłości naśladować nieustraszonych księży misjonarzy w Japonii.
Nie było to jednak takie proste, rodzina stanowczo zaprotestowała. Decyzją familii pierworodny musiał udać się na studia uniwersyteckie do Krakowa. Tutaj Wojciech zajął się medycyną i ziołolecznictwem. Celem pogłębienia wiedzy szybko wyjechał do Rzymu. Tam, daleko od kraju, protest rodziny nie miał już takiej mocy i młodzieniec 14 kwietnia 1621 r. wstąpił do nowicjatu św. Andrzeja. Do Polski wrócił jeszcze na chwilę po śmierci swojego młodszego brata, by uporządkować sprawy rodzinne (postanowił przeznaczyć odziedziczony majątek na założenie jezuickiej szkoły w Krakowie). Po załatwieniu spraw szybko wraca do Rzymu i rozpoczyna przygotowania do misji w Japonii.
Wreszcie w 1626 r. otrzymuje uprawnienia misyjne. Razem z Sebastianem Vieirą przenoszą się do Portugalii, gdzie kończą teologię i otrzymują święcenia kapłańskie. Fakt ten starannie odnotowuje w swoim dzienniku, który prowadził wraz ze współbratem zakonnym o. Kacprem Drużbickim.
 
Ewangelizacja Japonii
Święty Franciszek Ksawery zaczyna ewangelizować Japonię w 1549 r. Jak podaje biskup Osaki Leo Ikenaga Jun, proces ten następował bardzo szybko. W ciągu pół wieku nawróconych na chrześcijaństwo Japończyków było już ponad 300 tysięcy, co przy kilku milionach mieszkańców stanowiło poważną siłę. Tym bardziej że Japonia była wtedy pogrążona w wojnach domowych, które dopiero stworzą silny ustrój cesarski. Niestety, japońscy konwertyci z samurajskich elit, misjonarze oraz kupcy włączali się we wszystkie polityczne spory feudałów.
W efekcie gdy z początkiem XVII w. rozpoczął się proces zjednoczeniowy, barbarzyńcy z północy – tak nazywano Europejczyków – mało, że przestają być potrzebni, to zaczynają stanowić zagrożenie dla jedności tworzącego się cesarstwa. W 1614 r. szogun Ieyasu Tokugawa wydaje dekret, w konsekwencji którego dochodzi do całkowitej likwidacji chrześcijaństwa w Japonii. Zamykane są seminaria i szkoły chrześcijańskie, a misjonarzy załadowano na statki i odesłano do Chin.
Ostatecznie po stłumieniu w 1638 r. powstania chrześcijan na półwyspie Shimabara rozpoczyna się systematyczne oczyszczanie kraju z wyznawców obcej wiary. W 1640 r. Japonia całkowicie zamyka się na handel i kontakt z „barbarzyńcami z północy”.
 
Ad mortem pro Christo destinatus
Ojciec Wojciech wraz z braćmi podejmują kilka prób dotarcia do Japonii. Jedna z nich znosi okręt misjonarzy aż do Brazylii. Nie zniechęca to jednak misjonarza z Lublina. W 1633 r. znów wyruszył w drogę i po niebezpiecznej podróży wylądował w Goa na zachodnim wybrzeżu Indii. Tu po raz kolejny przydają mu się medyczne studia. Czekając, aż pojawi się możliwość dotarcia do Japonii, Męciński podejmuje pracę z chorymi. Posługuje w szpitalach i przytułkach.
Cały czas wędruje. Przez rok dociera na tereny dzisiejszego Wietnamu. W miasteczku Kochin dowiedział się o męczeństwie ojca Vieiry w Edo. Nie zraziło go to jednak. Rusza dalej. Wreszcie udaje mu się dostać na statek do Malakki. Niestety, holenderscy piraci zaatakowali flotyllę portugalską. Wojciech został więźniem piratów na Formozie (dzisiejszy Tajwan). Przez prawie pół roku pracuje w chlewach i przy bydle. Misjonarza znowu ratują niedokończone w Krakowie studia medyczne i jego zainteresowanie ziołolecznictwem. Gdy na wyspie wybuchła epidemia biegunki, Wojciech wyleczył syna gubernatora. W zamian za to otrzymał wolność i pozwolenie na udanie się do Indochin. Męciński szybko dołączył do o. Antoniego Rubino i wypłynął z nim do Manili. 2 lipca 1642 r. pisze swój ostatni list do Rzymu i podpisuje go „Ad mortem pro Christo destinatus” (przeznaczony na śmierć dla Chrystusa).
Ojcowie Rubino, Capece, Morales, Maraues i Męciński docierają do Japonii 11 sierpnia 1642 r. W przebraniu chińskich kupców wychodzą na ląd w porcie Kagoshima. Niestety, szybko zostają pojmani i odesłani do Nagasaki. Przesłuchania misjonarzy tłumaczy o. Cristovao Ferreira, apostata w służbie japońskiej. Przez siedem miesięcy pobytu w więzieniu w Nagasaki misjonarze poddawani byli torturom.
 
Bez litości
Dorota Hałasa i Zygmunt Kwiatkowski SJ w książce Chrystus w kraju samurajów umieszczają wstrząsające opisy tortur, jakie przed śmiercią przechodzili misjonarze. „Zadenuncjowanych i aresztowanych zakonników 21 sierpnia przewieziono do Nagasaki, gdzie torturowano ich przez 214 dni. Dla duchownych przygotowano torturę polegającą na pojeniu wodą do granic wytrzymałości, a następnie wymuszaniu – przy pomocy bicia, kopniaków czy nacisku na ciało – wylewania się wody, która wydalana była przez nos czy usta. Wiązano również więźniów mokrymi linami, gdy schły, zaciskały się, powodując dodatkowe cierpienie. Kiedy nie udało się złamać żadnego z zakonników, zdecydowano się ich zamordować. Lecz i to dokonywało się w szczególnie okrutny sposób. Zakonników powiązano po dwóch i podtapiano w kloacznej wodzie, aż zaczynali się dusić, później wyciągano ich i torturę powtarzano”.
Ojciec Henryk Droździel SJ, cytując Encyklopedię wiedzy o jezuitach na ziemiach Polski i Litwy, uzupełnia ten opis: „Wydano na nich wyrok śmierci, do którego wykonania przystąpiono 17 marca 1643 roku. Jednakże nie bez dodatkowych złośliwości i poniżeń, które miały ośmieszać chrześcijan wobec miejscowych. Otóż jezuitom ogolono głowy oraz wymalowano ich na czerwono. Następnie zaś prowadzono skutych kajdanami i zakneblowanych, aby nie mogli dać żadnego świadectwa dla pobudzenia wiary u japońskich chrześcijan pozostających w ukryciu na tamtym terenie. Skoro doprowadzono ich na miejsce straceń, zostali powiązani po dwóch i powieszeni głowami w dół nad wykopanymi w ziemi i napełnionymi zgniłą i stęchłą wodą dołami. Później zaczęto podtapiać ich, opuszczając i zanurzając głowami w tę bagienną wodę aż do pasa, i trzymano w niej aż do prawie zupełnego utopienia lub upływu krwi z nosa i ust. Wówczas na chwilę unoszono skazańców dla zaczerpnięcia przez nich powietrza, aby następnie powtarzać całą torturę od nowa. To barbarzyństwo trwało przez kilka dni, aż ojcowie jezuici zaczęli po kolei umierać”.
Ojciec Wojciech Męciński konał kilka dni. Japończycy twierdzą, że zmarł 25 marca 1643 r., natomiast źródła jezuickie, że dwa dni wcześniej. Obydwa źródła zgodnie są co do tego, że ciało Męcińskiego zostało spalone, a prochy rozsypane w morzu.
 
Legendy
Jak wielu męczenników, tak i ojciec Męciński doczekał się legend. Jedna z nich mówi, że jego ciało nie zostało spalone, a ocalało. Zamożna rodzina wykorzystała wszystkie swoje kontakty i olbrzymie fundusze, by sprowadzić ciało zakonnika do rodzinnego Lublina. Tam miało spocząć pod posadzką archikatedry lubelskiej, którą zaczęto budować w 1586 r. jako kościół jezuitów.
Do dziś w lubelskiej archikatedrze, w kaplicy Najświętszego Sakramentu, znajduje się tablica, na której widnieje napis: „Módlmy się za dusze zmarłych których ciała w grobach tej świątyni pochowano”. Obok umieszczono inskrypcję: „Ks. Wojciech Męciński SJ 1643 Missyo. Japoński”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki