Kiedy oddajemy ten numer do druku, pielgrzymka papieża do Afryki jeszcze się nie skończyła. Śledzę papieską podróż, słucham, czytam i notuję na marginesie. To nie będzie analiza papieskiej pielgrzymki. To subiektywny i autorski wybór tego, co w niej może być ważne dla nas, w Polsce.
Zjednoczeni, by się mścić
Mozambik jest krajem mocno wymęczonym nieustannymi konfliktami, zbrojnymi atakami ze strony muzułmanów i innych grup zbrojnych, ostatnio również dwoma cyklonami, które spustoszyły kraj wiosną tego roku. W tej chwili kraj przygotowuje się do wyborów – z zastrzeżeniem jednak, że demokracji na razie się uczy i w przedwyborczej walce również giną ludzie. Muzułmanów jest tu więcej niż chrześcijan, ale oni również czekali na papieża, który deklarował, że przyjeżdża do wszystkich Mozambijczyków. O zgodę apelowali zwierzchnicy islamscy, a w delegacjach z diecezji, wysyłanych na spotkanie z Franciszkiem, byli wyznawcy różnych religii, nie tylko katolicy.
To kontekst, który trzeba znać, żeby rozumieć główne przesłanie papieża, kierowane do mieszkańców tego kraju podczas Mszy na stadionie w Zimpeto. Franciszek przyznawał, że trudno jest mówić o pojednaniu, kiedy rany jeszcze krwawią. Jednocześnie jednoznacznie podkreślał: Jezus zachęca do miłości, która jest czymś więcej niż tylko brakiem odrzucenia tego, kto nas skrzywdził – jest nakazem nadzwyczajnej życzliwości i błogosławieństwa. – Nie można myśleć o przyszłości, budować państwa, społeczeństwa opartego na „sprawiedliwości” przemocy. (…) Żadna rodzina, żadna grupa sąsiedzka, żadna grupa etniczna, a tym bardziej kraj nie ma przyszłości, jeśli siłą, która je jednoczy, gromadzi i osłania różnice, jest zemsta i nienawiść. Nie możemy się godzić i zjednoczyć, by się mścić, aby uczynić temu, kto dopuścił się przemocy, to samo, co on nam uczynił, aby planować możliwości odwetu w formach pozornie legalnych.
Te słowa jako pierwsze zapisuję na marginesie przesłań dla nas dziś aktualnych.
Grosz do godności
W Zimpeto, na przedmieściach stolicy Mozambiku Maputo, znajduje się ośrodek Dream, zajmujący się leczeniem osób chorych na AIDS, a prowadzony przez Wspólnotę Sant’Egidio. AIDS jest poważnym problemem w tym kraju, według ONZ żyje w nim ponad dwa miliony chorych, w przedziale między 15. a 49. rokiem życia zarażone jest 12 proc. populacji. Około 30 proc. zarażonych nie jest tego świadomych. Spotykając się z chorymi i pracownikami ośrodka, papież zwrócił uwagę na to, że dzieła charytatywne nie wymagają doskonałych środków – wymagają przede wszystkim miłości i wysłuchania potrzebującego człowieka. Jeśli to jest i jeśli ludzie działają wspólnie, nawet małe rzeczy nabierają wielkiej wagi. – Biednym nie jest potrzebne upoważnienie, ale osobiste zaangażowanie tych, którzy słyszą ich wołanie. Troska wierzących nie może ograniczać się do pewnej formy pomocy – chociaż na początku jest ona konieczna i opatrznościowa – ale wymaga owej «wrażliwości miłości», która szanuje drugiego jako osobę i zabiega o jego dobro”. Usłyszenie tego krzyku doprowadziło was do zrozumienia, że samo leczenie, choć konieczne, nie wystarcza. Dlatego rozważyliście problematykę w całości, by przywrócić godność kobietom i dzieciom, pomagając im zaplanować lepszą przyszłość.
Nie jest ważne, ile pieniędzy daję. Ważne jest, czy daję je ja, całym sobą i człowiekowi, którego chcę usłyszeć. Grosz wrzucony do puszki to jeszcze za mało, żeby drugiemu człowiekowi przywrócić godność. Znów notuję, żeby zapamiętać.
Korupcja i lasy
Madagaskar, drugi odwiedzany przez papieża kraj, mógłby rozwijać się świetnie: wśród jego bogactw naturalnych jest złoto, uran, tytan, ale i kamienie szlachetne, takie jak granaty czy ametysty. Rosną tam również cenione w świecie drzewa hebanowe i palisandry. Mimo to kraj ten jest uznawany za jeden z najbiedniejszych na świecie: aż 80 proc. społeczeństwa żyje dziennie za mniej niż dwa dolary. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest źle prowadzona polityka – z jednej strony obowiązujące oficjalnie zakazy eksploatacji, z drugiej – nielegalna sprzedaż, prowadzona przez ludzi związanych z władzą. Powszechne są również kradzieże bydła domowego (zebu) przez zorganizowane grupy, które później sprzedają mięso za granicę. Kryzys kraju pogłębia również wycinka lasów, która powoduje coraz większe susze, z roku na rok zmniejszające plony w rolnictwie.
Zwracając się do władz Madagaskaru i przeciwstawiając się korupcji, Franciszek jednocześnie zdecydowanie upomniał się o przyrodę, wymieniając szczegółowo ochronę różnorodności biologicznej pożary lasów, kłusownictwo i niekontrolowaną wycinkę cennego drewna. Wszystko to ze względu na człowieka: – Nie może być prawdziwego podejścia ekologicznego ani konkretnego działania na rzecz ochrony środowiska bez sprawiedliwości społecznej, przyznającej prawo do wspólnego przeznaczenia dóbr ziemi pokoleniom obecnym, ale także przyszłym – mówił.
To, co my wciąż zdajemy się lekceważyć – ochronę świata stworzonego ze względu na szacunek i miłość wobec przyszłych pokoleń – papież stawia wysoko wśród wymagań społecznego życia chrześcijan – i to się nie zmienia, niezależnie od tego, w jakiej części wspólnego świata żyjemy. Zatem: do zapisania, do zapamiętania.
Przytulić dzieci przed snem
W zaskakujący dla nas, Polaków, sposób mówił Franciszek o godności pracy ludzkiej. W okresie komunizmu nasłuchaliśmy się przecież słów duchowego wsparcia dla robotników z ust kard. Wyszyńskiego, Jana Pawła II, ks. Jerzego Popiełuszki. Papież Franciszek upomina się o to samo, inaczej jednak, z innej perspektywy pokazując tę samą godność. Kiedy w kamieniołomach Mahatazana modlił się za tych, którzy pracują fizycznie w niewyobrażalnym zmęczeniu, ich godność przekładał na język czułości. Prosił Boga, by ocalił ich ciała przed nadmiernym wyczerpaniem: „Niech nie zabraknie im czułości, by potrafili przytulić swoje dzieci i bawić się z nimi. Spraw, by owoc ich pracy pozwolił im zapewnić godne życie ich rodzinom. Aby wieczorem znaleźli w nich ciepło, pocieszenie i otuchę oraz by razem, zgromadzeni pod Twoim spojrzeniem, zaznawali najprawdziwszych radości. Oby nasze rodziny wiedziały, że radość zarabiania na chleb jest doskonała wówczas, gdy ten chleb jest dzielony z innymi”.
Radość zarabiania – nie po to, żeby mieć, ale żeby było się czym dzielić: to przesłanie płynące z Afryki, które czytać możemy uniwersalnie. Na chleb nie zarabiamy w takim pocie czoła, ale czy to znaczy, że dzielimy się nim i że zawsze zdążymy przytulić dzieci przed snem?
Potrzebuję ciebie
W Antananarywie na Madagaskarze Ojciec Święty poruszył jeszcze jedną, ważną i dla nas kwestię. Podczas głównej Mszy św. mówił, że dostęp do królestwa niebieskiego nie jest związany z więzami krwi, przynależnością do określonej grupy, rodu albo kultury. Ten sposób postrzegania zbawienia prowadzi do tego, że ludzie w imię wiary usprawiedliwiać zaczynają wykluczenie – ale i przywileje. Królestwa niebieskiego nie wolno utożsamiać z własnymi interesami ani fascynacją jakąś ideologią. To sprawia, że imię Boga zaczyna być używane do uzasadniania przemocy.
Wcześniej podczas spotkania z młodzieżą wysłuchał między innymi świadectwa Vavy, która mówiła o swojej rodzinie – o rodzicach pochodzących z różnych, wrogich sobie plemion i o tym, że mimo wszystko zdołali oni zbudować pełen miłości dom. Odnosząc się do tej historii, papież mówił: „Pan nie chce samotnych poszukiwaczy przygód. Powierza nam misję, ale nie posyła nas samych na pierwszą linię. (…) Jesteśmy zaproszeni do odkrywania oblicza Jezusa w twarzach innych osób (…). Nigdy się nie izolujmy czy nie chciejmy czynić wszystkiego sami! To jedna z najgorszych pokus, jakie mogą się nam przydarzyć. (…) Wszyscy jesteśmy ważni i potrzebni, i nikt nie może powiedzieć: «Nie potrzebuję ciebie» ani «nie należycie do tego planu miłości, jaki wymarzył Ojciec, kiedy nas stwarzał»”.
Nikt nie może powiedzieć: nie potrzebuję ciebie. Nikt nie może zawłaszczyć sobie Kościoła ani używać Boga do wykluczania człowieka. To kolejne słowa z Afryki, które notuję sobie na marginesie, bo przecież są kierowane do nas tu i teraz.