Ksiądz Arcybiskup książkę Celibat zakończył zdaniem: „Zapewne jednak od przeszłości celibatu ważniejsza jest jego przyszłość”. Jaka jest przyszłość celibatu kapłańskiego w Kościele?
– Kościół rozwija się w kierunku coraz głębszego rozumienia celibatu, a więc także ma szansę w coraz dojrzalszy sposób go przeżywać i proponować kolejnemu pokoleniu. Coraz głębsze rozumienie pokazuje, że zrezygnować z celibatu w tej formie, w jakiej on jest dzisiaj, będzie Kościołowi łacińskiemu szalenie trudno. Musiałyby być niesłychanie poważne powody, które by przebiły wartość, jaką stanowi celibat.
Co to jest „głębsze rozumienie”?
– „Głębsze” (co do treści) jest to, co wyraźnie powiedział Paweł VI w Sacerdotalis coelibatus, a potem Jan Paweł II w katechezach „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich” – celibat jest znakiem miłości Jezusa Chrystusa do Kościoła. Kapłan celibatariusz ma tę miłość po prostu wyrażać i czynić obecną. Celibat jest pokazany przede wszystkim jako forma powołania do miłości, a nie – rezygnacji z miłości. Myślę, że to jest bardzo głębokie. Wtedy, kiedy wprowadzano celibat jako praktykę obowiązkową w łacińskim Kościele, niekoniecznie w taki głęboki sposób go rozumiano i uzasadniano. „Głębsze” jest też to, co kard. Karol Wojtyła prezentował na synodzie biskupów na początku lat 70: między celibatem a kapłaństwem jest przystawalność co do natury. To jest bardzo precyzyjne sformułowanie – on nie mówił, że celibat należy do natury kapłaństwa, ale z drugiej strony, gdy chodzi o naturę celibatu, to zmierza on do tego samego, do czego z natury zmierza też kapłaństwo. To poważne refleksje teologiczne, które się przekładają na wymiar głęboko duchowy. Głębokich uzasadnień celibatu przybywa, a nie ubywa. Aktualne pozostają też te przekazane przez tradycję: celibat jest znakiem życia przyszłego (wieku ostatecznego); daje możliwość bycia dyspozycyjnym wobec Kościoła itd.
Nowe jest zatem postrzeganie celibatu w kategoriach relacji?
– Relacji w Chrystusie – do Kościoła. Kościół nie jest abstrakcją, tylko wspólnotą konkretnych osób. Celibat jest formą miłości do każdej z tych osób.
W zsekularyzowanej kulturze rozumienie celibatu jest chyba spłycane przez osoby, które odrzuciły duchową perspektywę. Ostatni rozdział książki ma tytuł „Czy celibat to perwersja?”
– Trudno mi oceniać, czy ktoś to spłyca. Wydaje mi się, że podejście do chrześcijaństwa i do Kościoła, które jest płaskie, jest spłycające. Nie da się tłumaczyć postaw istotnych w Kościele, jeśli się zawiesza sąd o istnieniu Boga i o relacji człowieka do Chrystusa. Bo wtedy się mówi naskórkowo.
Czyli celibat ma sens tylko w odniesieniu do Boga?
– To na pewno. Myślę, że spłycenie dotyczy też samego człowieka – i znaczenia jego życia erotycznego.
A czy nie jest tak, że zawstydzanie katolików, w tym księży, idzie równolegle do ekspresji dumy z siebie, z satysfakcji i szczęścia w sferze seksualnej? To trochę system naczyń połączonych.
– To pytanie raczej do socjologa… Dla mnie ten problem rodzi się z rozdzielenia życia erotycznego od miłości, do którego doszło. Dość łatwo się mówi o potrzebach seksualnych człowieka, abstrahując od miłości. To jest jeden z ważnych akcentów w nauczaniu Kościoła: najważniejszą potrzebą człowieka jest potrzeba miłości: kochania i bycia kochanym. Człowiek kocha także poprzez ciało, ale nie w sposób zbanalizowany i zredukowany do wsobnych potrzeb. Sfera erotyczna jest, jak mówił Jan Paweł II, mową ciała. Wyrazem miłości.
Mamy dziś dwa rozbieżne rozumienia miłości?
– To jest główny temat. Jeśli się mówi o seksie jako o potrzebie takiej samej jak picie, jedzenie, spanie, to chyba się jednak człowieka spłyca.
W piątek w homilii wygłoszonej w Maputo papież Franciszek odniósł się do pytania wiernych z Mozambiku o przyczyny kryzysu tożsamości kapłańskiej. Wyjaśnił je, pokazując kontrast między przyjęciem dobrej nowiny przyniesionej kapłanowi Zachariaszowi i świeckiej kobiecie – Maryi. Zachariasz myślał w kategoriach osobistych korzyści. Zauważyłam, że kapłan był żonaty, a świecka – była dziewicą.
– Na pewno nie ma co stawiać tezy, że celibat jest źródłem kryzysu kapłaństwa. To jest redukcja, która po prostu jest nie do obrony. To jest stanowczo za proste. Źródłem tego kryzysu zawsze jest najpierw kryzys wiary. Można go pojmować nie tylko w kategoriach światopoglądu, ale tak, jak to sugeruje tekst papieża, jakiegoś bałwochwalstwa. Tam, gdzie zamiast wiary pojawia się zysk, chciwość i biznes, możemy mówić o bałwochwalstwie.
Jak przezwyciężyć kryzys wiary?
– Modlić się. Na początek. W życiu księdza kluczowa jest relacja z Jezusem i w Jezusie – z Kościołem. Jak tego nie ma, wszystko staje się pustą formą.
------
KS. ABP. GRZEGORZ RYŚ
Metropolita łódzki, dr. hab. historii Kościoła, kierownik Katedry Historii Starożytnej i Średniowiecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II, szef Zespołu do spraw Nowej Ewangelizacji przy Konferencji Episkopatu Polski. Autor i współautor wielu publikacji, m.in. książki Celibat oraz cyklu wideo na ten temat