Logo Przewdonik Katolicki

Piromani o zapobieganiu pożarom

Piotr Zaremba

Kiedy zobaczyłem na Facebooku wiadomość o ataku nożownika na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, natrafiłem od razu na wpis pewnego internetowego dziennikarza związanego z prawicą, będę się upierał, że zawodowego hejtera.

Obwieścił, że bardzo mu przykro z powodu tego, co się stało, ale winna jest lewica, bo to ona propaguje nienawiść, więc to ona ma krew na rękach. Pierwszy wpis pod tym tekstem niósł przesłanie jeszcze mniej skomplikowane: „Należało mu się”. I tak cały czas. Czym więcej apeli o spokój i modlitwę, tym więcej ataków na przeciwnika i deklaracji nienawiści. Ale żeby było jasne: nie tylko po jednej stronie. Liberalno-lewicowi harcownicy od pierwszej minuty wiedzieli, że winien jest PiS. Prawicowi odpowiadali atakami w stylu, który opisałem powyżej.
Po tych spontanicznych odruchach sprawa powędrowała na wyższy poziom. Zaczęły się regularne sympozja piromanów radzących nad tym, jak zapobiegać pożarom. Sam w jednym takim, w radiu Tok FM, wziąłem niestety udział. Usprawiedliwia mnie to, że umawiałem się na zupełnie inny temat, a trafiłem na spektakl „uspokajania nastrojów”, który wszakże miał się zacząć od ustalenia winnych. A przecież tego nie da się zrobić, a już na pewno nie kilkuminutową tyradą. „Smoleńsk!” – krzyczą jedni. „Palikot był wcześniej!” – odpowiadają inni. I mają sporo racji, a zarazem nie wyczerpują tematu. Bo wielkie emocje dotyczą często ważnych sporów: o miejsce Polski w świecie, o cywilizacyjne wybory, a zarazem bywają one nieraz skrajnie irracjonalne, raniące innych.
Z jednej strony wynika to także z demokratyzacji kultury. W internecie każdy ma prawo do dowolnego głupstwa, wiary w jakąkolwiek bzdurę. Z drugiej, ktoś tymi emocjami próbuje administrować, kierując je przeciw swoim przeciwnikom. W 2010 r. napisałem o „przemyśle pogardy” zwróconym przeciw Lechowi Kaczyńskiemu. Dziś ten przemysł jest co najmniej dwustronny. A pociągających za nitki wielu.
Nie ma wcale pewności, czy 27-letni kryminalista rzucający się z nożem na rzekomego sprawcę swoich „krzywd” to produkt tego przemysłu. To warto powiedzieć na samym początku, zanim mówi się cokolwiek innego. Ale równocześnie to okazja, aby próbować coś zrobić z naszym zbiorowym życiem. Pisałem o tym wielokrotnie właśnie w „Przewodniku Katolickim”. Teraz piszę w poranek po zamachu na polityka, kiedy ważą się jego losy.
To wszystko brzmi szalenie ogólnikowo, cóż na to poradzę. Ta opowieść nie ma jednego negatywnego bohatera. Imię ich legion. Ale przychodzi mi także do głowy konkret. W czasie kiedy minister Joachim Brudziński zdobył się na empatyczne reakcje, a wicepremier Piotr Gliński wzywał: „Na litość boską zamilknijmy, pomódlmy się”, ktoś nie umiał się zdobyć ani na empatię, ani na ciszę.
Posłanka Krystyna Pawłowicz rozliczała Jerzego Owsiaka jako rzekomego winnego. Może coś zrobicie, panie i panowie z PiS-u, z tą twarzą obecnej polityki, jeśli nie chcecie, żeby ta twarz przykleiła się do was wszystkich, niczym obrzydliwa maska? Że po drugiej stronie jest sporo takich „pań Pawłowicz”? To prawda, cały zastęp (słowo „legion” jest może nawet lepsze ze względu na diabelskie skojarzenia). Ale ja serio potraktowałem sensowne wezwanie, aby zaczynać od swojej strony. Tak być powinno. To ja powinienem się wstydzić za panią poseł, bo uczyniła z polskiego życia społecznego jeden wielki rynsztok. Nawet jeśli od dawna niczego nie robię z tak wielką pasją jak odcinanie się od takich jak ona, wciąż to na mnie ciąży.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki