To była szósta wizyta rosyjskiego prezydenta w Watykanie i trzecie spotkanie Władimira Putina z papieżem Franciszkiem. Z tamtą pierwszą rozmową z 2013 r. nie wiązano chyba specjalnych oczekiwań. Rosja była uważana wtedy za względnie przewidywalne państwo, tak więc najważniejszą sprawą mogła być np. kwestia ewentualnej papieskiej wizyty w tym kraju, o czym, jak wiadomo, marzyli poprzednicy Franciszka, przede wszystkim św. Jan Paweł II. Inaczej wyglądała sytuacja dwa lata później, w czerwcu 2015 r., czyli 14 miesięcy po zajęciu przez Moskwę Krymu i rozpoczęciu wojny w Donbasie. Wówczas głównym tematem spotkania rosyjskiego prezydenta (który nota bene spóźnił się 70 minut) z głową Kościoła katolickiego była Ukraina. Franciszek apelował o szybkie rozwiązanie „poważnej sytuacji humanitarnej” w Donbasie oraz włączenie się Moskwy w wysiłki mające doprowadzić do „stopniowego odprężenia w regionie”. Na koniec podarował Putinowi tradycyjny prezent dla przywódców państw, czyli medal Anioła Pokoju.
Problemy Putina
Tegoroczne spotkanie różni się od dwóch poprzednich przede wszystkim dlatego, że tym razem na wizycie w Watykanie zależało, jak się wydaje, przede wszystkim rosyjskiemu prezydentowi, co nie przeszkodziło mu tradycyjnie przybyć z ponad godzinnym opóźnieniem. Oczywiście nie wyłącznie jemu. Dla Kościoła ważna jest sytuacja chrześcijan w Syrii i na całym na Bliskim Wschodzie, gdzie Moskwa pozostaje istotnym graczem. Przez część kościelnych środowisk Putin może być również traktowany jako sojusznik w walce z nasilającymi się na Zachodzie atakami na Kościół i chrześcijaństwo.
Ale to Putin przeżywa w tej chwili trudne chwile. Od kilku miesięcy zaufanie Rosjan do prezydenta spada. Przyczyną jest stale pogarszająca się sytuacja ekonomiczna, będąca w dużej mierze wynikiem wprowadzonych po rozpoczęciu wojny na Ukrainie sankcji. Dlatego Kreml robi wszystko, by doprowadzić do ich zniesienia. Jednym ze sposobów jest poprawa wizerunku Putina na arenie międzynarodowej, a temu mogą się przysłużyć zdjęcia z popularnym wśród zachodnich elit papieżem. Oczywiście przywódca Kościoła powinien przyjąć każdego, zwłaszcza gdy istnieje choćby cień szansy na to, że takie spotkanie przyniesie pozytywne skutki. Tyle tylko, że ostatnia wizyta rosyjskiego prezydenta wiązała się z jeszcze jednym istotnym wydarzeniem.
Konsultacje z unitami
Putin odwiedził Watykan dokładnie w przeddzień zapowiedzianych już dawno dwudniowych konsultacji Franciszka z metropolitami i członkami Synodu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKGK).
W tym miejscu warto przypomnieć, że Kościół ten powstał w końcu XVI w. w wyniku uznania przez prawosławnych biskupów Rzeczypospolitej i Wielkiego Księstwa Litewskiego prymatu Rzymu (jednym z powodów były podejmowane przez Moskwę próby podporządkowywania sobie prawosławnych z terenów I RP). Cerkiew unicka tępiona najpierw w carskiej Rosji, a potem w Związku Sowieckim, odrodziła się na Ukrainie po 1991 r. i przez wielu uważana jest za ukraiński Kościół narodowy. Jest to także największy z 23 Kościołów katolickich obrządku wschodniego. Obecny moskiewski patriarchat uważa jednak unitów za zdrajców i byłby bardzo zadowolony, gdyby Watykan się od nich odciął.
Hierarchowie Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko-ukraińskiego, bo tak brzmi pełna nazwa Cerkwi greckokatolickiej, wiązali ze spotkaniem w Watykanie duże nadzieje. Jak mówił w jednym z wywiadów zwierzchnik tego kościoła abp Światosław Szewczuk, takie zaproszenie na konsultacje było wydarzeniem bezprecedensowym, świadczącym, że papież zdaje sobie sprawę zarówno z trudnej sytuacji Ukrainy, jak i roli, jaką Cerkiew unicka odgrywa w tym państwie.
Zdaje sobie z tego sprawę także Moskwa, która od pewnego czasu próbuje wciągnąć Kościół unicki w swoje rozgrywki z powstałą niedawno autokefaliczną Cerkwią Prawosławną Ukrainy. Rosja stara się przekonać prawosławnych, że prawdziwym celem kijowskiej autokefalii jest oderwanie ukraińskiej Cerkwi od prawosławia i włączenie jej w struktury Kościoła unickiego.
Krok po kroku
Informacja o planowanych konsultacjach z ukraińskimi hierarchami unickimi wywołała dywagację na temat ewentualnego wzmocnienia przez Watykan pozycji tego Kościoła. Tym bardziej że unici od dawna starają się o przekształcenie swego arcybiskupstwa w patriarchat, a abp Szewczuk przyznaje, że prosi o to papieża podczas każdego spotkania. W maju nuncjusz apostolski na Ukrainie abp Claudio Gugerotti zapowiedział, że papież „szykuje wielką niespodziankę dla ukraińskich grekokatolików”, nie zdradzając jednak o co chodzi.
Myślę, że przysłuchiwano się temu z uwagą nie tylko w Kijowie. Perspektywa wzmocnienia wschodniego Kościoła jednoznacznie utożsamianego nie tylko z Ukrainą, ale także prozachodnim kursem tego kraju, musiała budzić w Moskwie duży niepokój. Czy wpłynęła na chęć odwiedzenia przez rosyjskiego przywódcę papieża – nie wiemy, ale z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że temat Kościoła unickiego został poruszony przez Putina w trakcie jego watykańskiej wizyty.
Jakie będą rezultaty dwudniowych konsultacji Franciszka z unickimi biskupami Ukrainy – na razie nie wiadomo. Zdaniem włoskiego watykanisty Andrei Gagliarducciego, jeszcze nie nadszedł czas nadania Ukraińskiemu Kościołowi Grekokatolickiemu patriarchatu. Jedną z przyczyn może być niechęć do popsucia stosunków z Rosją.