Logo Przewdonik Katolicki

Targowica w Strasburgu

Jacek Borkowicz
fot. DMITRY ASTAKHOV/PAP EPA

Wycofując się z sankcji na Rosję w najgorszym z możliwych momencie, gdy Moskwa zaostrza jeszcze linię konfrontacji, Europa podaje tyły, dając jasny sygnał, że zło jest przez nią nagradzane.

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy, obradujące w Strasburgu, przywróciło pełne prerogatywy delegacji Rosji, która po aneksji Krymu w 2014 r. została zawieszona w prawach członka. Za zniesieniem sankcji opowiedziało się 118 deputowanych, 62 było przeciw, 10 się wstrzymało. Zgromadzenie (znane pod skrótową nazwą angielską PACE) liczy 636 członków, więc łatwo policzyć, że udział w głosowaniu wzięło niecałe 30 proc. uprawnionych. Być może zadecydowała o tym późna pora – posiedzenie przeprowadzono nocą z 24 na 25 czerwca – dość powiedzieć, że brzemienna w dalekosiężne skutki decyzja tego gremium przeprowadzona została w trybie, który w Polsce określamy mianem „przepychania”. Dziwne okoliczności tego głosowania potwierdza opinia ministra spraw zagranicznych Finlandii, który na konferencji prasowej określił przyjęte właśnie ustalenia jako „poufne”.
 
Requiescat in PACE
„Niech spoczywa w pokoju” – tę łacińską inskrypcję stosuje się powszechnie na cmentarzach i w wypadku strasburskiego głosowania zaiste trudno oprzeć się cmentarnym skojarzeniom. Decyzja PACE jest bowiem kamieniem grobowym europejskiej polityki bezpieczeństwa. Wycofując się z sankcji na Rosję w najgorszym z możliwych momencie, gdy Moskwa zaostrza jeszcze linię konfrontacji, Europa podaje tyły, dając jasny sygnał, że zło jest przez nią nagradzane – jeśli tylko czynione jest konsekwentnie.
Zwolennicy zniesienia sankcji motywują swoją decyzję faktem, że powrót rosyjskiej delegacji na obrady PACE umożliwi tam dyskusję o łamaniu w Rosji praw człowieka. W tym sensie wyniki głosowania skomentował niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas, mówiąc, że „to dobra wiadomość dla rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego”. Wypowiedź Maasa natychmiast zripostował Garri Kasparow, od lat żyjący na emigracji rosyjski mistrz szachów: „W imieniu rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego, zmuszonego do życia za granicą, powiadam ci: pieprz się”. To najtrafniejszy z komentarzy. Już przecież pół wieku temu genialny fizyk Richard Feynman sformułował prostą definicję idioty jako osoby, która uparcie powtarza ten sam eksperyment, mimo że jego wyniki są negatywne. PACE swoją decyzją wpisuje się bez reszty w tę straceńczą logikę.
Jednym z rzeczywistych motywów zniesienia sankcji są pieniądze. Rosja, w odpowiedzi na zawieszenie w prawach członka Zgromadzenia, przestała płacić składki. A to niebagatelna suma, wynosząca w jej wypadku 33 mln euro. Teraz, wpłacając składkę za rok bieżący plus dwa lata zaległe, Moskwa zasili kasę Strasburga sumą 99 mln euro, co daje ponad 20 proc. całego budżetu PACE.
 
„Nie możemy siadać z mordercami”
Zadecydował również strach, który, jak wiadomo, nie jest dobrym doradcą. Stanowisko Strasburga zaczęło szybko mięknąć od czasu, gdy Rosja, w odpowiedzi na wykluczenie, sama zaczęła grozić, że formalnie opuści grono Zgromadzenia. 17 maja na spotkaniu Komitetu Ministrów Rady Europy w Helsinkach przyjęto wręcz sugestię formalnie zawieszonego Kremla, by odtąd zakazać ograniczania praw jakiegokolwiek członka PACE.
Rosjanom tylko tego było trzeba. Już w poniedziałek 24 czerwca przybyli do francuskiego miasta w pełnej, 18-osobowej delegacji, mimo że teoretycznie nie było wiadomo, jaki obrót przybierze głosowanie. Jakby tego było mało, zaraz po uchwaleniu zniesienia sankcji zgłosili jako kandydata na wiceprzewodniczącego PACE Leonida Słuckiego, który jako polityk popierający rosyjską agresję na Ukrainę ma nieodwołany dotąd zakaz przebywania na terytorium Unii Europejskiej. Kandydatura Słuckiego nie ma chyba wielkich szans, chodzi tu raczej o zademonstrowanie rosyjskiej buty przerażonym Europejczykom.
Wyniki głosowania bezpardonowo skrytykowali Ukraińcy, których 12-osobowa delegacja protestacyjnie wycofała się z obrad Zgromadzenia. – Nie możemy siedzieć w jednej sali z mordercami – uzasadniła ten krok deputowana Iryna Heraszczenko. Mniej emocjonalnie, choć niemniej stanowczo skomentowała decyzję PACE ukraińska wicepremier Iwanna Kłympusz-Cyncadze: – Odtąd sesje plenarne Zgromadzenia będą podobne do sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ, gdzie manipulacje i propaganda Moskwy są słyszane nieustannie.
 
Strzał w stopę
Poza Ukrainą twardy i solidarny sprzeciw wobec powrotu Rosji na europejskie salony wyraziły inne kraje niegdyś zniewolone przez Moskwę: Litwa, Łotwa, Estonia oraz Gruzja. Ta ostatnia właśnie stała się widownią gwałtownych wystąpień przeciw rosyjskim próbom wywierania nacisku na Tbilisi. W odpowiedzi na nie prezydent Putin już w piątek, na trzy dni przed sesją PACE, objął Gruzję ostrymi sankcjami. Już chociażby ten krok mógł być odebrany jako zapowiedź, jak w istocie wyglądać będzie „pojednawcza” odpowiedź Rosji na gest poczyniony w Strasburgu. Niestety, większość posłów nie wyciągnęła wniosków nawet z tak wyraźnego ostrzeżenia.
Polska zmarnowała okazję, by w tej próbie okazać solidarność ze wschodnimi sąsiadami. Spośród 10 głosujących (na 12 uprawnionych) jedynie 9 opowiedziało się przeciw. „Za” głosował poseł Nowoczesnej Krzysztof Mieszkowski, który po fakcie próbuje tłumaczyć ten ruch „techniczną pomyłką”. Trudno uwierzyć w takie niedołęstwo, skoro posłowi bez wyjątku udawało się dotąd 200 razy głosować solidarnie z polską delegacją. Tak czy owak, wobec historii Mieszkowski ustawił się w niechlubnym szeregu tych, którzy oddali głos absolutnie zgodnie z prawem, lecz absolutnie niezgodnie z polską racją stanu. Pierwszym w owym szeregu jest poseł Siciński, który w XVII w. zapoczątkował praktykę zrywania sejmów warcholskim okrzykiem „Nie pozwalam!”.
Byłoby jednak nie fair obarczać całą niesławą jednego Mieszkowskiego. Poseł Nowoczesnej być może nie wcisnąłby guzika z symbolem „tak”, gdyby miał świadomość, że postawa Polski wobec Rosji wynika z pryncypialnej obrony wartości. Tak jednak nie było. W Helsinkach polska delegacja ministerialna, wdzięczna za mediację Strasburga w rozmowach o zwrot wraku tupolewa, a także przekupiona obietnicami udziału wysokich przedstawicieli Rosji w 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz, zaaprobowała powrót tego kraju do grona pełnoprawnych członków PACE. Dziewięciu posłów Zgromadzenia, którzy ostatecznie głosowali przeciw, osobiście zachowało się przyzwoicie, jednak ich poczucie moralnego luksusu nie zmienia faktu, że już zawczasu było wiadomo, jaki będzie wynik głosowania. A był on właśnie rezultatem podobnych, jak w wypadku Polski, zabiegów i obietnic Moskwy wobec poszczególnych narodowych delegacji.
Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk skwitował sesję strasburską stwierdzeniem, iż „można spróbować wciągnąć Rosję w system”, a jeśli się nie uda, wtedy znowu pomyślimy o sankcjach. Ale po pierwsze – na pewno się nie uda. Po drugie – żadnych nowych sankcji nie będzie, gdyż odtąd Rosja, mocą podjętej w Strasburgu uchwały, zasiadać tam będzie nieusuwalnie.
 
Już po decyzji o przywróceniu członkostwa Rosji, delegacje Polski i innych państw naszego regionu postanowiły opuścić obrady Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki