Logo Przewdonik Katolicki

Nowe życie

Natalia Budzyńska

Od kilku miesięcy obserwuję z zapartym tchem wzmożoną aktywność mojej koleżanki za oceanem. Ta kobieta żyje na nowo. Właściwie teraz się nie dziwię, ale był czas, kiedy wydawało mi się, że w jej wieku (a więc i w moim) już nic nowego nie może się wydarzyć.

To taka chwila, kiedy dzieci są w większości odchowane, a w każdym razie nie potrzebują już tyle uwagi, bo zaczynają mieć swoje życie. No a my, jeśli dotąd nie pracowałyśmy zawodowo, to do pracy wracamy, albo już wróciłyśmy. I taka codzienność praca – dom, zaczyna nas trochę nudzić, nie dzieje się nic nowego, bo nic nowego nie może się stać. Perspektywy może są coraz bardziej stabilne, ale nuda, bo w tej pracy zawodowej ścieżka jest jak autostrada. Nawet awansować się nie da. Kiedyś byłam w takiej sytuacji i nawet nie miałam pomysłu, jak z tego marazmu się wydostać. Miałam owszem marzenia, ale też głęboką pewność, że świat należy do młodości, która w moim przypadku przeminęła. Więc co mi pozostało, trzeba zarobić na czynsz w taki czy inny sposób, najlepiej w ten jeden bezpieczny, który znam i umiem. Z zazdrością patrzyłam na Lidkę Pospieszalską, która skończywszy lat 40, nagrała swoją pierwszą autorską płytę i zaczęła grać koncerty. Przedtem tylko śpiewała w chórkach czyjeś piosenki.

A teraz myślę, że to najlepszy czas dla kobiety: nic się nie kończy, a na pewno nie czas realizowania marzeń. Właśnie teraz jest na nie moment. Pierwszą książkę napisałam po czterdziestce i od tego momentu piszę kolejne. Bo przecież o tym marzyłam! Moja koleżanka, od której zaczęłam ten felieton, etatowy pracownik amerykańskiej poczty, od kilku miesięcy występuje jako komik przed publicznością podczas organizowanych w różnych miejscach comic show. Na fb widzę, jak jej życie się zmieniło. Kiedyś wracała po pracy do domu. Teraz raz w tygodniu ma występ, kwitnie, otoczona ludźmi. Na scenie wygląda świetnie, tak naturalnie, jakby robiła to zawsze. A ona tylko spełniła swoje marzenie. I kiedy zaczynam się rozglądać, okazuje się, że jest sporo takich kobiet, które miały odwagę przełamać impas w swoim życiu wtedy, gdy były pewne, że wszystko co ciekawe już za nimi. Dziewczyny, nie dajcie sobie wmówić, że świat nie należy do was, a wszystko co najciekawsze już się wam przydarzyło. Rozejrzyjcie się, może gdzieś obok was są drzwi, które warto otworzyć, zaryzykować. I to nie musi być nic spektakularnego. Na przykład można wreszcie przełamać lęk głębokości. Dopiero od kilku lat pływam, bo od dzieciństwa tak się bałam. Dzisiaj jeziorne pływanie należy to do najprzyjemniejszych rzeczy na tym świecie, a przecież nie miałam o tym pojęcia.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki