Konserwatywni katolicy świętują, bo drukarz z Łodzi, który nie chciał drukować hasła „LGBT Business Forum” na firmowym papierze, został uwolniony od odpowiedzialności. Dla środowisk, które ofensywę propagandy homoseksualnej uważają za zagrożenie (a mamy jej zalew), to decyzja słuszna. Swoista nowa klauzula sumienia – tym razem dla ludzi wykonujących rozmaite usługi. Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak się wydaje.
Słowa rzecznika praw obywatelskich powinny studzić ten entuzjazm. Żeby wybronić drukarza konserwatywni sędziowie z Trybunału musieli uchylić cały 138 artykuł kodeksu wykroczeń zabraniający dyskryminacji z powodu orientacji seksualnej, ale także na przykład z powodu niepełnosprawności, przekonań politycznych czy religii. Wygląda na to, że teraz będzie można bezkarnie utrudniać życie inwalidom. Będzie też można odmówić obsłużenia kogoś, bo jest katolikiem albo członkiem nielubianej partii. W internecie mnożą się już zapowiedzi takich odwetowych działań. Jacyś właściciele apartamentów zapowiedzieli, że nie zagości u nich nikt, kto głosował na PiS.
Przecież nie mamy tu do czynienia z odmową ze względu na osobę, tylko ze względu na treść usługi – oburzają się konserwatyści. No tak, ale i jedno, i drugie podciągane jest pod pojęcie „dyskryminacja”. Jak to w prawie zapisać, tak żeby i wilk był syty, i owca cała? Zresztą, czy rzeczywiście będziemy się czuli bezpieczni w kraju, gdzie drukarze odmawiają druku czegoś, co jest sprzeczne z ich zapatrywaniami? Czy drukarz ateista powinien mieć prawo nie wydrukować modlitewnika?; drukarz zwolennik opozycji nie chcieć brać do ręki materiałów partii rządzącej? Pójdą sobie do innego zakładu – pada już mniej pewna odpowiedź. W małym mieście, gdzie jest tylko jeden zakład, też?
Naturalnie mamy poczucie, że są takie sytuacje, kiedy człowiek nie powinien być zmuszany do udziału w czynnościach, które godzą w jego sumienie. Czy jednak nie grozi to czymś, z czym już mamy do czynienia? Do podziału wspólnej Polski na segmenty, kawałki, gdzie każdy jest obsługiwany przez swoich, a ignorowany przez nie swoich? Jak to zapisać, aby pogodzić wolność sumienia z normalnością? Coraz więcej takich dylematów będzie przed nami stawać.
Sprawa ma zresztą zaskakujący finał. Ikea, szwedzki koncern, zwolniła człowieka za to, że nie chciał brać udział w akcjach promujących LGBT. Mnie wydaje się oczywiste, że nie powinien być do tego zmuszany przez zakład pracy. Pomysł mieszania biznesu z propagandą orientacji seksualnej to nowość, z mego punktu widzenia mało sympatyczna. Możliwe jednak, że Trybunał Konstytucyjny swoją decyzją w sprawie drukarza utrudni obronę pana Tomasza z Ikei. No bo jeśli nie obowiązuje przepis chroniący przed dyskryminacją z powodu religii, a on powoływał się na zasady chrześcijańskie?
Znaleźliśmy się w pułapce. Można naturalnie apelować o wzajemne zrozumienie, że ktoś inny myśli inaczej. Ale właśnie tolerancji jest w tej całej ideologicznej wojnie najmniej. Nie tylko po konserwatywnej stronie.