Logo Przewdonik Katolicki

Sumienie drukarza

Magdalena Guziak-Nowak
FOT.PIXABAY.

Czy osoba gotowa do świadczenia usługi ma prawo do wyboru swoich klientów? W sprawie drukarza, który nie chciał przygotować baneru dla organizacji LGBT, sąd orzekł, że nie. Ale nie to jest w tej sprawie najważniejsze.

Był maj 2015 r. Łódzki drukarz odmówił wykonania materiałów promocyjnych na zlecenie Fundacji LGBT Business Forum. Przyznał otwarcie, że nie popiera jej działalności i nie chce się przyczyniać do rozpowszechniania głoszonych przez nią treści. Sprawą zainteresował się rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar i w lutym 2016 r. złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia wykroczenia. Powoływał się na art. 138 Kodeksu wykroczeń. To przepis uchwalony w 1971 r., który służył kiedyś do walki ze spekulantami i sprzedażą „spod lady”. Z inicjatywy RPO policja przeprowadziła postępowanie wyjaśniające. Skierowała przeciwko drukarzowi wniosek o ukaranie i w czerwcu uzyskała wyrok nakazowy. Sąd uznał m.in., że kto „umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny” i nakazał pracownikowi zapłacić 200 zł na rzecz Skarbu Państwa. Obwiniony wniósł sprzeciw i sprawa została przekazana do ponownego rozpoznania.
 
Wymiana uprzejmości
Takie przypadki często angażują opinię publiczną i organizacje pozarządowe. Bohaterami historii łódzkiego drukarza zostali więc po drodze Zbigniew Ziobro i Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Pod koniec lipca minister sprawiedliwości i zarazem prokurator generalny ocenił, że wyrok i kara grzywny to niebezpieczny precedens. „Burzy wolność myśli, przekonań i poglądów, a także swobodę gospodarczą, polegającą na dowolności transakcji. Stawia w uprzywilejowanej pozycji fundację reprezentującą środowiska mniejszości seksualnych, a łamie wolność sumienia pracownika, który ma prawo nie popierać homoseksualnych treści” – uznał minister. Według Ziobry „sądy są zobowiązane strzec konstytucyjnej wolności sumienia, a nie ją łamać”. Helsińska Fundacja Praw Człowieka dyscyplinowała ministra: „tego typu wypowiedź nie powinna mieć miejsca w społeczeństwie, które szanuje zasady demokratycznego państwa prawnego i trójpodziału władz”.
Po stronie drukarza stanęli natomiast prawnicy z Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, którzy uznali, że poziom absurdu został przekroczony i na stronie www.maszwplyw.pl zamieścili petycję o odwołanie Adama Bodnara. Ich zdaniem RPO „sprzeniewierza się złożonemu ślubowaniu” oraz występuje „jako stronniczy urzędnik stawiający ideologiczne postulaty grup LGBT ponad konstytucyjnymi gwarancjami naszych praw”. Petycję do Sejmu i Senatu RP o „zdecydowaną reakcję” ws. Bodnara podpisało ponad 35 tys. osób.
 
Wyrok
Postępowanie w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Widzewa zakończyło się 31 marca. Sąd uznał drukarza za winnego, ale odstąpił od wymierzenia kary, „biorąc pod uwagę charakter, okoliczności czynu, właściwości i warunki osobiste obwinionego”. W ustnym uzasadnieniu do rozstrzygnięcia sędzia wskazał, że art. 138 Kodeksu wykroczeń służy ochronie dostępu do usługi. Nie skomentował faktu, że organizacja LGBT bez problemu wybrała inną firmę i ostatecznie nie miała problemu z wykonaniem materiałów reklamowych.
Obrońca drukarza, mecenas Bartosz Lewandowski z Ordo Iuris, powiedział, że zgodnie z przepisami prawa cywilnego nie doszło do zawarcia umowy między organizacją LGBT a spółką, którą reprezentował drukarz. Zatem nie istniał „obowiązek świadczenia”, co jest warunkiem odpowiedzialności za wykroczenie ze wspomnianego artykułu. Komentując wyrok, ocenił, że stawia on znak zapytania wobec fundamentalnych praw i swobód obywatelskich, w tym przysługującej każdemu człowiekowi wolności sumienia.
Wyrok nie jest prawomocny, a pełnomocnik oskarżonego zapowiedział złożenie apelacji.
 


W obronie wartości czy przeciw człowiekowi?
Każdego dnia rozstrzygamy w sumieniu różne dylematy. Są osoby, które posyłają dzieci do katolickich szkół, chodzą tylko do katolickich fryzjerów, a jajka na Wielkanoc zamawiają u katolickich hodowców. Niedawno usłyszałam też o idei katolickiego osiedla w Krakowie. Warto sobie uświadomić, że każda z wymienionych sytuacji mogłaby mieć przeciwny zwrot: grafik nie chce złożyć ulotki z Jezusem, klientka nie chce się czesać u fryzjerki z „oazy”, rodzic nie życzy sobie, aby matematyk jego dziecka chodził do kościoła, a wspólnota mieszkaniowa nakazuje eksmisję z bloku wszystkich katolików…
 
Gdzie jest granica? Może ją wyznaczać odpowiedź na pytanie: czy decyzja, którą podejmujesz, jest próbą ochrony wartości, które są dla ciebie ważne, czy po prostu występujesz przeciwko drugiemu człowiekowi? Zobaczmy, jak to działa na przykładzie drukarza. Jeśli odmówił wykonania baneru LGBT, bo uznał, że w ten sposób ochroni ważne dla niego wartości (np. tradycyjnie rozumianą rodzinę), było to w porządku. Jeśli jednak nie przyjął zlecenia, bo osobom LGBT odmawia prawa do godności, to już nie. Czy da się to ująć w paragrafy? Chyba nie. Takie dylematy rozstrzygamy w sumieniu.
Wróćmy jeszcze na chwilę do pomysłu katolickiego osiedla. W pierwszej chwili pomyślałam, że to fajny pomysł. W drugiej się przeraziłam. Bo co byłoby moją motywacją, aby zamieszkać w takim miejscu? Czy na pewno chronienie ważnych dla mnie wartości? Miło byłoby tak o sobie myśleć… A może raczej lęk lub chęć pokazania „innym”, że są tu niemile widziani? Nie oceniam motywacji pomysłodawców, bo ich nie znam. Jednak ja sama nie chciałabym budować prawdziwego, fizycznego muru, za który pewnym osobom trudno się dostać. Pod pobożną przykrywką moje życie stałoby się wtedy świadectwem wyrzucenia na margines drugiego człowieka.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki