Żadna z podejmowanych w ostatnich latach prób zwiększenia zakresu ochrony dziecka poczętego nie skończyła się powodzeniem. Dużą popularnością cieszyły się za to czarne protesty i czarne marsze – inicjowane w kontrze do nich białe marsze wypadały raczej blado. Pojawiały się publiczne deklaracje znanych osób o dokonaniu aborcji jako rzeczy normalnej czy wręcz pozytywnej. W samym Kościele można było spotkać postawy kontestujące zaangażowanie w obronę życia – okazało się, że dla niektórych osób interes popieranej partii politycznej jest ważniejszy od dzieci poczętych.
W tej trudnej sytuacji nie bardzo potrafią się odnaleźć środowiska pro-life, które straciły swój dynamizm. „Jesteśmy konsumowani przez różne ruchy polityczne dlatego, że jesteśmy słabi. Przeżywamy bardzo duży kryzys naszego środowiska. Zaczęły być widoczne podziały” – mówił w marcu tego roku Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Głośne jest oczywiście umieszczanie w przestrzeni publicznej wystaw i banerów ze zdjęciami ciał dzieci rozkawałkowanych na skutek aborcji, działalność ta jednak odbywa się poza federacją i nie cieszy się poparciem większości środowisk pro-life.
Perspektywy, czyli co myślą młodzi
Jakie perspektywy rysują się na przyszłość? W ubiegłym tygodniu zaprezentowano wyniki badania zrealizowanego w ramach projektu „Młodzież”. Jest on realizowany cyklicznie przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS) i ma na celu dać szerokie spojrzenie na kondycję polskiej młodzieży. Wśród bardzo wielu zagadnień poruszonych w ramach badania był stosunek do aborcji.
CBOS pytał o to trzykrotnie – w roku 1998, kiedy minęło kilka lat od uchwalenia obecnie obowiązującej ustawy oraz w 2016 i 2018 r., kiedy podejmowano próby zmiany ustawy. Za każdym razem zadawano pytania młodzieży w wieku 18–19 lat. Pytano o to, kiedy przerywanie ciąży powinno być dopuszczalne, poddając ocenie badanych siedem sytuacji. W czterech z nich aborcja jest w Polsce dopuszczalna – gdy zagrożone jest życie matki, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa, gdy wiadomo, że dziecko urodzi się upośledzone oraz gdy zagrożone jest zdrowie matki. W trzech kolejnych aborcja jest zabroniona – gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka, gdy jest w ciężkiej sytuacji materialnej oraz gdy jest w trudnej sytuacji osobistej.
W badaniu z 2018 r. przerywanie ciąży jest akceptowane w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia matki oraz gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. W pierwszym przypadku za dopuszczalnością aborcji opowiada się aż 78 proc. badanych. Aborcję dziecka poczętego w wyniku przestępstwa akceptuje 69 proc., a w przypadku zagrożenia zdrowia matki 67 proc.
Zdecydowanie niższa jest akceptacja aborcji dziecka, które ma się urodzić upośledzone – tutaj za aborcją jest 50 proc. badanych, 36 proc. jest przeciw, a 14 proc. nie ma zdania.
W pozostałych sytuacjach aborcja nie jest akceptowana przez większość badanych. 63 proc. badanych odrzuca ją w przypadku braku chęci do posiadania dziecka. 65 proc. nie dopuszcza aborcji w przypadku trudnej sytuacji materialnej, a 66 proc. w przypadku trudnej sytuacji osobistej.
Nietrudno zauważyć, że na postawy wobec aborcji wpływa samo prawo. Młodzi ludzie dopuszczają ją w sytuacjach, w których dopuszcza ją prawo, większość zaś sprzeciwia się aborcji wtedy, gdy prawo jej zakazuje. W szczególności można by się zastanawiać, jaka postawa przeważałaby, gdyby niedopuszczalna była aborcja dziecka, które ma się urodzić upośledzone. Trzeba przypomnieć, że skreślenie właśnie tej przesłanki przewiduje znajdujący się w Sejmie od półtora roku społeczny projekt komitetu „Zatrzymaj aborcję”.
Akceptacja niższa niż 20 lat temu
Jak wspomniałem, te same pytania zadawano młodzieży trzykrotnie. Mimo upływu lat odpowiedzi generalnie były dość zbliżone. „Opinie młodych ludzi o warunkach dopuszczalności aborcji są dosyć stabilne niezależnie od tego, czy zachodzące zmiany będziemy obserwować w krótkiej (2016–2018), czy też w długiej (1998–2018) perspektywie” – stwierdza oficjalne omówienie badania. Można jednak zauważyć pewne charakterystyczne (choć niewielkie) zmiany. Otóż największy poziom akceptacji dopuszczalności aborcji był w badaniu z roku 1998, najmniejszy zaś w badaniu z roku 2016. Można powiedzieć, że w miarę upływu lat powoli wzmacniała się postawa za życiem. Nieudane próby zmiany ustawy i związane z tym protesty spowodowały odwrócenie tej tendencji, nadal jednak akceptacja dopuszczalności aborcji jest niższa niż w roku 1998.
Polityczne uwikłanie
Czy więc nie należało podejmować prób zwiększenia zakresu ochrony życia poczętego? Podstawowym problemem jest w moim odczuciu wskazane przez Jakuba Bałtroszewicza polityczne uwikłanie tematyki aborcyjnej. W sytuacji istniejącego w Polsce ostrego sporu politycznego każde społeczne próby zmiany ustawy zostają uznane jako opowiedzenie się po określonej stronie – niezależnie od intencji autorów projektów i mimo że żadna siła polityczna tak naprawdę nie jest zainteresowana zwiększeniem zakresu ochrony życia. Ideologiczne patrzenie potrafi jednak przesłonić najbardziej oczywiste fakty.
Nie sposób też nie zauważyć negatywnej roli fatalnego projektu złożonego w 2016 r., przewidującego wbrew stanowisku biskupów i większości środowisk pro-life karalność kobiet za dokonanie aborcji. Myślę, że krytyczne (słuszne) oceny tego projektu mogły wpłynąć na zwiększenie się akceptacji dopuszczalności aborcji.
Religijność pomaga, ale nie jest gwarantem
W badaniu z 2018 r. starano się odnaleźć powiązanie opinii o warunkach dopuszczalności aborcji z poziomem religijności. Młodych ludzi pytano również o spełnianie praktyk religijnych oraz o to, jak sami oceniają poziom swojej wiary. Nie jest zaskoczeniem, że im większy poziom religijności, tym mniejsza akceptacja dla aborcji. Mnie osobiście niepokoi jednak, że aż 10 proc. osób chodzących kilka razy w tygodniu na Msze, nabożeństwa czy spotkania oraz 7 proc. uważających się za osoby głęboko wierzące akceptuje aborcję, gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka. Warto, by zwróciły na to uwagę osoby odpowiedzialne za religijną formację młodych ludzi. Zdecydowanie jestem przeciwny rozpoczynaniu formacji od kwestii związanych z seksualnością, jednak zbudowanie relacji z Jezusem prowadzi na którymś etapie do uporządkowania całego życia.
Z drugiej strony pozytywnie trzeba odnotować, że 49 proc. osób w ogóle nieuczestniczących w praktykach religijnych i 43 proc. uważających się za niewierzących uważa za niedopuszczalną aborcję w sytuacji, gdy kobieta po prostu nie chce mieć dziecka. Prawa dzieci poczętych nie są tak naprawdę kwestią religijną. Ciągły rozwój dziecka od chwili poczęcia nie jest przecież kwestią wiary, a wynika z wiedzy biologicznej i medycznej.
Umiarkowany optymizm
Należy oczywiście pamiętać, że omówione badania dotyczą młodzieży, nie są więc reprezentatywne dla ogółu społeczeństwa. Skłaniają jednak do pewnego umiarkowanego optymizmu. Mimo wszystkich zawirowań można oczekiwać społecznej akceptacji dla obecnego poziomu ochrony dzieci poczętych. Gdyby zaś możliwe stało się uwolnienie kwestii obrony życia od uwikłań politycznych, nie jest wykluczone objęcie ochroną dzieci chorych czy upośledzonych. Do dalszego poszerzenia zakresu ochrony jest natomiast długa droga, wymagająca konsekwentnego prowadzenia bardzo fundamentalnej pracy w kierunku budowania świadomości.