Logo Przewdonik Katolicki

Nasza Pani

Jacek Borkowicz
fot. Julien Mattia Le Pictorium/EASTNEWS

Po pożarze paryskiej katedry Emmanuel Macron złożył kondolencje wszystkim Francuzom – nie tylko tych wierzącym. – Notre Dame to miejsce, w którym każdy z nas przeżył swe najważniejsze chwile – powiedział prezydent Francji.

Pożar wybuchł na poddaszu. Ogień błyskawicznie wspiął się po masywnych, wiekowych belkach, podtrzymujących górną strukturę katedry. Niebawem, pod ciśnieniem ognia, płomieniste języki przebiły się na zewnętrzną stronę dachu, wyrzucając w niebo chmurę dymu. Wtedy pożar ujrzeli paryżanie. Niebawem w płomieniach stanęła stumetrowa iglica. Gdy runęła w dół, widać to było ze wszystkich stron stolicy Francji. Ten moment uwieczniły tysiące smartfonów, na których nagrano też jęki bólu zaskoczonych paryżan. Ale wtedy było już za późno na konwencjonalny ratunek. Katedra płonęła na oczach bezsilnego miasta i całego świata.
Akcja strażaków okazała się nieskuteczna, gdyż woda z ich sikawek docierała tylko do dolnych partii świątyni, a przecież źródło żywiołu biło znacznie wyżej. Francuzi odrzucili propozycję prezydenta USA Donalda Trumpa, który do gaszenia dachu chciał użyć latających cystern. Specjaliści od ratowania zabytków obawiali się, że spływające masy wody zniszczą bezcenne, historyczne wnętrze kościoła. Ta ostrożność okazała się błędem. Gdy pod wpływem gorąca runęło gotyckie sklepienie, pożar rozszerzył się na nawę, trawiąc wszystko, na co natrafił, a czego nie zrobiono z kamienia. W ten sposób przepadły barokowe organy oraz seria wielkich obrazów, wiszących przy bocznych kaplicach. Gdyby posłuchano rady Trumpa, te obiekty byłyby teraz zapewne przemoczone, ale ocalałe.
Na szczęście z wnętrza świątyni zdołano w porę wynieść jej największe świętości: cierniową koronę oraz gwóźdź z krzyża Pańskiego.
 
Symbol chwały i upadku
– Paryska Notre Dame to nasza historia, nasza literatura, nasz świat wyobrażony. To miejsce, w którym każdy z nas przeżył swe najważniejsze chwile – powiedział Emmanuel Macron, stojąc wieczorem na placu przed tryskającymi płomieniami zarysami sylwetki katedry. Prezydent Francji był wyraźnie poruszony. Złożył kondolencje katolikom z całego świata, ale zaznaczył, że słowa swoje kieruje także do wszystkich Francuzów – nie tylko tych wierzących.
Poniedziałek 15 kwietnia, pierwszy dzień Wielkiego Tygodnia 2019 roku, zapisze się w historii zarówno katedry Najświętszej Marii Panny (zwanej po francusku „Notre Dame”, czyli Nasza Pani), a także Paryża, której owa świątynia jest symbolem, na równi z wieżą Eiffla. Miejsce, na którym stoi, jest miejscem świętym od niepamiętnych czasów. Za czasów rzymskich była tu świątynia Jowisza, potem na jej ruinach wniesiono wczesnochrześcijańską bazylikę. Kościół rozrastał się razem z Paryżem. Istotną datą okazał się dlań rok 1160, kiedy to rozpoczęto przebudowę w stylu ostrołukowym, który z czasem nazwany został gotyckim. To właśnie wtedy katedra zyskała swój obecny wygląd. Notre Dame jest jednym z pierwszych pomników gotyku, co więcej, rozwiązania zastosowane przy budowie paryskiej katedry miały znaczący wpływ na rozwój całej gotyckiej architektury, którą z kolei uznać można za najpiękniejszy przykład sztuki sakralnej, stworzonej przez rodzaj ludzki.
Jej dzieje były częścią historii chwały i upadku Francji. W 1793 r. rewolucjoniści wygnali stąd Chrystusa i uczynili główny kościół Paryża własnym miejscem kultu, pod wezwaniem Świątyni Rozumu. Na szczęście trwało to zaledwie dziewięć lat. Notre Dame oddał katolikom Napoleon. W tymże kościele koronował się też on na cesarza, a także poślubił Marię-Ludwikę Habsburżankę. Nie oznaczało to końca kłopotów francuskich katolików. 24 maja 1871 r., z rozkazu przywódców Komuny Paryskiej, rozstrzelano gospodarza świątyni, arcybiskupa Georges’a Darboy’a. Metropolicie nie postawiono żadnych zarzutów, zginął jako zakładnik.
Z czasem jednak Notre Dame stała się dla Francuzów ponadświatopoglądowym symbolem tożsamości oraz historycznej trwałości ich kraju. W XX wieku to właśnie tutaj, dwukrotnie – w roku 1918 i 1945 – odśpiewano uroczyste Te Deum na okoliczność zwycięstwa nad Niemcami.
Notre Dame można też uznać za kościół wszystkich europejskich katolików. W grudniu ubiegłego roku w jej historycznym wnętrzu otwarto kaplicę Matki Bożej Jasnogórskiej.
 
Czas jest jej architektem
Macron nie bez powodu odwołał się do Notre Dame jako symbolu rozpalającego ludzką wyobraźnię. Jest to bowiem – obok rzymskiej bazyliki św. Piotra – chyba najbardziej rozpoznawalny na świecie obiekt kultu chrześcijańskiego. A zawdzięcza to ludzkość Victorowi Hugo i jego opublikowanej w 1831 r. powieści Katedra Marii Panny w Paryżu, w anglosaskim świecie znanej pod tytułem Dzwonnik z Notre Dame. Utwór ten, podobnie jak katedra w architekturze, należy do wyżyn światowej literatury. Awanturnicza opowieść z życia XV-wiecznego Paryża jest tak sugestywna, że od prawie dwustu lat nieustannie zapładnia kolejne pokolenia twórców. Doczekała się niezliczonych adaptacji teatralnych i filmowych, zaś w dzisiejszych czasach Dzwonnik z Notre Dame stał się jednym z bohaterów świata komiksowej popkultury.
Prawdziwa wielkość książki Victora Hugo polega jednak na tym, że jej fabuła niezmiennie potrafi zachwycić każdego: od czytającego komiksy dziecka, poprzez zwyczajnego kinomana, aż po konesera literatury i subtelnego znawcę sztuki oraz cywilizacji. Tytułowa bohaterka książki (ściślej mówiąc: jej oryginalnej, francuskiej wersji) to według słów autora „kamienna symfonia”. Przekonać się o tym można już chociażby stając przed fasadą, z jej wspaniałą gotycką rozetą i rzeźbioną galerią królów Francji. To miejsce kojarzy się chyba każdemu ze sceną, w której dzwonnik Quasimodo wylewa z rynien roztopiony ołów na głowy szturmujących kościół żebraków.
Victor Hugo, bawiąc czytelników perypetiami Cyganki Esmeraldy, przy okazji dogłębnie opisuje niemalże każdy architektoniczny szczegół świątyni. Jako znawca kultury ceni w kościele to, że jego budowa, trwając kilka wieków, jest dziełem większym niż zaplanowany obiekt najwybitniejszego nawet architekta. „Najwspanialsze osiągnięcia sztuki są bardziej dziełami społeczeństw niż jednostek” – twierdzi pisarz, zachwycając się kamieniarką Notre Dame, na którą „każda fala czasu nanosi swój namuł”. Dopiero takie dzieła architektury są prawdziwymi pomnikami ducha ludzkości. „Człowiek, artysta, jednostka zaciera się, ginie w tych ogromnych masach bez imienia autora. Czas jest ich architektem, lud jest ich murarzem”.
 
Kościół opuszczony
Niestety, czas w tym wypadku jest także niszczycielem. Nie jest tajemnicą że Notre Dame, pomnik średniowiecznej kultury, od dłuższego czasu sypała się w posadach. Obiekt wymagał gruntownej renowacji, a na tę, mimo zamożności Francji, jakoś nie wystarczało środków. Te, które kościelni administratorzy dostawali od państwa, wystarczały jedynie na powierzchowną kosmetykę. Być może te braki doprowadziły także do pożaru.
Nie można też wykluczyć celowego podpalenia. W ostatnim czasie francuskie kościoły są obiektem zintensyfikowanych ataków – tylko w ubiegłym roku naliczono ich ponad tysiąc. Sprawcy z reguły pozostają nieznani. Zaledwie miesiąc wcześniej łupem pożaru padł inny historyczny kościół Paryża, pod wezwaniem św. Sulpicjusza. Policja bada przyczyny.
Miejmy nadzieję że pożar Notre Dame trafi głęboko do serc Francuzów, a odbudowa świątyni będzie dla nich okazją do przypomnienia o tym, skąd czerpią soki korzenie ich narodowej kultury.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki