Logo Przewdonik Katolicki

Brak sukcesu to nie grzech

Piotr Wójcik
FOT. BEATA ZAWRZEL/REPORTER

Ks. Jacek Stryczek głosi bardzo uproszczoną wizję biedy i sukcesu. Jego poglądy legły u podstaw filozofii działania „Szlachetnej Paczki”. Następcy księdza powinni wykorzystać ten trudny dla organizacji moment, by ją zmienić.

„Szlachetna Paczka” to obok działalności Caritas i WOŚP największa akcja charytatywna w Polsce. Dotarła do tysięcy rodzin i angażuje tysiące wolontariuszy, którzy z chęci zrobienia czegoś dobrego co rok zakasują rękawy do roboty. Rzadko się zdarza, by o „Szlachetnej Paczce” zrobiło się głośno już we wrześniu, ale tak było w tym roku. Z powodu tekstu Janusza Schwertnera na Onecie, który ujawnił – oglądnie mówiąc – niezbyt profesjonalne podejście założyciela inicjatywy ks. Jacka Stryczka do pracowników.
Źle by się stało, gdyby z powodu ujawnionych praktyk w Stowarzyszeniu Wiosna ucierpiała „Szlachetna Paczka”. Jednak jeśli obecne zamieszanie ma przynieść więcej pożytków niż szkód, osoby tworzące inicjatywę nie powinny zmarnować okazji do przedyskutowania modelu działalności swojej organizacji. Podejście byłego już szefa Stowarzyszenia Wiosna do pracowników nie wzięło się znikąd. Wynika ono z jednoznacznych poglądów księdza na kwestie sukcesu, biedy oraz relacji pracownik–pracodawca. A to na tych poglądach zbudowano fundamenty ideowe „Szlachetnej Paczki”.
 
Jeden drugiego brzemiona noście
Ks. Stryczek jest duszpasterzem polskiego biznesu. I bardzo dobrze – w końcu polscy przedsiębiorcy również potrzebują wsparcia duchowego. Problem w tym, że ks. Stryczek prezentuje tak bardzo probiznesowe podejście, że niemal zupełnie nie dostrzega potrzeb i sytuacji innych grup, a przecież one także tworzą Kościół.
Swoje bardzo wolnorynkowe poglądy zaprezentował w wielu wywiadach oraz w kazaniu „Jezus a rynek pracy”. W wywiadzie z 2016 r. dla portalu Money.pl mówił o swoich dosyć radykalnych poglądach na temat relacji pracownik–pracodawca, m.in. o sprzeciwie wobec praw pracowniczych. „Wydaje mi się, że sytuacja, w której pracownik jest zatrudniony i trudno go zwolnić jest zła, jest pewnego rodzaju nadużyciem. Bo pracodawca bierze pracownika do pracy, a nie bierze odpowiedzialności za jego życie” – mówił. Twierdził także, że pracownicy mają w Polsce zbyt wiele przywilejów, a zapytany o zjawisko pracujących biednych odpowiedział: „Ale to zależy tylko od niego. Nikt nie jest skazany na to miejsce pracy, w którym jest, a jeżeli czuje, że jest skazany na nie, to znaczy, że się zagubił”. Generalnie według ks. Stryczka jedynym skutecznym uprawnieniem pracownika jest możliwość zmiany pracy, a poprawa naszej sytuacji zależy tylko od nas samych.
Trudno zgodzić się z tymi tezami. Według katolickiej nauki społecznej praca to, obok rodziny, jeden z najważniejszych obszarów życia. Wpływa ona na naszą osobowość, przyszłe umiejętności, kształt międzyludzkich relacji czy wreszcie na standard życia nas i naszej rodziny. Kościół nie patrzy na pracę jak na pierwszy lepszy sposób zarabiania pieniędzy – przez pracę spełniamy część swojej ziemskiej misji. Twierdzenie, że pracodawca nie bierze żadnej odpowiedzialności za życie pracownika jest nie tylko niezgodne z przepisami prawa (chociażby ma obowiązek zapewnić mu bezpieczeństwo w pracy), ale przede wszystkim z nauczaniem Kościoła. W końcu św. Paweł w jednym z listów nieprzypadkowo napisał: „jeden drugiego brzemiona noście”– jesteśmy odpowiedzialni za los ludzi, z którymi tworzymy różne wspólnoty: rodziny, stowarzyszenia czy załogi w miejscach pracy. Oczywiście zakres tej odpowiedzialności jest bardzo różny, jednak o umywaniu rąk nie może być tu mowy.
 
Okoliczności grają rolę
Jeszcze bardziej kontrowersyjne cytaty możemy usłyszeć w kazaniu „Jezus a rynek pracy”. Ks. Stryczek mówi tam m.in.: „Dziwię się naiwności, że jak ktoś wchodzi na rynek pracy i go oszukują, to on mówi: no nie wiedziałem. Jezus mówi: nie bądź głupim baranem, tylko bierz pod uwagę, że są źli ludzie, bądź przebiegły”.
Przebiegłości próżno szukać wśród katolickich cnót. Trudno też uznać za uprawnione zrzucanie winy za oszustwo na oszukanego. To tak jakby policja twierdziła, że właściciel obrabowanego domu sam jest sobie winny, bo nie założył lepszych zamków. Kwitowanie patologii na rynku pracy stwierdzeniem, że „przecież mogłeś zmienić pracę”, jest zupełnie nieuprawnione. Pracownik
niemający większych oszczędności nie może rzucić pracy z dnia na dzień. Przecież nie ma pewności, że nazajutrz znajdzie nową, a z czego będzie żył, jeśli okres bezrobocia się przeciągnie? Owszem, może szukać innego zatrudnienia, kontynuując obecne, ale po całym dniu wyczerpującej pracy trudno się zmusić do poszukiwań, tym bardziej jeśli ma się obowiązki rodzinne. Te mechanizmy sprawiają, że ludzie często tkwią w miejscach pracy, które ich wewnętrznie wyniszczają. Nie dlatego, że są leniwi, lecz są niewolnikami sytuacji – nie z własnej winy.
Podczas tego samego kazania ks. Stryczek powiedział swoje chyba najbardziej kontrowersyjne słowa: „Ewangelia nie będzie osądzała nas po dobrych uczynkach, nie po dobrych chęciach, tylko po dobrych owocach. Czyli jeśli coś robisz, to ma ci wyjść”. Jednak na sukces składa się bardzo wiele czynników: nie tylko talent i ciężka praca, ale też szczęście, sieci kontaktów, ręka wyciągnięta przez kogoś innego. Na świecie są miliony pracowitych ludzi, którzy żyją w biedzie. Ich życie to często pasmo porażek, jednak w okolicznościach, w których się znajdują, trudno o lepszy wynik. Czy zostaną z tego powodu potępieni?
 
Idee mają konsekwencje
Te jednoznaczne poglądy byłego już szefa Stowarzyszenia Wiosna bez wątpienia legły u podstaw modelu działania jego inicjatyw. Na oficjalnej stronie „Szlachetnej Paczki” możemy przeczytać: „Nie pomagamy biedzie roszczeniowej. Nie pomagamy tylko dlatego, że ktoś krzyczy”. Rodziny są najpierw starannie wybierane, a pomoc udzielana jest tym, które znalazły się w trudnej sytuacji „z niezależnych od siebie przyczyn”. Dzięki otrzymaniu wsparcia rodzina powinna wziąć sprawy w swoje ręce, by nie wymagać już dalszej pomocy. Widać tu ewidentnie wpływ poglądów ks. Stryczka: nie wszyscy potrzebujący zasługują na pomoc – jedynie ci, którzy wpadli w kłopoty nie z własnej winy.
Ale przecież każdemu zdarza się popełnić błędy – dlaczego skreślać go na wstępie? Dlaczego ktoś głośno piętnujący niesprawiedliwość (czyli mogący zostać uznany za roszczeniowego), również nie zasługuje na wsparcie – tylko dlatego, że zawsze może zmienić pracę? Takie kryteria sugerują też, że za biedę nie odpowiadają okoliczności systemowe, lecz pojedyncze wydarzenia. Recepta – wystarczy otrzymać jednorazowe wsparcie i powinno się stanąć na nogi. Ale czy na pewno? Przecież osoba będąca wykluczona od lat nie poprawi nagle swojej sytuacji tylko dlatego, że otrzyma jednorazowe wsparcie – ani nie nabędzie nagle unikalnych kompetencji, ani nie rozszerzy swojego kapitału społecznego.
Według ks. Stryczka bieda i sukces wynikają niemal wyłącznie z osobistych win lub zasług, a każdy może zmienić swoje życie – jeśli tylko chce – chociażby poprzez zmianę miejsca pracy. To bardzo uproszczona wizja. Te poglądy legły też u podstaw relacji zawodowych w Stowarzyszeniu Wiosna, w którym prawdopodobnie dochodziło do przypadków mobbingu. Następcy księdza powinni wykorzystać ten trudny dla organizacji moment, by zmienić jej filozofię działania. Oby wyszło to „Szlachetnej Paczce” na dobre.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki