Logo Przewdonik Katolicki

Spodziewaj się… najgorszego?

Piotr Jóźwik
FOT. ZUZANNA SZCZERBIŃSKA/PK. Piotr Jóźwik zastępca redaktora naczelnego.

Moje dziecko musiało spędzić kilka dni w szpitalu. Podczas pierwszych odwiedzin natknąłem się na niezbyt sympatyczną panią z personelu.

Uważam się za dość spokojną osobę, a mimo to nasza rozmowa zakończyła się niezbyt przyjemnie. Jeśli dodać tę scenę do naszych wyobrażeń o służbie zdrowia, to mogłem być wówczas jak najgorszej myśli co do nadchodzących kilku szpitalnych dni. Na szczęście było zupełnie inaczej. Pewnie także dlatego, że każda kolejna spotkana na szpitalnym oddziale osoba zaczynała u mnie z czystą kartą, bez jakichkolwiek uprzedzeń.
W tym numerze „Przewodnika” drukujemy tekst o gubernatorze Galicji Otto von Wächterze, który wywiózł z Krakowa i Lwowa bezcenne zabytki . Badania historyków pokazują, że III Rzesza miała długofalowy plan rabunkowy, a tamtejsi historycy sztuki jeszcze przed wojną przyjeżdżali do Polski, by poznać nasze zbiory pod kątem przyszłej grabieży. Dziś na światowych aukcjach co jakiś czas pojawiają się skradzione nam dzieła, ale odzyskane ich jest bardzo trudne. Dlatego tym bardziej warto docenić to, co zrobił syn gubernatora Wächtera – Horst, który w symboliczny sposób próbuje naprawić krzywdy wyrządzone przez ojca, zwracając trzy z wywiezionych z Polski dzieł. Przykład to tym bardziej wart zauważenia, że chyba nikt czegoś takiego się nie spodziewał.
To jedna z lekcji, jakich swoim życiem udzielił nam o. Marian Żelazek . Urodzony przed stu laty zakonnik przez ponad 50 lat był misjonarzem w Indiach. W Puri, świętym mieście hinduizmu, wybudował ośrodek dla trędowatych i kościół. Nie pasowało to  miejscowym, którym nie podobało się, że jakiś obcy może próbować nawracać hindusów. Za coś takiego groziła o. Żelazkowi deportacja z Indii. Polskiego misjonarza postanowił sprawdzić jeden z braminów, który zatrudnił się w ośrodku dla trędowatych. O. Żelazek nie dość że nie wyrzucił go stamtąd, to jeszcze zaprzyjaźnił się z nim. Efekt był zaskakujący: bramin, który był lekarzem, postanowił pomagać misjonarzowi. I robił to do końca życia.
Po ludziach nie można spodziewać się najgorszego. Nawet jeśli czasem można się na tym sparzyć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki