Kiedy pierwszy raz o tym czytałem, przecierałem ze zdumienia oczy. Od ponad dwudziestu lat jestem uczestnikiem rekolekcji odbywających się w nurcie odnowy charyzmatycznej. Sam od kilku lat je współprowadzę. Tymczasem niektórzy określają je mianem pentekostalizacji i widzą w tym niebezpieczny proces, niszczący wspólnotę Kościoła.
Zielone Świątki
Greckie słowo pentekoste oznacza pięćdziesiątnicę, czyli Zielone Świątki. Dla rodzącego się Kościoła było to wydarzenie szczególne, zesłanie Ducha Świętego na wspólnotę uczniów i ukazanie jej przed światem. Dla wspólnot zielonoświątkowych, wyrosłych na gruncie ewangelikalnego protestantyzmu w początkach XX w., zesłanie Ducha Świętego to akt konstytutywny, do którego nieustannie powracają.
Termin pentekostalizacja, czyli „uzielonoświątkowienie”, oznacza nie tylko dynamiczny wzrost samych wspólnot zielonoświątkowych. Określa się nim również przemianę dokonującą się w obrębie tradycyjnych Kościołów chrześcijańskich, które stają się zdecydowanie bardziej charyzmatyczne. Porzucając ponoć własną tożsamość, włączają się one w globalny nurt charyzmatyczności i rozpływają się przy tym w jakiejś bliżej nieokreślonej formie.
Ku religii uniwersalnej?
Zwolennicy tezy o pentekostalizacji przekonują, iż obecnie jesteśmy świadkami trzeciej już fali tego zjawiska. Po fazie pierwszej na początku XX w., narodzinach katolickiej odnowy charyzmatycznej w latach 60., przyszedł czas na neopentekostalizm, który narodził się w latach 80. XX w. Jego znakami szczególnymi mają być intensywne manifestacje działania Ducha Świętego: cudowne uzdrowienia fizyczne, uwolnienia od demonów, spoczynki, histeryczny śmiech czy płacz.
Krytycy twierdzą, że celem tego ruchu jest stworzenie jednej, uniwersalnej religii chrześcijańskiej. Wszelką charyzmatyczność utożsamiają z nurtami zielonoświątkowymi. Katolicką Odnowę w Duchu Świętym, Szkoły Nowej Ewangelizacji i wszelkie wspólnoty katolickie otwarte na doświadczenie charyzmatyczne uznają za część ruchu pentekostalnego. Twierdzą, również że pentekostalizacja wpływa na zmianę doktryny Kościoła katolickiego i prowadzi do praktykowania nowych form duchowości.
Co mają katoliccy charyzmatycy na swoją obronę?
Obrona charyzmatów
Analizy zwolenników tezy o pentekostalizacji brzmią jak teorie z pogranicza religioznawstwa, socjologii i futurologii, do których dopasowuje się selektywnie dobierane fakty. Nie wiem, czy istnieje jakiś globalny nurt pentekostalizacji, którym ktoś odgórnie steruje. Wiem, że zdrowa charyzmatyczność, której doświadczam w Kościele wraz z ponad 20 tys. ludzi (tyle bowiem utożsamia się z katolicką Odnową w Duchu Świętym), nie ma z twierdzeniami krytyków nic wspólnego. Swoje przekonanie opieram zarówno na teologicznej wiedzy, jak i doświadczeniu wiary. Od lat angażuję się w Odnowę w Duchu Świętym i przyglądam się jej okiem teologa fundamentalnego. Dlatego w żaden sposób nie mogę zgodzić się z tezą, że katolicka charyzmatyczność oznacza pentekostalizm. Przeczą temu fakty.
Początek
Odnowa w Duchu Świętym nie przyszła do Kościoła katolickiego ze zborów zielonoświątkowych. Narodziła się wśród katolickich studentów, poszukujących ewangelicznego zapału na uniwersytecie Duquesne w Pittsburgu w roku 1967. Wprawdzie dla niektórych z nich inspiracją była książka pastora Dawida Wilkersona Krzyż i sztylet, ale doświadczenie odrodzenia w Duchu Świętym dokonało się w kościelnej wspólnocie. Pierwsi katoliccy charyzmatycy zupełnie nie mieli zamiaru porzucać Kościoła. Francuski teolog R. Laurentin, podkreśla, iż „żywe doświadczenie Ducha sprawiło, że odnajdywali na nowo, od wewnątrz, nie tylko modlitwę kontemplacyjną, miłość, zapał apostolski, ale i Eucharystię katolicką, różaniec i całą doktrynę rozjaśnianą żywym światłem”.
Wierność
Katolicka Odnowa Charyzmatyczna od chwili akceptacji przez hierarchię, czyli od lat 70. XX w. pozostaje w służbie Kościoła. Inspiracją dla uczestników wspólnot niezmiennie pozostają słowo Boże i nauczanie Kościoła, nie zaś doktryna ruchów pentekostalnych. Nikt z członków Odnowy w Duchu Świętym jej nawet nie zna. Za to Pismo Święte i dokumenty Kościoła stanowią chleb powszedni wspólnot. Wraz z ich uznaniem, Kościół równocześnie ukierunkował działania charyzmatyków. Wyznaczając odpowiedzialnych za ruch, włączył go w struktury Kościoła. Odnowa w Duchu Świętym do dzisiaj realizuje misję, którą wyznaczył jej papież Paweł VI w roku 1973. Jest nią budzenie w Kościele charyzmatów, rozlewanie zmysłu życia i radości oraz ukazywanie aktualności przesłanie Jezusa.
Życie duchowe
Życie duchowe jest w sposób wyjątkowy akcentowane we wspólnotach charyzmatycznych. Podstawowe doświadczenie Odnowy w Duchu Świętym to powierzenie życia Jezusowi, otwarcie się na działanie Ducha Świętego oraz włączenie się do wspólnoty Kościoła. Na każdym z etapów formacyjnych członkowie wspólnot słyszą Jezusowe zaproszenie do naśladowania Go. Wejście na drogę życia duchowego, które realizuje się w intymnej, bliskiej relacji z Jezusem, to wyraźne znamię charyzmatyków. Wielu z nich regularnie medytuje słowo Boże, przystępuje do sakramentu pokuty, uczestniczy w codziennej Mszy św., podejmuje adorację Najświętszego Sakramentu, poddaje się kierownictwu duchowemu. Uczestnicząc kilkukrotnie w rekolekcjach ignacjańskich, zawsze spotykałem na nich osoby z Odnowy w Duchu Świętym, co może świadczyć o głębokich pragnieniach duchowych członków wspólnot.
Wybór
Zwolennicy tezy o pentekostalizacji widzą w działaniach ruchów charyzmatycznych próbę stworzenia globalnego chrześcijaństwa. Jeśli spojrzymy na katolicką Odnowę w Duchu Świętym, podobne twierdzenia musimy przyjąć ze zdziwieniem. Żaden bowiem prozelityzm nie ma miejsca. Oczywiście zdarzają się przypadki odchodzenia z Kościoła, ale stanowią one margines. Zwróciłbym raczej uwagę na całkowicie inny wybór, jaki dokonuje się w grupach odnowy: jest nim opowiedzenie się za Jezusem i za Kościołem. To stanowi podstawowy wyzwanie członków wspólnot. Wielu z nich staje nie tylko liderami Odnowy, ale także swoich środowisk, parafii, diecezji. Inni we wspólnotach odrywają własną drogę życia, jaką może być małżeństwo, kapłaństwo, życie zakonne czy samotność.
Powrót do Boga
Przyglądając się doświadczeniu Odnowy, należy dostrzec w niej potężną siłę duchową. Jedni we wspólnotach wracają do Boga i Kościoła po latach. Inni odkrywają piękno swojego powołania. Kapucyn o. Raniero Cantalamessa, kaznodzieja Domu Papieskiego, pytany przed laty o to, co mu dała Odnowa w Duchu Świętym, stwierdził, iż wpłynęła decydująco na jego kapłańskie życie. Pogłębił dzięki niej własną duchowość, pobożniej zaczął modlić się liturgią godzin i celebrować Eucharystię, a przede wszystkim z niezwykłą mocą i odwagą zaczął przepowiadać Ewangelię.
Od lat obserwuję wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, przyglądając się im z pozycji teologa i zaangażowanego uczestnika. I właśnie z tej pozycji nie pozostaje mi nic innego, jak zgodzić się ze zdaniem o. Y. Congara, który przed laty pisał, iż „Odnowa jest łaską, jaką Bóg wyświadczył naszym czasom”.
Charyzmatycy pod lupą
Oczywiście wśród katolickich charyzmatyków zdarzają się również niepokojące zjawiska. Nie chodzi tutaj o takie charyzmaty jak modlitwa i mówienie językami, proroctwa czy uzdrowienia, ujawniające się w czasie spotkań modlitewnych. Na temat tych darów napisano już całkiem sporo i nie wzbudzają one dzisiaj aż takiego zdziwienia.
Przyglądając się jednak współczesnej charyzmatyczności, zwróciłbym najpierw uwagę na wyraźne przeakcentowanie sfery emocjonalnej. Wielu uczestników zgromadzeń modlitewnych zbyt mocno koncentruje się na przeżyciach, zapominając, iż emocje to tylko cześć duchowości. W początkowych etapach zaangażowania uczucia są bardzo potrzebne. Z czasem jednak, jeśli człowiek zbyt mocno się do nich przywiąże, mogą okazać się balastem. Na szczęście tam, gdzie wspólnoty są prowadzone odpowiedzialnie, a poza świeckimi liderami towarzyszą im zaangażowani duchowni, etap emocjonalno-uczuciowy uczestnicy przechodzą bezboleśnie. Większy problem mają ci, którzy biorą udział w dużych spotkaniach charyzmatycznych, których ostatnimi laty obserwujemy w Polsce cały wysyp. Ci pozostają często anonimowi i nie mają zamiaru włączyć do żadnej z grup modlitewnych. Ich religijność, naznaczona ogromną emocjonalnością, często pozostaje na poziomie podstawowym. Jeśli utożsamią wiarę z uczuciem, nie dojrzeją duchowo, pozostając w strefie emocjonalnego ciepła i błogości.
Spoczynek w Duchu?
Dla wielu kontrowersyjną praktyką jest „spoczynek w Duchu”. Przywoływany już R. Laurentin początkowo zgłaszał wątpliwości wobec tego zjawiska. Przyglądając się jednak spotkaniom modlitewnym, zauważył, że wraz z gestem nałożenia rąk uczestnicy łagodnie osuwali się na ziemię, nie czyniąc sobie krzywdy. Doznawali przy tym „dobrodziejstwa odprężenia czy odpoczynku całej swojej istoty, na potrójnym poziomie: fizycznym, psychicznym i duchowym”. Laurentin podkreśla, iż „odpoczynek w Duchu” może stać „zalążkiem autentycznego odrodzenia ludzkiego i boskiego, związanego ze zjawiskiem wyzwolenia psychosomatycznego”. Dziać się tak może pod warunkiem, że nie jest wymuszony czy sprowokowany przez namiar emocji. Niestety, wielu uczestników zgromadzeń charyzmatycznych zamiast pytać o owoce tego doświadczenia, co w gruncie rzeczy pozostaje znakiem jego autentyczności, skupia się jedynie na samym upadku. Mylą w ten sposób własne oczekiwania, czyli pragnienie odpoczynku, relaksu i błogości, z rzeczywistym działaniem Ducha Świętego: a przecież nie każdy spoczynek oznacza łaskę pochodzącą w góry.
Charyzmaty do formacji
Subiektywne potrzeby wiernych dają dziś o sobie znać coraz wyraźniej. Wielu katolików chce doświadczać w czasie spotkań charyzmatycznych silnych emocji. Takie jest też źródło coraz powszechniejszej, a niezrozumiałej dla członków Odnowy „turystyki religijnej”. Ludzie, nie wchodząc zupełnie do grup modlitewnych, nie podejmując wysiłku codziennego nawrócenia, jeżdżą od rekolekcji do rekolekcji, od wydarzenia do wydarzenia. Rozchwiane emocje, szukanie cudowności, łapczywe karmienie się quasi-charyzmatycznością: to właśnie wśród liderów Odnowy w Duchu Świętym budzi niepokój. Czy można okiełznać te doświadczenia?
Z pewnością tak. Odnowa w Duchu Świętym od lat proponuje drogę formacji, w której jest miejsce zarówno na radość i spontaniczne uwielbienie, jak i na medytację czy towarzyszenie duchowe. Od uczestników zależy jednak, czy pozwolą się poprowadzić i wypłyną na głębię, czy też pozostając na poziomie uczuć i emocji odejdą zrezygnowani i wypaleni.
Katolicka Odnowa w Duchu Świętym, dobrze zadomowiona w Kościele, wnosi do jego wnętrza żywotność, której nieustannie jesteśmy świadkami. Charyzmatyczność, aby nie prowadziła na manowce, wymaga jednak umiejętnego kształtowania.