Logo Przewdonik Katolicki

Zwykły cud?

ks. Przemysław Artemiuk
FOT. ABED AL HASHLAMOUN/PAP/EPA. Bazylika Narodzenia Pańskiego w Betlejem to jeden z najstarszych nieprzerwanie funkcjonujących kościołów na świecie

Mówiąc o cudzie, myślimy najczęściej o nadzwyczajnych wydarzeniach, których sprawcą jest Bóg. Co w rzeczywistości mówi nam na ten temat teologia? Jak dzisiaj rozumie się kategorię cudowności?

Pierwszy weekend tegorocznego Adwentu spędziłem z grupą 44 mężczyzn na rekolekcjach zatytułowanych „Męskość w cenie”. Rozpoczynając go piątkową Eucharystią zdałem sobie sprawę, że uczestniczę w wydarzeniu niezwykłym. Wobec tylu głosów wieszczących kryzys ojcostwa, ustawicznych narzekaniach na ojców, których nie ma, ja wraz z pokaźną ekipą mężczyzn modlę się, dziękując Bogu za ich ojcowskie powołanie. Pierwszym słowem, które wypowiedziałem w tej Mszy św., było słowo „cud”. Cudem była dla mnie ich obecność, modlitwa, las rąk wzniesionych w geście uwielbienia do Boga, skrywane łzy w czasie adoracji, męskie nocne rozmowy i radość, która objawiała się głośnym śmiechem i atonalnym momentami śpiewem. W czasie Eucharystii kończącej rekolekcje raz jeszcze przypomniałem moją definicję cudu, stworzoną naprędce na potrzeby rekolekcyjnej liturgii. Ale już wieczorem, na spokojnie wracając myślami do przeżytych chwil, zapytałem samego siebie, w czym tak naprawdę uczestniczyłem? I czy przypadkiem nie nadużyłem kategorii cudowności, określając tym terminem męskie rekolekcje?
 
Cud początkiem wiary
Cudowne wydarzenia, których ludzie przez wieki byli świadkami, zmuszały teologów do głębszej refleksji. Jako pierwszy zdefiniował cud św. Augustyn, pisząc, że to coś, „co będąc trudnym lub niezwykłym, przekracza oczekiwania i siły podziwiającego”. Słowo cud, miraculum, pochodzi od słowa miror, mirari – dziwić się, i oznacza takie działanie Boga, które wywołuje zdziwienie i fascynację człowieka. Dzięki cudowi człowiek przenosi swoją uwagę ze spraw zwykłych i codziennych na to, co jest górze i zwraca się w stronę źródła cudu. Cud zatem to dla św. Augustyna „niezwykły fakt, który wzbudza zdziwienie, ponieważ różni się od zwykłego biegu rzeczy, a wskutek tego powoduje zainteresowanie religią i służy jako znak Bożego działania w świecie”.
Augustyn rozumiał, że Bóg dokonuje niezwykłych znaków, aby człowieka otworzyć na swoją miłość i że te znaki są cudami – ale nie tylko one. Pisał: „Jeśli zmarły wstanie z grobu, ludzie są zdziwieni; tylu co dzień się rodzi i nikt się nie dziwi. O ile jednak głębiej nad tym pomyślimy, to okaże się, że większym cudem jest zaistnienie tego, którego nie było, niż ożywienie tego, który był”. Chrześcijanin powinien więc w swojej wierze kontemplować całe stworzenie, które jest wielkim cudem Boga, a nie skupiać się tylko na znakach nadzwyczajnych. Cuda nie przekraczają wcale porządku natury, którą Bóg stworzył – przekraczają tylko nasze rozumienie tej natury. Według Augustyna cud nie dzieje się więc wbrew naturze, ale wbrew znanej nam naturze.
 
Cud potwierdzeniem prawdziwości religii
Inną definicję cudu przyjmował św. Tomasz z Akwinu. Dla niego cud pozostaje wydarzeniem przekraczającym naturę. Mamy z nim do czynienia, gdy coś dokonuje się ponad, przeciw lub poza porządkiem natury, rozumianej jako całość. Tak rozumianego cudu może dokonać tylko Bóg, bo człowiek i każde inne stworzenie, które porządkowi natury podlega, nie może działać wbrew niemu.
Tę koncepcję św. Tomasza nazywa się koncepcją obiektywizującą: nie ma w niej mowy o człowieku i o jego reakcji na cud, która wyprowadza go poza porządek natury w porządek wiary i łaski. Jest w niej za to mocno rozwinięta teologia: Tomasz przekonuje, że cud świadczy o prawdziwości religii chrześcijańskiej i potwierdzeniem jego objawienia. Najważniejszym cudownym wydarzeniem w dziejach świata jest Wcielenie, a cuda Jezusa potwierdzają Jego boskość.
 
Oświeceniowy sprzeciw rozumu
W dobie oświecenia zanegowano w ogóle możliwość istnienia cudów. Sprowadzono je do kategorii baśni i wierzeń ludowych. Wyznający panteizm Baruch Spinoza pytał: „Jak Bóg, twórca ładu, porządku i stałych praw, może je łamać przez swoje interwencje?”. Nauki matematyczno-przyrodnicze przeżywające wówczas dynamiczny rozwój okazały się ogromnym wyzwaniem dla autorytetu Kościoła. Jego przeciwnicy dowodzili, że biblijne cuda są albo skutkiem pomyłki, albo oszustwem, albo wyrazem braku wiedzy naukowej. Niektórzy szli jeszcze dalej, twierdząc, że wszystkie znane cuda mają wyłącznie naturalny charakter i można je wytłumaczyć odwołując się do kategorii rozumowych. Na końcu epoki oświecenia Rudolf Bultmann orzekł, że człowiek współczesny nie może wierzyć w cuda biblijne i równocześnie używać elektryczności, radia i nowoczesnej aparatury medycznej.
 
Cud znakiem miłości
Renesans cudu rozpoczął się wraz z nadejściem XX w. i pogłębionymi studiami biblijnymi. W 1904 r. Maurice Blondel wyznał: „Leżało mi zawsze na sercu, aby wskazać, że cud nie jest tylko nadzwyczajnym zjawiskiem fizycznym odnoszącym się do zmysłów, nauki lub filozofii, ale że jest zarazem znakiem skierowanym do całego człowieka, znakiem, który nie tyle wskazuje na istnienie Pierwszej przyczyny, ile na dobroć Boga – Ojca”.
Intuicję Blondela podchwycili katoliccy teolodzy i jedynym głosem orzekli, że cud należy postrzegać przede wszystkim w perspektywie całej historii zbawienia, a nie patrzeć na niego, jako jedynie na „wyłom” w prawach natury. Postulując powrót do badań biblijnych, z Pisma Świętego wyprowadzili oni koncepcję cudu. Nazwali ją znakową, bowiem ich zdaniem cud jest przede wszystkim znakiem, który daje człowiekowi Bóg. Tak też ukazuje cuda Nowy Testament: przeważa w nim zdecydowanie znakowe rozumienie cudu. Zdecydowaniem mniej jest tam terminów, które podkreślają spektakularność cudów. Według tej koncepcji cud jest zatem znakiem miłości Boga, którego doświadczamy zmysłami, przez który Bóg zaprasza do wiary, prowadzi z człowiekiem dialog, objawia, że Jego plan zbawienia wciąż trwa i że pełnia Królestwa wciąż jest przed nami.
 
Nasze „cuda” powszednie
Wracając do historii, od której rozpocząłem: to nie był cud w klasycznym, teologicznym rozumieniu. Chociaż wszystkim uczestnikom rekolekcji towarzyszyło niezwykłe poruszenie duchowe, zachwyt Bogiem, nie byliśmy świadkami żadnych nadzwyczajnych znaków. Ale przecież nie o to nam chodziło.
Cuda zawsze będę się wydarzały, bo taka jest natura Boga, który chce dzielić swoją miłością. Bóg sam wybiera czas i miejsce, aby objawić swoją miłość w tajemnicy cudu. Nie należy ich mylić z niezwykłymi wydarzeniami, za którymi stoimy my sami, a które niejednokrotnie nazywamy cudownymi, chociaż nie są takimi w sensie teologicznym. Nie znaczy to jednak, że mówienie o cudach jest złe: przecież nawet jeśli wydarzenie nie łamie porządku natury, a my jesteśmy tego świadomi – to jeśli kieruje nas do Boga, jest wydarzeniem w pewnym sensie cudownym – zwyczajnym cudem powszednim.
 
 
 

 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki