Wiara to odpowiedź człowieka. Kościół to sprawa Ducha, który wiarę w Kościele rodzi. Kościół to Duch i ludzie, zawsze razem. Jeśli więc ktoś pyta o kryzys wiary, to jest to zdaniem Benedykta XVI całkowicie uzasadnione. Odpowiedź człowieka na przychodzącego Boga może być przecież Jego odrzuceniem. I chyba z takim kryzysem mamy dzisiaj do czynienia w Europie. Kryzys odchodzenia od Boga jest autentyczny. Jest dla nas wyzwaniem i chyba nie da się udawać, że go nie ma. Trzeba natomiast zapytać o jego przyczyny. I chyba nie wystarczy odpowiedzieć, że winę ponosi zły świat i nieprzychylne media. To jest zbyt proste.
Kryzys wiary może jednak być także pozytywny. Nie oznacza on wówczas odrzucania Boga, ale jest pogłębieniem rozumienia tego, kim Bóg naprawdę jest. Polega na odejściu od pojmowania Boga w sposób zbyt ludzki i odkrywaniu Go bardziej zgodnie z Ewangelią. A to wcale nie przychodzi łatwo. Ten kryzys wiary też ma dzisiaj miejsce. Mówi o tym dla „Przewodnika” kard. Vincent Nichols, twierdząc, że aktualnie odkrywamy głębiej Boga współczującego (s. 20). Widać jak na dłoni, że ten miłosierny rys Boga rzeczywiście wywołuje kryzys. Jest on nam jednak bardzo potrzebny. Boli, ale daje nowe życie Kościołowi.
Dla papieża seniora nie ma jednak kryzysu Kościoła. Gdyby Kościół był tylko instytucją, to można by dyskutować, na ile ona dzisiaj jest w kryzysie. Kościół jest jednak wspólnotą, w której zamieszkuje Duch Święty. On cały czas jest z nami i to pomimo wszelkich słabości człowieka. W tym sensie Kościół nigdy nie będzie w kryzysie. Zawsze będzie w nim Bóg. I ośmielam się twierdzić, że taki jest ostatecznie sens przesłania, jakie pozostawili w Poznaniu biskupi zebrani na zgromadzeniu plenarnym Rady Konferencji Episkopatów Europy. Bo niejako między wierszami wybrzmiała w nim właśnie ta wiara w Kościół. „Nie jesteśmy ekspertami od geopolityki – czytamy w komunikacie końcowym – ale jako pasterze jesteśmy razem z naszymi wspólnotami w każdych okolicznościach”.