Tak się złożyło, że podczas odbywającego się w tamtym czasie w Poznaniu zebrania plenarnego Rady Konferencji Episkopatów Europy (CCEE) przez wszystkie przypadki odmieniano słowo „wolontariat”. Rozmawiający o tej aktywności biskupi zapoznali się z raportem na ten temat. Wypływające z niego wnioski są optymistyczne.
Po pierwsze dlatego, że 100 mln Europejczyków jest zaangażowanych w wolontariat (ta liczba systematycznie rośnie). To oznacza, że co czwarta osoba powyżej 15. roku życia robi coś na rzecz innych. Najczęściej w ramach organizacji sportowych, edukacyjnych i właśnie religijnych.
Po drugie, w badaniach widać, jak duże znaczenie dla wolontariatu w Europie ma Kościół katolicki. Nie ma żadnej innej organizacji, która w większym stopniu przyczyniałaby się do rozwoju tego rodzaju aktywności. Co ciekawe, prowadzona przez Kościół działalność przyciąga nie tylko osoby wierzące. W kościelnym wolontariacie równie dobrze odnajdują się osoby niewierzące albo poszukujące.
Po trzecie, wolontariat katolicki to nie tylko działanie – to również poszukiwanie odpowiedzi na najważniejsze pytania nurtujące dzisiaj ludzi, czyli pytania o sens. To dlatego tak ważną rolę w nim odgrywa formacja. Bez niej taki wolontariat prędzej czy później przerodziłby się w zwykłą dobroczynność.
Do czego prowadzi ta formacja? Tu dochodzimy chyba do największego zaskoczenia. W powszechnej opinii wolontariat to przecież coś, na czym korzystają inni: bezdomni, biedni, niepełnosprawni. Ale to tylko część prawdy, bo spotkanie z drugim człowiekiem pomaga także samym wolontariuszom. I to do tego stopnia, że są gotowi przyznać, że to oni skorzystali na tej relacji bardziej niż potrzebujący, którym pomogli, bo dzięki temu spotkaniu odnaleźli sens życia.
Ludzi poszukujących sensu życia jest całkiem dużo. Biorąc pod uwagę skalę zaangażowania Kościoła w wolontariat, jest szansa, że ich drogi się przetną. Z korzyścią dla wszystkich.