Logo Przewdonik Katolicki

Pokora jak powietrze

Tomasz Królak
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Kościół przeżywa wstrząs. Wychodzące na jaw informacje o skandalicznych nadużyciach seksualnych z udziałem hierarchów w USA, odbijają się po świecie każdego dnia.

Jedni piszą o tym w duchu nieskrywanej satysfakcji, usiłując dowieść, że właśnie tak wygląda prawda o Kościele; inni z niedowierzaniem pytają, jak to w ogóle było możliwe i zastanawiają się z trwogą nad skutkami skandali dla stanu wiary w świecie. Sytuacja w Stanach to tylko najnowsze ogniwo czarnej serii obyczajowych skandali, które wcześniej wykryto w Kościele w Australii, Chile, Irlandii. Rodzi się więc pytanie, czy ten koszmarny serial naprawdę zakończy się na USA.
Dla Kościoła nadeszły trudne czasy. Tym razem nie wskutek zewnętrznych prześladowań, ale dlatego, że jego znikoma mniejszość albo sama uwikłała się w seksualne skandale albo też te grzeszne (a w wypadku pedofilii także przestępcze) czyny zamiatała pod dywan. W imię, o zgrozo, wiarygodności Kościoła. I tak oto cała wspólnota – choć przede wszystkim oczywiście duchowni – znalazła się pod medialnym pręgierzem z powodu czynów popełnionych przez cząstkę. W czasach, gdy media tak ochoczo ferują na co dzień bezpodstawne, antykościelne wyroki, prawdziwe, niestety, doniesienia z USA to dla nich żyła złota.
A jednak, przeglądając codziennie doniesienia z różnych krajów na temat niełatwej sytuacji Kościoła, myślę sobie z nadzieją, że ten wstrząs może być dla niego także pozytywnym przełomem. W tym sensie, że skłoni całą wspólnotę do większej pokory. Powinna więc owa wspólnota jeszcze mocniej pokochać ewangeliczne „tak, tak, nie, nie”. W sytuacjach trudnych Kościół nie może udawać, zaprzeczać i oskarżać cały świat o spiskowanie przeciw niemu. Musi też raz na zawsze rozstać się z ulubionymi praktykami sytuacji kryzysowych: chowaniem głowy w piasek czy owijaniem w bawełnę.
Przypomniał mi się w ostatnich dniach refren z piosenki zespołu „Raz Dwa Trzy”: „Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu”. Myślę, że te proste słowa mają niezwykłą moc, a potraktowane serio mogłyby wnieść wiele świeżego powietrza także do instytucji Kościoła. Nie chodzi mi tylko o sposób reagowania na kryzysy, ale o klimat codziennej pracy w winnicy Pańskiej.
Dlaczego napisałem o potrzebie większej pokory w kontekście całego Kościoła, wspólnoty, która w zdecydowanej większości nie ma z nadużyciami nic wspólnego? Dlatego, że Kościół wyznaje o sobie w Credo, że jest „jeden, święty, powszechny i apostolski”. Gdziekolwiek więc na świecie zło zapuściło korzenie – ranę odniósł cały organizm, bo Kościół jest jeden. Ponadto pokora, jako fundament życia prawdziwie ewangelicznego, skierowanego na służbę drugiemu człowiekowi, stworzonemu na podobieństwo samego Boga, jest potrzebna organizmowi Kościoła jak powietrze – zawsze i wszędzie.
Pokorny to ten, który pragnie źródła – pisał Herbert w niezapomnianej Modlitwie Pana Cogito. Kościół prawdziwie czerpiący ze źródła Ewangelii nie tylko przetrwa każdy kryzys, ale będzie potrafił wyjść z trudnych doświadczeń kryzysu z nową siłą.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki