Logo Przewdonik Katolicki

Rodziny ofiar o karze śmierci

Oprac. Magdalena Woźniak, ks. Mirosław Tykfer, Hubert Ossowski
FOT. FOTOLIA

Nowy zapis w Katechizmie o karze śmierci wymienia dwa zasadnicze powody, dla których należy uznać ją współcześnie za niedopuszczalną.

Pierwszą jest godność osoby, która „nie zostaje utracona nawet wówczas, gdy popełniła ona niezwykle poważne zbrodnie”. Tej godności całkowicie nie może utracić żaden człowiek ze względu na swoje złe postępowanie.
Drugim powodem jest system penitencjarny, który współcześnie zapewnia „niezbędną obronę obywateli” przed działaniem przestępcy. Nie trzeba karać śmiercią, aby przestępca był unieszkodliwiony przez umieszczenie go w solidnym więzieniu.
Ale jest też powód trzeci, najważniejszy: skazanemu nie można w sposób definitywny odebrać „możliwości odkupienia swoich win”. Tym stwierdzeniem Katechizm wskazuje na istotę niedopuszczalności kary śmierci. Ewangelia nie pozwala bowiem na to, aby komukolwiek odbierać nadzieję na poprawę, zadośćuczynienie i uzyskanie przebaczenia. Nie można tej nadziei odebrać też bliskim skazanego, którzy wspólnie z nim noszą ciężki bagaż poczucia winy.
Nie można w końcu odbierać nadziei pokrzywdzonym z powodu zabójstwa kogoś bliskiego. Wielu z nich chce bowiem wierzyć, że są zdolni do przebaczającej miłości: większej od bezlitosnego prawa „śmierć za śmierć”. Wielu stało się z tego powodu gorącymi zwolennikami całkowitego zakazu kary śmierci. Ich świadectwa mówią jasno: „przemoc nie usuwa przemocy”, a „zranione serce nie staje się wolne od obciążającego żalu przez brutalny odwet”.



Z pasją walczę, by znieść karę śmierci na całym świecie. Nie sądzę, aby zabijanie sprawców pomogło komukolwiek: nie wspomaga gojenia ran, ale w rzeczywistości powoduje więcej bólu i przemocy. Oczywiście, poczułam ogromną wściekłość i ból, kiedy mój ojciec został zabity, ale chciałam zakończyć cykl przemocy. Ranienie innej istoty ludzkiej tylko zraniłoby mnie i wzmocniło poczucie bycia ofiarą. Zamiast ego chciałam znaleźć sposób na przekształcenie mojej traumy w działanie na rzecz pokoju. Odkryłam głęboką korzyść dzięki nałożeniu ludzkiej twarzy mojemu wrogowi.

Jo Berry, córka Sir Anthonego Berrego, zabitego w Anglii w 1984 r.
 



Kiedy dostałam wiadomość o brutalnych morderstwach, chciałam zabić mordercę. Chciałam go zabić własnymi rękami. Ale to uczucie dręczyło mnie, bo zawsze byłam przeciwna karze śmierci. Czułam teraz, że to rodzaj badania, które sprawdza, czy moje wartości są stałe, czy są oparte przede wszystkim na ludzkich uczuciach. Kiedy osobiście uderza cię gniew i ból twojej straty, sprawia, że chcesz rozerwać tę osobę, która ukradła twoją ukochaną osobę i twoje szczęście. Ale czy to na dłuższą metę przynosi jakieś korzyści?
 
Antoinette Bosco, matka Johna Bosco, zamordowanego w Montanie w 1993 r.
 



Przyznam, że przez jakiś czas po morderstwie mojej matki miałam wściekłe i mściwe myśli. Żałowałam śmierci mordercy mojej matki. Byłam przekonana, że chcę zemsty i sprawiedliwości. Naprawdę chciałam odzyskać moją matkę i nie musieć myśleć o jej śmierci. Stopniowo doszłam do wniosku, że zhańbiłoby to jej pamięć – to, że chcę kogoś zabić dla niej. Jeśli naprawdę wierzymy, że zabranie jej życia była złem, to również byłoby nim odebranie życia komuś innemu. Zamiast być sposobem na zakończenie przemocy, kara śmierci jest częścią jej spirali.
 
Elizabeth Brancato, córka Barbary McKitis, zamordowanej w Connecticut w 1979 r.



Jedną z najtrudniejszych rzeczy było dla mnie przygotowanie nekrologu i nabożeństwa pogrzebowego mojego brata, kiedy jeszcze żył. Jest coś tak dziwnego w planowaniu pogrzebu dla kogoś, kto wciąż żyje. Myślę, że wielu ludzi po prostu nie myśli o rodzinach ludzi, którzy zostali straceni. Moja współpracowniczka powiedziała mi, że kiedyś popierała karę śmierci, ale widząc, przez co przeszliśmy z moją rodziną, zmieniła się jej perspektywa.
Beatrice Coleman, siostra Andy’ego Smitha, straconego w Karolinie Południowej w 1998 r.
Przed morderstwem mojego ojca zestaw moich wartości obejmował szacunek dla życia i sprzeciw wobec kary śmierci. Więcej mocy zabójcom mojego ojca dałoby, gdybym zmienił swoje przekonania – zabraliby nie tylko życie niewinnej osoby, ale także jego główną spuściznę, którą mi przekazał: wartości, którymi chciał, żebym żył. Jeśli pozwolimy mordercom doprowadzić nas do kolejnego morderstwa, damy im zbyt dużo władzy. Udaje im się doprowadzić do myślenia i działania, a my stajemy się tym, czym mówimy, że się brzydzimy.
 
Renny Cushing, syn Roberta Cushinga zamordowanego w New Hampshire w 1988 r.
 


 
Dlaczego ja, mama zamordowanego syna, chciałabym zamordować syna innej mamy? Nie mogę z tą świadomością żyć, dlatego jestem przeciwko karze śmierci. Nie mogłam spać w nocy, myśląc, że coś zdziałam wołaniem o czyjąś egzekucję.

 Clemmie Greenlee, matka Rodrigueza Greenlee, zamordowanego w Tennessee w 2003 r.
 



Kiedy ludzie pytają mnie, dlaczego jestem przeciwna karze śmierci, po prostu im mówię, że patrzę na tych młodych mężczyzn, którzy zabili moją córkę. Patrzę na to, skąd pochodzą oraz na to, skąd ja jestem. Ci młodzi mężczyźni mogliby być moimi synami. W rzeczywistości mój syn chodził z nimi do szkoły. To nie jest w porządku, że zabili moją córkę, ale nie byłoby też dobrze, gdyby państwo ich zabiło. W Liście do Rzymian 12, 21 czytamy: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj.

Regina Hockett, matka Adriany Dickerson, zamordowanej w Tennessee w 1995 r.



Na co dzień walczę o dobrą opiekę nad zdrowiem psychicznym mojego syna, które ucierpiało po tym, jak mąż został zamordowany. Uważam, że rodzinie ofiary bardziej pomogłoby gdyby środki zmarnowane na karę śmierci były wykorzystywane do zapewnienia lepszej jakości opieki zdrowotnej dla rodzin ofiar i pozostałych ocalałych od przemocy.
 
Bonnita Spikes, żona Michaela Spikesa, zamordowanego w Nowym Jorku w 1994 r.

 


 
Prokuratorzy nakłaniali mnie, żebym zeznawał podczas procesu, ale czułem z ich strony nieszczerość: chcieli przekonać mnie, żebym opowiedział moją historię, bo miałoby to dać mi poczucie zakończenia pewnego etapu czy szansę zrobienia czegoś dla Jamala. W tym sensie moja historia byłaby narzędziem kłótni o śmierć, a tego nie chciałem. To, co mnie frustruje w widmie kary śmierci, to to, że nie pozwala ona dojść skazanemu do pełnego zrozumienia tego, co zrobił. Kara śmierci więc jest przeciwieństwem odpowiedzialności.

Susan Hirsch, żona Abdulrahman „Jamal” Abdalla, zabitego w Tanzanii w 1998 r.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    Ulrich von Altingen
    20.01.2019 r., godz. 03:33

    Istnieje potrzeba bardzo podstawowego odroznienia, czyli kary smierci rozumiana jako zasadnicze zlo i kara smierci rozumiana jako nieroztropna kara. Tradycja kosciola jednoznacznie wypowiada sie na temat kary smierdzi jako sprawiedliwa kara za najgorsze czyny, wiec jesli ktos chcialby stwierdzic, ze ta kara jest zasadniczym zlem, musialby jednoczesnie przeczyc dwu tysieczna tradycje KK. Na plaszczyznie moralnej a wiec w zakresie sprawiedliwosci, kara smierci jest uzasadniona. Jesli czlowiek w sposob okrutny i zamierzony zamorduje druga osobe, to zasluguje na kare smierci, a jesli zasluguje, jest taka kara zasadniczo dopuszczalna. Jesli by nie zaslugiwal na taka kare, to nie istaniala by mozliwosc na laske, poniewaz laska ma tylko sens wtedy kiedy czlowiek zasluguje na potepienie. Wiec widac, ze nie ma sensu takie stwierdzenie, ze kara smierci jest nie dopuszczala, dlatego ze nie zasadniczym zlem. Natomiast, mozna szybciej argumentowac, ze kara smierci jest nie roztropna w dzisiejszym swiecie. Niestety, takie argumenty sa problematyczne i czesto opieraja sie na mylnym zrozumieniu sprawiedliwosci i relacji miedzy wybaczeniem i sprawiedliwoscia jak i retrybucji jako istotny element wymiaru sprawiedliwosci. Rowniez opieraja sie na mylnych pzrekonan co do statystyk vis-a-vis blednych wyrokow.

    Kara smierci wlasnie szanuje godnosc sprawcy, poniewaz trzeba byc czlowiekiem aby zasluzyc na kare smierci. Trzeba byc rozumna istota, ktora jest w stanie poniesc odpowiedzialnosc za swoje czyny. Kiedy twierdzimy, ze kara smierci nie szanuje godnosci czlowieka, to udawadniamy, ze nie albo nie rozumiemy na czym podlega godnosc albo odbieramy ta godnosc sprawcom. A jesli chodzi o nawrocenie, wiele istnieje przykladow, gdzie kara smierci wlasnie pobudzila sprawcow do refleksji. Jesli dobrze pamietam, sw. Tomasz wlasnie o tym pisal, i chyba twierdzil, ze jesli w takim momencie osoba nie jest w stanie okazac skruchy, to moze juz nigdy jej nie okazac. Kara smierci nie jest wykonywana z nienawiscia to sprawcy, lecz z milosci do sprawcy i do ofiary i do spoleczenstwa, ktora poniosla strate.

    Polecam ksiazke katolickiego profesora Edwarda Fesera pt. "By Man Shall His Blood Be Shed: A Catholic Defense of the Death Penalty". Polskiego tlumaczenia moze nie byc niestety. Prof. Feser bardzo dokladnie bada temat kary smierci. Bardzo czesto dzisiaj sie opieramy na emocjonalnych i wspolczesnej delikatnosci uczuc, ale jesli temat dokladnie przebadamy, rzetelnie i w swietle prawdy, to sprawa zaczyna inaczej wygladac.

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki