Wiek 40–60 lat utożsamiamy z okresem dramatycznych pytań i zawirowań. Zdajemy sobie sprawę, że co najmniej połowa życia jest już za nami i że niektóre z naszych marzeń i nadziei nigdy nie zostaną spełnione. Obserwujemy pierwsze objawy starzenia się, pogorszenie wzroku, zdrowia, kondycji fizycznej.
Unikanie nieuniknionego?
Idea kryzysu wieku średniego nie jest wynalazkiem współczesności, jednak dopiero kanadyjski psycholog Elliott Jacques ukuł w roku 1996 termin midlife crisis – czyli właśnie kryzys wieku średniego. Opisywał on zaobserwowane u artystów kompulsywne próby pozostania młodym, tak by zagłuszyć pojawiające się myśli o własnej śmiertelności. Termin midlife crisis został utrwalony w świadomości społecznej przez Gail Sheeshy, autorkę bestselleru: Passages: Predictable Crises of Adult Life – „Pora przejściowa, przewidywalne kryzysy dorosłego życia”. Według badań naukowych pod koniec wieku XX aż 86 proc. młodych dorosłych było przekonanych o nieuchronności przejścia tego kryzysu.
Zjawisko to doczekało się odzwierciedlenia w kulturze, w książkach i filmach. W Dniu świstaka bohater Phil zmuszony jest powtarzać przeżywanie tego samego dnia po wielokroć, do momentu gdy zdaje sobie sprawę, że jego życie może nabrać znaczenia, o ile stanie się lepszym człowiekiem. Inny film opisujący typowe objawy kryzysu wieku średniego to American Beauty, w którym Lester Burnham rzuca wyczerpującą pracę, zaczyna brać narkotyki, kupuje sportowy samochód i zakochuje się w nastoletniej koleżance swojej córki. Z polskich produkcji pamiętamy słynnego Czterdziestolatka, którego przeżycia z pewnością przyczyniły się do utrwaleniu przekonania o tym, że życie po czterdziestce traci sporo z uroku.
Internet przepełniony jest dziś stronami oferującymi pomoc osobom w średnim wieku. Jest na przykład midlifeclub.com, ostrzegający internautów: „Czy to ty sam przeżywasz kryzys wieku średniego, czy doświadczasz kryzysu kogoś, kogo kochasz, wiedz, że czeka Cię ostra przeprawa”. Polski internet wyrzuca ponad 1200 stron zawierających wskazówki, jak rozpoznać i jak przetrwać ten kryzys. Grupy wsparcia, poradniki, a nawet warsztaty uczące, jak sobie radzić z tym strasznym okresem sprawiają, że aż strach się bać.
Rzeczywistość „kryzysu”
Tymczasem wszystkie badania naukowe pokazują, że po czterdziestce… nic specjalnego się nie dzieje. Nie następują żadne gwałtowne zmiany w życiu. Ludzie nie zaczynają szaleć i schodzić z powrotem do poziomu nieodpowiedzialnego nastolatka w burzy hormonalnej. Mimo wszystko idea midlife crisis skrywa w sobie ziarno prawdy. Psycholog Erik Erikson (1968) zaobserwował, że w wieku średnim większość ludzi mierzy się z zadaniem odnalezienia kierunku, znaczenia, celu swojego życia, ewentualnym skorygowaniem stylu życia, planów itp. Jednak ich zachowania w związku z tym są bardzo różne. Niektórzy zmieniają pracę, inni korygują swoje plany dotyczące na przykład zwiedzania świata, rezygnując z niektórych młodzieńczych marzeń. Zmiany, które podejmują, wcale nie muszą być dramatyczne.
Niektóre z symptomów kryzysu, powszechnie uważane za typowe, jak rozwód, następują znacznie wcześniej niż w wieku 40–60 lat. Statystyki pokazują, że najczęściej rozwodzą się pary z pięcio-dziewięcioletnim stażem małżeńskim. Ludzie po czterdziestym roku życia, kupujący nowe samochody też z reguły nie robią tego instynktownie, pod wpływem impulsu walki ze starzeniem się, ale dlatego, że wreszcie ich na nie stać.
Badania naukowe przeprowadzane w wielu kulturach pokazują, że po czterdziestce nasze życie nie staje się specjalnie trudniejsze czy bardziej stresujące. W 1996 r. Daniel Shek przebadał 1500 Chińczyków pozostających w związkach małżeńskich i nie znalazł ani śladu kryzysu. Takich samych wyników dostarczyły badania nad grupą ponad 3 tys. osób, przeprowadzone przez Mac Arthur Foundation w 2004 r. w USA. Wbrew obiegowym opiniom osoby w wieku 40–60 lat były bardziej zadowolone z życia niż młodsze. Wiązało się to z poczuciem większej stabilności zawodowej i relacji, starszymi, bardziej samodzielnymi dziećmi, które nie wymagają już tak intensywnej opieki, ustabilizowanym kręgiem przyjaciół i sposobów spędzania wolnego czasu, urlopu itp. Co więcej, aż trzy czwarte badanych z 2004 r. uznawało swoje związki za co najmniej satysfakcjonujące i ustabilizowane. W rezultacie okazało się, że choć wielu z nas bardzo obawia się kryzysu wieku średniego, rzadko kto go doświadcza.
Kobieca strona kryzysu
Większość opisów kryzysu wieku średniego koncentruje się na mężczyznach. Istnieje jednak równie silne przekonanie społeczne dotyczące kobiet w średnim wieku. Mowa tu o syndromie pustego gniazda: większość kobiet w momencie, gdy dzieci dorastają i zaczynają żyć „na swoim”, przeżywać miałoby poczucie utraty sensu życia, samotności i odrzucenia.
Badania tymczasem pokazują, że nie jest to realny problem, dotykający każdej matki. Owszem – wyprowadzenie się dziecka z domu oznacza nagłą i dodatkową porcję czasu wolnego i konieczność zmian w funkcjonowaniu rodziny. Nie przynosi jednak dramatycznych, dewastujących skutków w życiu kobiety, o ile jej relacja z dzieckiem była prawidłowa. Zdajemy sobie sprawę, że wychowujemy dzieci na dobrze funkcjonujących dorosłych, a to oznacza wychowanie ich do coraz większej samodzielności. Rozumiemy, że prawdziwa więź miłości nie polega na emocjonalnym sklejeniu z drugą osobą i nieustannym jej kontrolowaniu. Wyprowadzenie się dorosłego dziecka z domu jest naturalnym krokiem w rozwoju i nie oznacza utraty więzi i zerwania kontaktu.
Innymi słowy – silny dramat po rozstaniu z dorosłym dzieckiem jest związany raczej z uzależnieniem emocjonalnym matki niż z kryzysem wieku średniego. Objawy tego uzależnienia (silny niepokój, w sytuacji nieobecności dziecka, ciągła potrzeba kontroli, czy aby na pewno nic mu się nie stało, kilkukrotne w ciągu dnia telefonowanie do niemal dorosłego dziecka z pytaniami typu: „Czy zjadłeś kanapki, które ci zapakowałam”) widać już wcześniej. Jeśli dbamy o prawidłowe relacje z dzieckiem, jego wyfrunięcie z gniazda nie będzie dramatem, ale okazją, by wolny czas wypełnić czymś nowym, ekscytującym czy pożytecznym.
Badania pokazują, że dla obu płci wiek 40 plus może być wiekiem szczytowych osiągnięć i najlepszego samopoczucia (Lachman 2003). A zatem jeśli ktoś myśli o dokonaniu dużych, pozytywnych zmian w swoim życiu, nigdy nie jest na to za późno – ani też za wcześnie. Nie bójmy się wieku średniego. Bądźmy raczej przygotowani na to, że może być to czas spokojnej satysfakcji z życia i dobrych relacji z ludźmi, o ile dobrze się do niego przygotujemy.