Logo Przewdonik Katolicki

Krupówki: przemiany

Natalia Budzyńska
FOT. POLONA

Najsłynniejsza polska ulica wzbudza ambiwalentne uczucia: uwielbia się ją, a jednocześnie nienawidzi. Przyciąga jak magnes, choć wciąż poddawana jest krytyce ­– i to całkiem uzasadnionej. Od niedawna otoczona ochroną jako park kulturowy.

Zmiany zachodzą na moich oczach, znam Krupówki może nie od tak dawna jak starsi ode mnie stali bywalcy, ale od końca lat 70. jestem w Zakopanem co roku, czasem także w miesiącach pozasezonowych. Szczególnie sobie cenię właśnie te pobyty, kiedy Krupówki zamieniają się – a zdarza się to nawet dzisiaj – w zwykłą ulicę, po której się idzie, żeby gdzieś dojść, coś załatwić. Kiedy po prostu nie stają się celem samym w sobie, kiedy pełnią funkcję czysto praktyczną, jak to ulica. O tym, że Krupówki już dawno przestały być ulicą, wie każdy, kto przyjedzie do Zakopanego w czasie letniego lub zimowego sezonu. Na Krupówki idzie się po to, żeby po nich spacerować w tę i z powrotem. Żeby jeść. Żeby kupować. Jednym słowem: konsumować na skalę masową. Dla większości z nas Krupówki to męka, dosłownie fizyczne zmęczenie przepychania się w tłumie, do czego dochodzi męka przeżywana w sferze estetycznej. Reklamowy chaos, mieszanina zapachów (grill plus gofry) i dźwięków (disco polo plus góralskie skrzypeczki). Krupówki w ciągu ostatnich lat zamieniły się w krainę obciachu. Jak do tego doszło? Czym były kiedyś? I czy ta tak ważna dla historii Zakopanego przestrzeń jako park kulturowy zostanie kiedyś uratowana?
 
Nawsie-Kuźnice
„Jak się cieszę, że jesteś daleko od Krupówek i całego tego drobnego światka…” – z którego roku to cytat? Z 1905, a pochodzi z listu Stanisława Witkiewicza do nastoletniego syna, który wakacje spędzał na Litwie. Bo już wtedy w sezonie Krupówki trudne były do zniesienia: tłumy turystów, handel, hałas i plotki. Ale zanim miastowi Zakopane w ogóle odkryli, ulicy Krupówki nie było, tak jak i Zakopanego. Była za to wieś Nawsie, kilka domów zlokalizowanych wokół dzisiejszego starego drewnianego kościółka i cmentarza na Pęksowym Brzysku oraz huta w Kuźnicach. Pomiędzy nimi bór, las ciemny i gęsty, przez który płynął potok tworzący bagniste rozlewiska. Pośrodku lasu polana. Robotnicy do huty musieli jakoś dojść, często chadzali tam do pracy górale z Nawsi. Więc powstała ścieżka przez las, a potem „droga do Kuźnic”. O „Krupówkach” zaczęto mówić w latach 80. XIX w., bo właścicielem polany w jej środkowym biegu była rodzina Krupowskich. Tyle że to była wciąż ścieżka, potem szersza droga, a nawet ulica. Tyle że wokół las i polany. Przed 1879 rokiem turyści zatrzymywali się w Kuźnicach, gdzie obok huty stał dwór i liczne budynki. Tylko że te okolice, mimo bliskości gór, nie sprzyjały odpoczynkowi. Ciche, chłopskie, wiejskie i spokojne Nawsie okazało się atrakcyjniejsze. Turyści początkowo mieszkali kątem w jednoizbowych domach górali, którzy dość szybko zauważyli, że warto zainwestować w większą chałupę, a najlepiej przy najruchliwszym w sezonie trakcie. I tak wyrastały stawiane to tu to tam drewniane domy przeznaczone dla przyjezdnych. Ulica była coraz bardziej popularna, ale wciąż nie przypominała dzisiejszych Krupówek, tak jak okolice nie przypominały dzisiejszego Zakopanego. Domów przybywa, a buduje się je w stylu charakterystycznym dla alpejskich uzdrowisk. Tyle że w Zakopanem zamieszkał na stałe Stanisław Witkiewicz, który w elementach podhalańskiego budownictwa zauważył pierwotną oryginalność regionu. To jemu Zakopane zawdzięcza swoją oryginalność, a architektura styl zakopiański, który miał być narodowym.
 
Miejski sznyt
Nie ma za wiele tej dawnej architektury dzisiaj, bo drewniane domy lubiły płonąć. A ponieważ do wsi pod Tatrami przyjeżdżało coraz więcej ludzi z miast, a część z nich zostawała tam na zawsze (uważano, że tamtejszy klimat sprzyja leczeniu gruźlicy), to i Zakopane zaczęło bardziej przypominać miasto. Pierwszym murowanym budynkiem na Krupówkach był neoromański kościół (dziś pw. Najświętszej Rodziny) zbudowany w 1899 r. z inicjatywy legendarnego pierwszego proboszcza Zakopanego, ks. Stolarczyka. Potem powstawały kolejne budynki, właściwie kamienice, niemające nic wspólnego ze stojącymi obok drewnianymi chałupami. I tak powstał estetyczny miszmasz, o którym z oburzeniem wyrażali się pomieszkujący w okolicy artyści. Zakopane to wieś – a niby miasto, miasto we wsi, miastowe chcą być tylko Krupówki. To tam powstają hotele (słynny Giewont i Morskie Oko), kawiarnie i restauracje (legendarna restauracja u Karpowicza oraz u Trzaski). Do kamienic przyklejają się budy i sklepiki, osiedlają się Żydzi i handlują, w końcu budują swoje kamienice i otwierają sklepy. Krupówki stają się tym, czym są dzisiaj, tylko na mniejszą skalę. Urbanistyczny nieład, estetyczny chaos, ale życie kręci się właśnie tutaj. Życie na wskroś miejskie, bo górali tu nie ma, oni mają swoje chałupy i swoje zajęcia. Przy Krupówkach prędzej usłyszeć było można tanga, a potem jazz niż góralską kapelę. Strój obowiązywał miejski, jak najszykowniejszy, należało się przechadzać i spotykać. Można było spotkać bowiem kogoś wyjątkowego i pochwalić się tym po powrocie do nudnej codzienności. A kogo? Witkiewicza, Modrzejewską, Micińskiego, Żeromskiego, Sienkiewicza, „wariata” Witkacego, Szymanowskiego, Tuwima, a potem: Holoubka, Olbrychskiego, Lema. Ale w czasie, gdy na Krupówkach można się był natknąć na Olbrychskiego w białym kożuchu, ulica znowu była zmieniona. Podczas okupacji zniknęły ostatnie drewniane kramiki i budy oblepiające murowane kamienice. Po wojnie w miejsca tych „dziur” postawiono kilka budynków łączących cechy architektury socrealistycznej z regionalizmami.
 
Na bogato
„Budują jakieś trzy czy cztery wille i dwie wyniosłe kamienice na Krupówkach. Jest to pomysł haniebny i łajdacki, aby psuć idealną swojską sylwetkę zakopiańskiego corsa przez stawianie domów, wyciągniętych ponad linię” – a czy to o dzisiejszych wciąż budujących się Krupówkach? Nie, tak przed wojną pisał oburzony Makuszyński. Tymczasem wciąż to samo, bo po trzech dekadach ciszy i spokoju na Krupówkach, od lat 90. konsumpcjonizm bez miar pożera niegdyś klimatyczną ulicę. Znikają legendarne miejsca, zamiast nich powstają szklane tafle centrów handlowych. Tam, gdzie kiedyś bawiono się i pito „u Trzaski”, dziś kupuje się w popularnej odzieżowej sieciówce; gdzie kiedyś umawiano się na kremówkę w Coctail Barze, dziś – po latach grillowania i placu budowy – straszy czarna bryła galerii handlowej. Kilka miejsc przetrwało w tym gąszczu sklepów, sklepików i przeróżnego jadła. Idąc od dołu, od ulicy Kościeliskiej: murowany kościół, Szkoła Przemysłu Drzewnego z 1883 r., Muzeum Tatrzańskie z 1920, „Dworzec Tatrzański” z 1903, dawny „Bazar Polski” z 1910, willa drewniana „Poraj” z 1890, hotel „Kasprowy Wierch” z 1890, „Willa Ślimak” z 1903. Pomiędzy nimi domy związane z postaciami budującymi historię Zakopanego, jak kamienice: Zwolińskich, Cukrów, Mangla, Galiców, Leistena, Bujaka i tak dalej, i tak dalej. Ale kto o tym wie? Kiedyś umawiano się przy zakładzie fotograficznym Zwolińskich, dzisiaj przy McDonaldzie. Czy należy płakać za dawnymi czasami? Czytając listy i wspomnienia z przeszłości, można zauważyć, że problemy i zmiany były takie same. Usiąść więc na ławce przed na razie nienaruszonym samem społem i patrzeć z przerażeniem na tłumy czy obiecywać sobie, że moja noga na Krupówkach już nie stanie? A może ze spokojem badacza kultury przyglądać się toczącym się zmianom? Tymczasem miasto od dwóch lat walczy z dzikimi reklamami, banerami i szyldami, próbując w ramach parku kulturowego estetycznie je okiełznać.
  



 
Do napisania tekstu zainspirowała mnie książka Piotra Mazika i Kuby Szpilki Krupówki wydana przez Wydawnictwo Czarne.
 
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki