Wydaje nam się, że dobrze wiemy, czym jest złość (gniew). Obserwujemy kogoś, kto czerwienieje na twarzy, zaciska pięści i w końcu wybucha – krzyczy, klnie, rzuca czymś, bije, kopie. To złość. Ale widzimy też kogoś, kto z kamienną twarzą mruży oczy i przez zaciśnięte zęby rzuca poniżającą drugą osobę uwagę. To też złość. A co z kimś, kto ze spokojem rzuca uwagę, po której to jego rozmówca wpada w gniew? Np. „Całkiem niezła kanapka jak na kogoś, kto nie umie gotować”. Czy to po prostu wredny charakter, czy stłumiona złość szukająca odwetu?
Natura złości
Złość jest trudnym uczuciem z wielu przyczyn. Pisze o niej dużo już św. Tomasz z Akwinu. Zauważa na przykład, że jest jedynym uczuciem, które nie posiada swojego przeciwieństwa (np. przeciwieństwem miłości jest nienawiść, nadziei – rozpacz, odwagi – lęk). Na tym tle gniew jest wyjątkowy. Święty zauważa też, że choć z jednej strony gniew wydaje się naturalną reakcją na spostrzeganą niesprawiedliwość, z drugiej może być uczuciem najbardziej destrukcyjnym. Najtrudniej nad nim zapanować. Jak zauważa w Traktacie o uczuciach (zagadnienie 46) – gniew może być gorszy niż nienawiść, bo choć budzi się szybciej i gaśnie szybciej niż nienawiść, jednak łatwiej stracić pod jego wpływem panowanie nad sobą.
Gniew związany jest z obecnością trudnego do przezwyciężenia zła, innymi słowy krzywdy. Jeśli człowiek reaguje na to zło wycofaniem (nie jest w stanie lub nie chce z nim walczyć), wtedy pojawia się smutek. Jeśli natomiast próbuje się przeciwstawić temu złu, wówczas pojawia gniew.
Złość jest skomplikowanym uczuciem też dlatego, że jest emocją wtórną. Powstaje, gdy czujemy się skrzywdzeni, sfrustrowani, rozczarowani. Łatwiej pojawia się, gdy jesteśmy głodni, zmęczeni, chorzy, przeciążeni. Może narastać, jeśli podsycamy go myślami typu: „on to robi, bo go bawi, że tracę panowanie nad sobą”, „znowu się mnie czepia”, „bo moje zdanie nigdy się dla niej nie liczy” itp.
Gniew jest uczuciem, które dzielimy ze światem zwierzęcym. Mając w domu dwie kotki, możemy to obserwować na co dzień. Gdy młoda zbliża się za bardzo do starszej, ta wpierw ostrzegająco syczy, potem wydaje gardłowe, groźne pomruki, a jak to nie pomoże – rzuca się z pazurami. Ciekawe jest, że u zwierząt złość szybko mija. Pojawia się w odpowiedzi na zagrożenie, a spełniwszy swą funkcję, błyskawicznie znika. Człowiek potrafi gniewać się długo, a wręcz to uczucie podsycać i pielęgnować.
Groźne mity
Pewne powszechne wyobrażenia dotyczące gniewu sprawiają, że jest on trudny do opanowania. Mit pierwszy: gniew trzeba wyładować. Kiedyś był to rozpowszechniony pogląd w psychologii – mówiono o efekcie katharsis, czyli o tym, by wyrazić swój gniew otwarcie, ale w bezpieczny sposób, na przykład kopiąc poduszkę. Późniejsze badania pokazały, że podstawowym skutkiem „katharsis” jest to, że stajemy się bardziej podatni na popadanie w złość. W skrócie – wyrabiamy sobie w mózgu ścieżkę wskazującą, że najlepszym sposobem na złość jest jej wyładowanie w zewnętrznej akcji. W rezultacie, gdy brakuje „bezpiecznej” możliwości wyładowywania emocji (nie mamy pod ręką poduszki), popycha nas do przemocy wobec ludzi lub niszczenia rzeczy. Ktoś porównał to do wody w czajniku. Jeśli chcemy, by woda przestała wrzeć, musimy zdjąć czajnik z ognia. Najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie z gniewem jest wycofanie z budzącej go sytuacji. Gdy „wyładowujemy” gniew, można to porównać ze szczelnym zamknięciem czajnika i podkręceniem gazu, aż czajnik wybuchnie.
Mit drugi: źródłem gniewu są inni ludzie. „Ależ mnie rozgniewałeś”, przyznajmy, tu i ówdzie często można to zdanie usłyszeć. Jednak to nieprawda. Gniew to moja reakcja. Każdy z nas może sobie przypomnieć sytuację, gdzie to samo zdarzenie raz wywołało gniew, a innym razem nie. Dla przykładu. Zwykle jeśli ktoś na mnie wulgarnie nakrzyczy, otwiera mi się nóż w kieszeni. Pewnego dnia idąc na bardzo trudną rozmowę, zgubiłam drogę, przystanęłam więc i wyciągnęłam komórkę, by sprawdzić adres. W tym momencie pani, która musiała przez to mnie wyminąć, wrzasnęła: „Gdzie stajesz stara…” i tu wulgarna wiązka. Byłam tak przejęta tym, by się nie spóźnić, że atak ten spłynął po mnie jak woda po kaczce. Byłam za bardzo skupiona na ważniejszej rzeczy. Dodatkowo przemknęła mi myśl: „No tak, znienacka stanęłam jej na drodze, to jest irytujące”. Na pewno podobne doświadczenie ma każdy z nas. Oznacza to, że to nasz sposób odbioru sytuacji sprawia, że wpadamy w gniew.
Trzeci mit: bycie ofiarą usprawiedliwia agresję. Przykładem może być pewna pani, którą mąż zwyzywał niekulturalnymi słowami. W odwecie wyrwała mu gazetę, która akurat czytał, i poszarpała na kawałki, a potem jeszcze uderzyła go w twarz. Zemsta bynajmniej nie rozwiązuje problemu i nie sprawia, że druga osoba zauważy swój występek i za niego przeprosi. Wywołuje u niej wyłącznie poczucie krzywdy i nakręca spiralę wzajemnej agresji. Co robić w zamian, o tym za chwilę.
Mamy mały wpływ na to gdzie i kiedy gniew się pojawi, możemy jednak zdecydować, co z nim dalej zrobić – czy będziemy go karmić, aż do doświadczenia porwania emocjonalnego, gdy przestajemy panować nad swoimi emocjami, czy spróbujemy coś z nim robić. Dlatego czym innym jest próba tłumienia gniewu, udawania, że wcale go nie odczuwamy, a czym innym szybkie go rozpoznanie i opanowanie, zanim przerodzi się w coś groźnego. Osoby wmawiające sobie, że nigdy nie czują złości, z reguły odreagowują ją w sposób bierno-agresywny – ironią, sarkazmem, pobudzaniem innych do złości. Typowe przykłady pośredniego (bierno-agresywnego) dawania upustowi nagromadzonej złości to chociażby pseudokomplementy (będące w gruncie rzeczy obelgą) czy wyśmiewanie się z kogoś, a później obruszanie, że nie ma dystansu do samego siebie i nie potrafi poznać na żartach.
Sygnały ostrzegawcze
Podstawą radzenia sobie ze złością jest rozpoznanie wczesnych sygnałów jej pojawienia się. Możemy zwrócić uwagę na sygnały płynące z ciała (związane z wydzielaniem się adrenaliny i kortyzolu, mających przygotować ciało do ataku czy ucieczki od źródła zagrożenia). Są to: napięcie mięśni, nieświadomość odczuwanego bólu, drżenie mięśni, gwałtowne bicie serca, płytki, gwałtowny oddech, ściskanie w żołądku, pobudzenie ruchowe, uderzenie krwi do twarzy. „Nieświadomy” ból możemy rozpoznać na przykład po uchodzącej z rany krwi lub gdy sinieje ściskana pięść, lecz nie odczuwamy bólu (to wpływ adrenaliny).
Na poziomie emocji z kolei pojawiają się następujące sygnały: zniecierpliwienie, niezdolność spojrzenia na problem oczyma drugiej osoby, odrzucenie, stłumienie innych uczuć (np. poczucia winy).
Ostatni element sprzyjający złości to pojawiające się myśli: czytanie w myślach – przypisywanie drugiej osobie negatywnych intencji („chce mnie sprowokować”), katastrofizowanie („na pewno znów wybuchnę, nawet nie mam co próbować”), oskarżenie ofiary o prowokację („zrobiłeś to celowo, bo wiedziałeś, że stracę panowanie nad sobą”), etykietkowanie („ten idiota”, „ta parszywa łachudra”)
Świadomość wczesnych symptomów gniewu (zwłaszcza tych fizycznych) pomaga szybko zadziałać, zanim emocje nas na tyle opanują, że wyłączą myślenie.
Sposoby na gniew
Podstawowy sposób na złość to… oddychanie. Choć wydaje się to oklepane, przysłowiowe „policz do dziecięciu” kryje w sobie myśl pomagającą w zapanowaniu nad złością. Warto podkreślić, że to, co się dzieje w ciele człowieka, wpływa na przeżywane emocje. Gdy się złościmy, oddech staje się krótki i urywany. Jednak działa to też w drugą stronę. Gdy uda się nam zapanować nad oddechem, powoli przechodzi złość. Stąd warto uczyć się prostych ćwiczeń spowalniających oddech. Może być to nawet liczenie do dziesięciu, skupione na głębokim wdechu i wydechu.
Kolejną umiejętnością, którą warto opanować, jest wyłapywanie i kontrola myśli podsycających złość. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Do pewnej pani podchodzi mały chłopiec i pyta: „Mogę zrobić ci zdjęcie?”. Pani pyta: „Po co?”. Mały odpowiada: „Bo koledzy nie wierzą, że pasztet może mieć nogi i ręce” i ucieka. To, czy pani zareaguje złością, zależy między innymi od tego, co o całej sytuacji sobie pomyśli. Jeśli od razu zacznie się nakręcać, myśląc: „Co za mały, niewychowany g…, już ja mu pokażę” – prawdopodobnie za chwilę wybuchnie. Jeśli pomyśli: „Biedny chłopiec, pewnie jakiś kolega go podpuścił, by zrobił ten numer, a sam pewnie nawet nie rozumie do końca co powiedział”, zareaguje raczej współczuciem.
Pamiętajmy, że nie chodzi o wynajdywanie usprawiedliwień dla czyjejś agresji („uderzył mnie, bo go sprowokowałam”). Reakcją na fizyczną przemoc musi być natychmiastowe usunięcie zagrożenia (np. przez ucieczkę). Tu adrenalina związana z gniewem dodaje nam siły do natychmiastowej reakcji obronnej.
Chodzi o to, by zamiast wysuwać daleko idące wnioski, pomóc sobie takim myśleniem, które pozwoli się uspokoić. Być może potem będzie potrzebna reakcja, jednak gdy podejmiemy decyzję na spokojnie, na pewno będzie bardziej sprawiedliwa.
Mniejszej podatności na złość służy – co ciekawe – dbanie o zdrowy tryb życia. Człowiek wyspany, dobrze odżywiony, dotleniony (ćwiczenia fizyczne, przebywanie na świeżym powietrzu), który unika alkoholu i ślęczenia całymi dniami przed ekranem, jest mniej podatny na wpadanie w złość. Ćwiczeniem polecanym przez specjalistów od treningów zarządzania emocjami jest też medytacja. Co prawda każdy podręcznik świecki będzie polecał wzięte z buddyzmu ćwiczenia typu koncentrowanie uważności na rodzynce, jednak jako chrześcijanie możemy czerpać dodatkową satysfakcję ze świadomości, że modlitwa, oprócz korzyści duchowych, ma jeszcze dodatkowy pozytywny wpływ na naszą zdolność radzenia sobie z emocjami. Co ważne – z punktu widzenia psychologii zarówno podstawowe modlitwy, takie jak różaniec, czy bardziej skomplikowane jak rozważanie Męki Pańskiej mają podobny wpływ. Nie trzeba się martwić, że nie jesteśmy mistrzami medytacji czy kontemplacji.
-----------
Co robić z gniewem
* Uspokój się. Modlitwą, głębokimi oddechami.
* Zapobiegaj gniewowi zdrowym trybem życia.
* Unikaj nadmiaru kofeiny, alkoholu i innych używek.
* Ogranicz czas przed ekranem.
* Wyłapuj pierwsze sygnały ostrzegawcze i działaj zanim złość narośnie tak, że stracisz nad nią kontrolę.
* W razie potrzeby (napady złości, nawet sporadyczne, które mogą stanowić zagrożenie zdrowia, życia innych) poszukaj pomocy terapeuty.
* Uciekaj z potencjalnie niebezpiecznych sytuacji.
Czego unikać
* Nie traktuj serio wyzwisk ani czyichś zachowań. Tak naprawdę druga wyraża swoje emocje, tyle że w niewłaściwy sposób, niekoniecznie ma to bezpośredni związek z tobą.
* Nie upijaj się, nie bierz narkotyków, bo w takim stanie łatwiej wpaść w złość i wyrządzić krzywdę.
* Nie podsycaj wzajemnej agresji wyzwiskami, krzykiem i oskarżeniami. To tylko prowadzi do eskalacji agresji.
* Nie poniżaj innych chamskimi żartami, sarkazmem, ironią, bo to zwiększa prawdopodobieństwo nakręcania negatywnych emocji.
* Nie wchodź niepotrzebnie w cudze konflikty jako strona.