Logo Przewdonik Katolicki

Zwolennicy aborcji rozdają karty

Michał Szułdrzyński
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Michał Szułdrzyński zastępca redaktora naczelnego „Rzeczypospolitej”.

Głosowania nad ustawami dotyczącymi przepisów zmieniających tzw. ustawę antyaborcyjną z pierwszego styczniowego posiedzenia Sejmu zakończyły się gigantyczną awanturą w łonie opozycji.

Od dłuższego już czasu lewica pozaparlamentarna starała się zbudować koalicję wszystkich partii opozycyjnych przeciw rządzącej prawicy. Platforma Obywatelska i Nowoczesna – bo PSL już dawno stwierdził, że sojusz z lewicą mu się nie opłaca, ponieważ wyborcy związani ze wsią wcale nie oczekują obyczajowej rewolucji w Polsce – takiej propozycji z góry nie odrzucały. Dlatego po tym jak lewicowy projekt de facto legalizujący w Polsce aborcję na żądanie wylądował w koszu – z powodu trzydziestu posłów PO i .N, którzy nie wzięli udziału w głosowaniach – na opozycję spadła fala krytyki. Lewicowi aktywiści zarzucali Grzegorzowi Schetynie i Katarzynie Lubnauer, liderom opozycyjnych partii, że nie byli w stanie zmobilizować swoich posłów do poparcia projektu, który miał się stać dla lewicy wielkim powrotem na scenę polityczną (przypomnijmy, że od 2015 r. żadne otwarcie lewicowe ugrupowanie nie ma swej reprezentacji w parlamencie). Podczas dość niemrawych protestów, które były organizowane pod Sejmem po tym głosowaniu, powiewały nie tylko flagi obecnych partii lewicowych, ale też po prostu zwykłe czerwone sztandary.
Przy okazji wyszło na jaw całe pomieszanie pojęć, którymi kieruje się lewica. Z jednej strony oskarża PiS o ograniczanie wolności obywateli, a z drugiej próbuje w swoim projekcie wprowadzić karę więzienia za krytykę aborcji i za podejmowanie działań, które mają odwodzić kobiety od decyzji o zabiciu swojego dziecka. Gdyby projekt lewicowy wszedł w życie, przerywanie ciąży byłoby niemal całkowicie legalne, zaś organizowanie wystaw antyaborcyjnych byłoby przestępstwem karanym więzieniem.
Ale zwolennicy pełnej dostępności aborcji odnieśli częściowy sukces w sferze języka. Otóż udało im się przekonać wiele osób, że sprzeciw wobec aborcji wynika wyłącznie z przesłanek religijnych. To niebezpieczna półprawda. Katolicy są przecież przeciwnikami aborcji nie tylko dlatego, że tak wynika z Objawienia, ale dlatego, że można do takiego wniosku dojść czysto racjonalnie. Przeciwnicy aborcji nie muszą być ludźmi wierzącymi. Bo tym, co decyduje o sprzeciwie wobec aborcji jest przekonanie dotyczące nie obecności czy nieobecności Boga, ale przekonanie dotyczące tego, kim jest człowiek. Przeciwnik aborcji to ktoś, kto stoi na stanowisku, że człowiekiem jest się od momentu poczęcia, wtedy gdy istnienie ludzkie ma swój niepowtarzalny kod genetyczny – i takiemu życiu aż do jego końca przysługuje niezbywalna godność. Zdrowie, rozum, świadomość, zdolność do samodzielnego funkcjonowania itp. są wobec tego założenia wtórne. Przecież osoba całkowicie sparaliżowana, przebywająca w stanie śpiączki nie przestaje być nagle człowiekiem, nie zaczyna być po prostu „zlepkiem komórek” tylko dlatego, że utraciła świadomość i nie jest zdolna do funkcjonowania bez pomocy maszyny podtrzymującej jej życie.
Teraz lewica przegrała głosowanie dotyczące ustawy aborcyjnej. Udało jej się wygrać jednak po części sprawę języka. A to z pewnością nie koniec tego sporu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki