Logo Przewdonik Katolicki

Niemiecka droga

Tomasz Królak
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Tomasz Królak wiceprezes KAI.

Czy Kościół w Niemczech i Kościół w Polsce to ten sam Kościół? Nie pytam: czy taki sam, bo wiadomo, że nie.

To jasne, że chrześcijan w obydwu krajach kształtowały odmienne okoliczności historyczne, kulturowe i religijne. Pytam, czy to ten sam Kościół? Kościół, który pragnie pokornie wsłuchiwać się w Ewangelię, opierać nauczanie na Katechizmie Kościoła katolickiego i respektować nauczanie kolejnych papieży?
Moje wątpliwości, od lat podsycane kolejnymi sygnałami, ostatnio ożyły kolejny raz. Oto biskup Franz-Josef Bode z Osnabrück zaproponował „debatę” nad tym, czy Kościół nie powinien błogosławić ślubów par homoseksualnych. Zastrzegł co prawda, że nie chodziłoby tu o błogosławieństwo takie, jakie towarzyszy zaślubinom kobiety i mężczyzny, ale nie wyjaśnił, jak wobec tego należałoby je rozumieć. Ocenił też, że trzeba się zastanowić, jak towarzyszyć takim parom od strony duszpasterskiej i liturgicznej.
Pytanie o to, co się dzieje z niemieckim Kościołem, wydaje się jak najbardziej zasadne. Powiedzmy wprost: bp Bode, wiceprzewodniczący Episkopatu, nie zaproponował debaty ot, tak sobie, lecz z myślą o tym, by słowo wprowadzić w czyn. Jeden z amerykańskich księży zestawił wypowiedź niemieckiego hierarchy z fotografią przedstawiającą niedawne wyburzanie XIX-wiecznego kościoła św. Lamberta w Erkelenz-Immerath (w związku z uruchamianiem kopalni odkrywkowej). Dramatyczny obraz niszczenia niemieckiej świątyni wydał mu się symbolem obecnej sytuacji całego Kościoła w tym kraju. Dodajmy, że to bodaj najbogatszy Kościół na świecie (np. w 2015 r. zebrał z podatków ponad 11 mld euro).
Co prawda w Erkelenz-Immerath pobudowano nową świątynię, ale czy za kilkanaście lat będzie ona komukolwiek potrzebna? Praktyki w Niemczech spadają, co roku z Kościoła odchodzi ponad 100 tys. osób. I choć nie należy wiązać tego z apostazją, to znaczy wyrzeczeniem się wiary, lecz po prostu ucieczką od płacenia podatku, to droga obrana przez niemieckich hierarchów musi niepokoić. Nie ulega bowiem wątpliwości, że w tym Kościele dokonuje się proces spektakularnego rozmiękczania doktryny moralnej, obowiązującej przecież wszystkich katolików.
Nie piszę tego, by doszukiwać się przewag Kościoła w naszym kraju nad wspólnotą katolików niemieckich albo żeby wylewać potoki łez nad „relatywistami” zza zachodniej granicy. Po prostu w kontekście tego, co dzieje się w Niemczech, zastanawiam się nad przyszłością mieszkających tam braci w wierze. A także nad religijną drogą osiadających tam Polaków. Jaki model wybiorą: ten, który wynieśli z Polski, gdzie spowiedź, przynajmniej wielkanocna, praktykowana jest przez zdecydowaną większość katolików, czy też model niemiecki, w którym sakrament ten de facto od dawna już nie funkcjonuje.
Zastanawiam się też nad przyszłością „jednego, świętego powszechnego i apostolskiego Kościoła”. I chciałbym, żeby wszyscy katolicy, gdziekolwiek żyją, wypowiadali słowa Credo, odnosząc je do wspólnego, i nietrwonionego gdzieś po drodze, depozytu wiary. Aż do końca świata.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki