W tłumie ujrzałem starszą kobietę modlącą się na różańcu i czekającą na spotkanie z Ojcem Świętym. Niestety, stała poza barierkami. Podszedłem do niej i zapytałem: „Chce pani wejść bliżej? Mam dwa bilety”. Ona odparła, że nie chce robić problemu i będzie szczęśliwa, jeśli chociaż zobaczy papieża. Odpowiedziałem: „Zapraszam więc panią ze mną, z tego miejsca lepiej pani będzie go zobaczyć”. Gdy doszliśmy do sektora specjalnego, znajdującego się tuż przy tronie papieskim, jej oczy wypełniły łzy i powiedziała: „Proszę pana, ale ja nawet nie jestem ładnie ubrana. Nie wypada, bym tu była”. „Pan Jezus patrzy na inną szatę – te niewidzialną dla oczu” – odpowiedziałem, biorąc ją za rękę. Przez cały czas trwania audiencji była wpatrzona w Ojca Świętego, łzy płynęły po jej policzkach. Nie wiedziała, jaki dar Pan Bóg dla niej jeszcze przygotował. Po błogosławieństwie Benedykt XVI podszedł do naszego sektora, a ona mogła podać mu rękę. To niesamowite, ale dla papieża jakby w tym momencie była ona jedyną osobą na placu, a on dla niej. Ona w nim widziała samego Chrystusa. Łzami opowiedziała całą historię swojego życia i szczęście, jakie płynęło z tej chwili. Czasem wystarczy, że pragniemy choć z daleka zobaczyć Jezusa, a On zrobi wszystko, by przyprowadzić nas do siebie, byśmy mogli się Go dotknąć i odejść szczęśliwymi. Zdrowszymi na duszy i ciele.
Grzegorz Polakiewicz wędrowny ewangelizator, przyjaciel kardynałów, bezdomnych i ludzi kultury. Od kilku lat niepełnosprawny ruchowo.