Gdy jednego dnia wychodziłem po Eucharystii z kościoła ojców paulinów w Warszawie spotkałem Rafała, który był na tej samej Mszy. Pamiętam, że panował wtedy ogromny mróz, dlatego poszliśmy usiąść na herbatę do jednej z pobliskich kawiarni. Zapytałem go: jak to jest, że jest w tobie taka pogoda ducha, pomimo tego wszystkiego, czego doświadczasz: zimno, głód, samotność? Jego odpowiedź była dla mnie dość zaskakująca. „Ja jestem szczęśliwym człowiekiem, bo wierzę obietnicy, którą mam od Jezusa Miłosiernego. Wiem, że jeszcze trochę muszę pocierpieć, ale to szybko minie. Nie jestem tutaj sam. To On ze mną cierpi chłód, samotność czy głód. On jest przy mnie na tej drodze, która swój kres ma w domu, gdzie On na mnie czeka”.
Wówczas zacząłem zadawać sobie sam pytanie: jaka jest moja wiara, naprzeciw tej wiary mojego brata? Odpowiedź była prosta: o wiele, wiele mniejsza, choć to ja jeszcze niespełna rok wcześniej byłem na drodze, która przygotowywała mnie do kapłaństwa. Gdy dwa lata temu dowiedziałem się, że Rafał zmarł po przebytym rozległym zawale serca, dowiedziałem się, że stało się to w Niedzielę Miłosierdzia. Pan Jezus dotrzymał danej mu obietnicy. Nigdy nie rozstawał się z wizerunkiem miłosiernego Jezusa, mówiąc: „Nie mam rodziny, ale ten obrazek przypomina mi, że mam wszystko”.
Grzegorz Polakiewicz wędrowny ewangelizator, przyjaciel kardynałów, bezdomnych i ludzi kultury. Od kilku lat niepełnosprawny ruchowo.