Logo Przewdonik Katolicki

TVmisja Matki Angeliki

Dorota Niedźwiecka
FOT. ARCHIWUM EWTN POLSKA

EWTN, największa sieć telewizyjna na świecie, która dociera do 150 krajów, w październiku otwiera swoje studio w Polsce.

Dotychczasowe próby wprowadzenia na polski rynek telewizji katolickich kończyły się najczęściej fiaskiem. TV Puls utworzona na bazie dawnej Telewizji Niepokalanów – jako medium religijne – skończyła finansową zapaścią. Religia.tv została zamknięta po ośmiu latach działalności. Inne telewizje, jak warszawsko-praską Salve, oglądać można tylko w internecie. Jak dotąd sukces w sektorze katolickich telewizji w Polsce odniosła jedynie Telewizja Trwam. Czy EWTN ma szansę go powtórzyć?
 
Realizm Ewangelii
Gdy trzydzieści lat temu powstawało pierwsze studio katolickiej EWTN, nic nie zapowiadało sukcesu. Matka Angelika, jej założycielka, niczym nie przypominała dyrektorów wiodących stacji: pochodziła z ubogiej i rozbitej rodziny, miała poważne kłopoty zdrowotne i była mniszką klauzurową. W dodatku żyła w Alabamie – stanie, gdzie katolicy stanowią siedmioprocentową mniejszość.
Dziś dzieło Matki Angeliki nadaje kilkanaście kanałów satelitarnych. Już od lat 80. wychodzi poza krąg anglojęzyczny: do hiszpańskojęzycznej Ameryki Łacińskiej, Niemiec, Europy Środkowo-Wschodniej i do Azji.
– EWTN stara się być blisko człowieka: prowadzić szczerą rozmowę z widzem i odpowiadać na jego najgłębsze potrzeby – mówi Iwo Bender, menedżer EWTN na Europę Środkową, odpowiedzialny także za koordynację prac w Polsce. – Zarówno w przeważających w ramówce programach formacyjno-apologetycznych (EWTN to po polsku Telewizja Wiekuistego Słowa), jak i w programach na żywo, np. w „Jim & Joy” prowadzonym przez nawrócone małżeństwo, które pomaga kobietom w trudnych sytuacjach życiowych, lub programach o. Mitcha Pacwy i o. Johna Paula, którzy w rozmowach z dorosłymi i młodzieżą pokazują rolę wiary w codzienności – wymienia. Życiową mądrością charakteryzują się także seriale, oparte na rzeczywistych problemach ludzi, reportaże popularyzujące wielkich katolickich myślicieli (jak seria o Gilbercie Chestertonie) i programy dla dzieci (w tym znany w Polsce „Domek na skale”). A dla tych, którzy nie mogą uczestniczyć we Mszy św. w kościele, telewizja codziennie transmituje Eucharystię. – Szczególnym powodem do radości są liczne listy, w których konkretne osoby opowiadają o tym, jak wróciły do wiary, oglądając EWTN. To o nich opowiada program „Journey Home”, czyli „Podróż do Domu”– dodaje Iwo Bender.
 
Chodzenie po wodzie
– Nasza telewizja jest oparta na ewangelicznym paradoksie: zgodnie z radą Matki Angeliki nie mierzymy oglądalności, ponieważ skupialibyśmy się wówczas na tym, co jest popularne, a nie na tym, co potrzebne – wyjaśnia Iwo Bender. – Natomiast fakt, że wciąż utrzymujemy z „wdowiego grosza” widzów kilkanaście kosztownych kanałów telewizyjnych i stacje radiowe, świadczy, że produkujemy to, czego ludzie potrzebują. – A co, gdyby przestali utrzymywać? – pytam z ciekawością. – To znaczyłoby, że coś robimy nie tak – odpowiada. W telewizji nie ma reklam. Nie ma więc także zależności od reklamodawców.
– Bycie bez grosza stanowi tajemnicę tego sukcesu – mówi ks. Piotr Wiśniowski, dyrektor EWTN Polska. – Będąc bez grosza, potrzebujemy pomocy. A potrzebując pomocy, zwracamy się do Boga. Taki sposób życia stanowi równocześnie przesłanie o Bożej Opatrzności, które na co dzień transmitujemy. Piotr Pietrus, dyrektor zarządzający EWTN Polska, nazywa to „chodzeniem po wodzie”.
W Polsce rozpoczęli je dwa lata temu, gdy podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie dowiedzieli się o istnieniu globalnej katolickiej telewizji. – To była logiczna konsekwencja naszej wieloletniej działalności – mówi. – W naszej fundacji Vide et Crede przeprowadzaliśmy m.in. filmowe akcje ewangelizacyjne wśród młodzieży i ogólnopolską ewangelizację kampanię billboardową, tworzyliśmy telewizję internetową. Od trzech lat współorganizujemy Międzynarodowy Festiwal Filmów Niepokalanów we Wrocławiu.
Teraz uczą się, jak to „chodzenie po wodzie” ma wyglądać w polskiej wersji EWTN. Mają już sprzęt, organizują miejsce na studio na wrocławskim Ostrowie Tumskim. Przy stałej współpracy z bp. Andrzejem Siemieniewskim przygotowują scenariusze pierwszych programów: spotkań z biblistami, propozycje wartościowych programów i filmów.
 
Profesjonalizm w cenie
Czy taka telewizja ma szansę na rynku? – Jeśli powstaje jakikolwiek kanał telewizyjny, radiowy, internetowy czy gazeta na wysokim poziomie, która ma otwierać drzwi do zagadnień aksjologicznych i egzystencjalnych, to warto ją rozwijać – uważa prof. Jacek Dąbała, medioznawca i kierownik katedry Warsztatu Medialnego i Aksjologii na KUL. Profesor dostrzega, że poziom, do którego są przyzwyczajeni pracownicy EWTN w innych krajach, może sprawić, że powstanie w Polsce wersja o wysokim standardzie warsztatowym, merytorycznym i technicznym.
Ważne jest, by wyciągnąć wnioski z nieudanych prób innych inwestorów i zadbać o dobór wybitnych osobowości dziennikarskich i profesjonalnej kadry technicznej. Tylko w ten sposób telewizja może zdobyć uznanie odbiorców, stając się pełnowartościowym graczem.
A to, że będzie stanowić konkurencję? Na każdym rynku, gdzie jest kilka propozycji, naturalnym jest to, że widz wybiera najbardziej odpowiadającą mu opcję.
 
Szanse
Swoje wejście na polski rynek rozpoczynają wydaniem pod koniec czerwca bestsellera New York Timesa Matka Angelika. Niezwykła historia mniszki, jej brawury, medialna sieć cudów Raymonda Arroyo. W październiku ruszą z programami.
– Z czasem naszym atutem będzie tworzenie i emitowanie programów po polsku oraz także eksportowe programy reportażowe o polskich świętych – mówi Piotr Pietrus. – O siostrze Faustynie Kowalskiej, której Dzienniczek jest najczęściej tłumaczoną na obce języki książką, czy o Maksymilianie Kolbe, który, gdyby nie wojna, wyprzedziłby Matkę Angelikę w organizacji pierwszej ogólnoświatowej katolickiej telewizji. Będziemy mówić też o naszym polskim patriotyzmie, który zawsze łączył się z wiarą – wymienia. – Chcemy być także dla tych, którzy nie są wierzący lub nie sympatyzują z Kościołem, a chcą posłuchać, co jako osoby żyjące wiarą mamy do zaproponowania.
Prof. Jacek Dąbała podkreśla, że początkowo, gdy wprowadzane będę reemisje i programy tłumaczone, EWTN Polska będzie oglądana trochę jak Discovery, z ciekawości. O powodzeniu zadecyduje moment, w którym będziemy mogli ocenić jakość produkowanych przez tutejszych dziennikarzy programów. Wyzwanie będzie polegać także na osadzeniu się stacji w kontekście dość dobrze prosperującego już rynku światopoglądowego o zabarwieniu politycznym. – W atmosferze ciągłego stresu, niepewności, strachu, potrzebna jest telewizja, która nie jątrzy, lecz jest głosem budującym poczucie wewnętrznego pokoju, łagodności, pokory i życzliwości – podsumowuje medioznawca.
Ten trend widać już w niektórych badaniach.  – Ludzie chcą usłyszeć Dobrą Nowinę. To będzie ostatecznym kryterium powodzenia EWTN Polska, która ma szansę zainteresować także mniej wierzących.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki