Logo Przewdonik Katolicki

Salomonowy wyrok

Krzysztof Jankowiak
FOT. LEESTAT/FOTOLIA

Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że w całej UE za małżonków mogą zostać uznane także osoby tej samej płci. Ograniczył to jednak do jednej konkretnej kwestii, zaznaczając, że żadne państwo nie ma obowiązku wprowadzania małżeństw homoseksualnych.

Czy Unia Europejska wymusi na Polsce małżeństwa homoseksualne? – takie pytanie pojawiło się po wyroku wydanym 5 czerwca 2018 r. przez unijny Trybunał Sprawiedliwości. Sprzyjały temu emocjonalne komentarze wygłoszone bezpośrednio po ogłoszeniu wyroku. „Dzisiejsza decyzja to wielkie święto dla osób LGBT” – ogłosiło stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii. Z kolei prezes Instytutu Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski stwierdził: „Wyrok stanowi oczywiste przekroczenie kompetencji UE. Uderza też w porządek konstytucyjny Polski oraz prawa szeregu państw członkowskich UE”. Przyjrzyjmy się więc, czego dotyczył wyrok i jakie mogą być jego konsekwencje. Jednym z zadań Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest dokonywanie wykładni prawa unijnego, aby było w taki sam sposób stosowane we wszystkich państwach członkowskich. Jeśli sąd jakiegoś kraju Unii ma wątpliwości, jak rozumieć jakiś przepis, może się zwrócić o wyjaśnienie do Trybunału.
 
Amerykanin w Rumunii
Rumuński Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał sprawę dwóch mężczyzn, którzy zawarli związek małżeński w Brukseli (w Belgii dopuszczalne są małżeństwa osób tej samej płci): jeden z nich był obywatelem rumuńskim, drugi amerykańskim. Mężczyźni zamierzali zamieszkać w Rumunii, przy czym Amerykanin miałby uzyskać prawo stałego pobytu w tym kraju jako małżonek obywatela rumuńskiego. Obywatele państw Unii mogą mieszkać na terenie całej Unii Europejskiej, mogą mieszkać z nimi również ich małżonkowie niebędący obywatelami żadnego z unijnych państw.
Rumuńskie władze stwierdziły, że Amerykanin nie może zostać uznany w Rumunii za małżonka, ponieważ Rumunia nie uznaje małżeństw osób tej samej płci. Sprawa trafiła do tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego, który zwrócił się z pytaniem do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Kwestia ta bowiem uregulowana jest w unijnej dyrektywie w sprawie wykonywania prawa do swobodnego przemieszczania się. Właśnie ta dyrektywa zezwala współmałżonkowi obywatela Unii na dołączenie do niego w państwie członkowskim, w którym ten obywatel przebywa.
Trybunał Sprawiedliwości miał więc wyjaśnić, czy państwa należące do Unii, które za małżeństwo uznają wyłącznie związek kobiety i mężczyzny, są zobowiązane stosować dyrektywę o swobodnym przemieszczaniu się do osób tej samej płci, które zawarły małżeństwo w innym kraju Unii.
Na to podstawowe pytanie Trybunał udzielił odpowiedzi twierdzącej. Orzekł, że odmowa może naruszać prawo obywatela Unii do swobodnego przemieszczania się, wobec czego w tym wypadku należy uznać za małżonka również osobę tej samej płci, która zawarła w jakimś państwie unijnym legalny tam związek małżeński.
To twierdzenie Trybunał Sprawiedliwości obudował jednak mocnymi zastrzeżeniami. Wskazał przede wszystkim, że rozstrzygnięcie nie ma wpływu na instytucję małżeństwa w poszczególnych państwach Unii, a zwłaszcza nie oznacza obowiązku wprowadzenia małżeństwa osób tej samej płci. Podkreślił, że kwestie dotyczące małżeństwa należą do kompetencji państw członkowskich Unii i prawo unijne tych kompetencji nie narusza. Stwierdził też, że Unia szanuje tożsamość narodową państw członkowskich.
Można więc powiedzieć, że wyrok unijnego Trybunału jest salomonowy – z jednej strony podkreśla, że każde państwo samo definiuje instytucję małżeństwa i że nie ma obowiązku wprowadzania małżeństw osób tej samej płci, z drugiej strony jednak nakazuje w tej konkretnej kwestii respektować takie małżeństwa zawarte w innym państwie unijnym.
 
Sprawa państwa
Jakie mogą być konsekwencje tego wyroku? Bezpośrednie są praktycznie nieistotne – ułatwienie możliwości zamieszkania w krajach Unii dla raczej niewielkiej grupy osób. Jednak po raz pierwszy urzędnik w każdym państwie unijnym – a więc również w Polsce – będzie musiał uznać ważność aktu małżeństw osób tej samej płci. W jednej tylko kwestii, ale jednak można mówić o przekroczeniu pewnego progu.
Czy za tym wyrokiem pójdą inne, które wprowadzą obowiązek uwzględniania małżeństw osób tej samej płci również w innych dziedzinach? Można sobie przecież wyobrazić scenariusz, w którym w danym kraju małżeństwa homoseksualne formalnie nie będą uznawane, ale stopniowo – niejako tylnymi drzwiami – będą wprowadzane wszystkie uprawnienia wynikające z małżeństwa jako realizacja unijnych dyrektyw. Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje, jednak nie musi się tak stać. Podkreślenie w wyroku wyłącznej kompetencji państw unijnych w kwestiach małżeńskich nie jest deklaracją bez znaczenia. Jeśli w świetle prawa unijnego to państwo ma władzę w definiowaniu małżeństwa, to musi być to władza realna. Trybunał postąpiłby wbrew treści własnego wyroku, gdyby w kolejnych sprawach – jeśli takie się zdarzą – bez końca rozszerzał uprawnienia małżeństw osób tej samej płci.
Patrząc więc na sam wyrok, nie trzeba się obawiać, iż takie małżeństwa zostaną wprowadzone do Polski w drodze unijnych wyroków. – Z całą pewnością sam wyrok nie będzie przynosił takich skutków. Z całą pewnością jesteśmy w stanie obronić swoich własnych, narodowych wyborów w zakresie prawa rodzinnego. Tutaj nie mam wątpliwości – skomentował wyrok wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański.
 
Czym jest małżeństwo
Czy to jednak znaczy, że rzeczywiście nie ma się czego obawiać? Małżeństwa osób tej samej płci wprowadzały demokratycznie wybrane władze w poszczególnych krajach i te decyzje nie budziły jakichś większych protestów (jedynym wyjątkiem była Francja w 2013 r.). W Irlandii w 2015 r. wprowadzono je w wyniku ogólnonarodowego referendum. Czy taki scenariusz jest nieprawdopodobny w Polsce? Odpowiedź wcale nie jest oczywista. Mamy jedną z najgorszych w Europie ustaw regulujących kwestię in vitro, bezskuteczne są próby ustanowienia zakazu aborcji eugenicznej. Czy więc naprawdę niemożliwe jest wprowadzenie u nas małżeństw osób tej samej płci?
Warto postawić sobie pytania o świadomość polskiego społeczeństwa. Czy wiemy, dlaczego właściwie małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny? Czy jesteśmy w stanie to uzasadnić? Czy mamy przekonujące argumenty, dlaczego nie powinno się dopuszczać małżeństw osób tej samej płci? Myślę więc, że – nie zaniedbując troski o właściwe regulacje unijne – powinniśmy troszczyć się przede wszystkim o to, byśmy sami jako obywatele Polski byli rzeczywiście przekonani, że nasze ustawodawstwo małżeńskie jest właściwe.
Ale warto też przy tej okazji spojrzeć trochę głębiej. Agresywne żądania środowisk LGBT są swoistym odbiciem wahadła. Nie bez powodu Katechizm Kościoła katolickiego mówi o osobach homoseksualnych: „Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji” (n. 2358). Skłonności homoseksualne same w sobie mogą być powodem dużego cierpienia, a do tego bardzo często dokłada się pogardliwe, szydercze traktowanie przez innych ludzi i dyskryminowanie osób o tych skłonnościach. Jeśli osoby homoseksualne będą się spotykać z naszej strony w szacunkiem, może choć trochę mniejszym poparciem będą cieszyły się żądania wprowadzenia małżeństw osób tej samej płci.
 
Krzysztof Jankowiak prawnik, członek Ruchu Światło-Życie. Mieszka w Poznaniu

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki