Logo Przewdonik Katolicki

Kłopoty z równością

Krzysztof Jankowiak
Aktywiści LGBT podczas kampanii społecznej we francuskim Avignion. Nie musimy się obawiać, że jakieś nowe regulacje zostaną narzucone Polsce fot. Arnold Jerocki/Getty Images

Nie musimy zgadzać się na unijne pomysły zawarte w strategii na rzecz równości osób LGBT+. Ale w sferze właściwego traktowania osób o skłonnościach homoseksualnych mamy jeszcze całkiem sporo do zrobienia.

Pamiętam, jak przed kilkunastu laty sięgnąłem po książkę przedstawiającą problem homoseksualizmu z punktu widzenia naszej wiary. Zaraz na początku autor prosił czytelników, aby przypomnieli sobie wszystkie znane im pogardliwe określenia osób homoseksualnych, jakie funkcjonują w społeczeństwie. Cóż, byłem w stanie wymienić ich trochę…
Złe traktowanie osób o skłonnościach homoseksualnych nie jest problemem wymyślonym. Nie bez powodu Katechizm Kościoła katolickiego mówi wprost, że wobec tych osób „powinno się unikać jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji” oraz że „powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością” (KKK 2358). Nauczanie Kościoła jest więc tutaj jednoznaczne – ocena relacji homoseksualnych jako nieuporządkowanych nie oznacza zgody na jakąkolwiek dyskryminację czy tym bardziej prześladowanie osób żyjących w ten sposób.

Znaki zapytania
Założenia strategii Unii Europejskiej na rzecz równości osób LGBT+ przedstawiła 12 listopada Komisja Europejska. Podano, że w świetle ogólnoeuropejskich sondaży 43 proc. osób LGBT+ czuje się dyskryminowanych. – Każdy powinien czuć się wolny, by być tym, kim jest – bez strachu, że będzie za to prześladowany – stwierdziła Vera Jourova, wiceprzewodnicząca KE ds. wartości i przejrzystości.
Komisja Europejska przyjmuje strategie w różnych dziedzinach. Na przykład strategia „Europejski zielony ład” dotyczy ochrony środowiska, przekształcenia gospodarki w kierunku oszczędności zasobów naturalnych, a strategia „Gospodarka służąca ludziom” ma na celu pogłębienie współpracy gospodarczej, rozwój małych przedsiębiorstw. Strategie wyznaczają kierunek polityki prowadzonej przez Komisję, nie mają jednak charakteru wiążącego dla państw członkowskich.
Strategia Unii Europejskiej na rzecz równości osób LGBT+ ma składać się z czterech filarów. Pierwszym jest walka z dyskryminacją tych osób, drugim zapewnienie im bezpieczeństwa, trzecim budowanie społeczeństw inkluzywnych (inkluzywny – powszechny, dostępny dla każdego), czwartym promocja równości osób LGBT+ w całym świecie.
Na tym poziomie trudno się nie zgodzić ze strategią. Te hasła są w zasadzie zgodne z tym, co mówi Katechizm. Gdy jednak przyjrzymy się, co Komisja Europejska pod nimi rozumie, pojawiają się znaki zapytania. Nie budzi większego niepokoju zapowiadane sprawdzenie, jak wobec osób LGBT+ jest wykonywana dyrektywa w sprawie równego traktowania w zakresie zatrudnienia i pracy. Komisja planuje tutaj dokonanie przeglądu przepisów obowiązujących w krajach unijnych i przygotowanie do 2022 r. raportu na ten temat. Pojawia się oczywiście pytanie, co może zostać uznane za dyskryminację, niemniej co do zasady sprawdzenie, czy wszyscy są traktowani równo, należy ocenić pozytywnie.

Co można, a czego nie można mówić
Jednak kolejne zadanie przewidziane w strategii zapala światła ostrzegawcze. Komisja Europejska chce mianowicie zaproponować rozszerzenie wykazu unijnych przestępstw. Art. 83 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej wymienia przestępstwa, które ze swej natury wychodzą poza granice jednego kraju. Chodzi o takie czyny, jak: terroryzm, handel ludźmi, seksualne wykorzystywanie kobiet i dzieci, nielegalny handel narkotykami, nielegalny handel bronią, pranie pieniędzy, korupcja, fałszowanie środków płatniczych, przestępczość komputerowa i przestępczość zorganizowana. Przestępstwa takie powinny być ścigane we wszystkich krajach Unii, traktat przewiduje też możliwość ustalenia co do nich wspólnych minimalnych zasad ich ścigania (np. dotyczących wymiaru kary). Otóż Komisja Europejska w ramach strategii na rzecz równości osób LGBT+ chce zaproponować dopisanie tutaj przestępstw z nienawiści i mowy nienawiści, w tym skierowanych przeciwko osobom LGBT+.
Trudno się nie niepokoić tym pomysłem. Pojęcie mowy nienawiści robi w ostatnich latach dużą karierę. Oczywiście, nienawistne słowa nie powinny mieć miejsca w ogóle, a zwłaszcza w przestrzeni publicznej. Tyle że z jednej strony, pojęcie mowy nienawiści staje się ogromnie rozciągliwe – w kontekście LGBT+ samo wyrażenie krytycznej oceny aktów homoseksualnych czy zwyczajne przytoczenie nauki biblijnej na ten temat bywa kwalifikowane jako mowa nienawiści. A z drugiej strony, jakoś dziwnie się składa, że nawet najbardziej nienawistne słowa nie są uznawane za mowę nienawiści, jeśli są skierowane na przykład przeciwko katolikom. Mieliśmy tego aż nadto przykładów w ostatnim czasie w Polsce. Tym samym środowiskom, które półtora roku temu zbierały podpisy pod żądaniem opracowania ustawy „zapobiegającej i penalizującej mowę nienawiści w przestrzeni publicznej”, nie tylko nie przeszkadzały najbardziej wulgarne okrzyki kierowane pod adresem katolików, domagające się wykluczenia ich z życia społecznego, ale wręcz uznawano je za „wyraz słusznego gniewu”.
„Bardzo niebezpieczne jest pozostawienie komuś władzy decydowania o tym, co może być, a co nie może być powiedziane” – stwierdził przed laty grecki eurodeputowany Stawros Lambrinidis. To, jak w praktyce się rozumie pojęcie mowy nienawiści, bardzo dobitnie to potwierdza. Trzeba też zauważyć, że mowa nienawiści nie jest czynem transgranicznym w takim sensie jak przestępstwa wymienione w art. 83 traktatu.

Większe prawa niż w małżeństwie?
Komisja Europejska chce także zaproponować wzajemne uznawanie praw rodzicielskich we wszystkich krajach. Oczywiście postulat ten jest formułowany w kontekście par homoseksualnych – generalnie bowiem prawa rodziców we wszystkich krajach Unii są uznawane. Materiały Komisji przedstawiają przykład dwóch lesbijek: Słowaczki i Rumunki, które mają dwójkę dzieci i mieszkają w Belgii: „Moja żona i ja mamy szczęście cieszyć się życiem z dwójką naszych dzieci jako uznana rodzina w Belgii. Ale jak tylko przekroczymy granice naszych krajów ojczystych, nie jesteśmy już rodziną. To sprawia, że cały czas się martwimy. Gdyby coś mi się stało, mojej żonie byłoby bardzo trudno dochodzić swoich praw do naszych dzieci”. Czy ta sytuacja jest przykładem dyskryminacji osób homoseksualnych? Przecież ślub z osobą mającą dzieci nie stwarza żadnych praw rodzicielskich do tych dzieci. Drugi mąż kobiety nie ma żadnych praw rodzicielskich wobec jej dzieci z pierwszego małżeństwa, podobnie druga żona mężczyzny nie ma praw rodzicielskich wobec jego dzieci z poprzedniego związku. Czy nie jest tak, że próbuje się nadać parom homoseksualnym prawa, których nie mają małżeństwa?

Raczej naciski niż przymus
Czy Unia może narzucić te regulacje krajom członkowskim? Nie. Zarówno do rozszerzenia katalogu przestępstw unijnych, jak i do zmiany rozumienia rodzicielstwa wymagana jest jednomyślna zgoda wszystkich państw. Nie musimy więc się obawiać, że jakieś nowe regulacje zostaną narzucone Polsce, jeśli nie zgodzi się na nie polski rząd. Natomiast można oczywiście się spodziewać nacisków na nasz kraj.
Jak wspomniałem, nie jest tak, że nie ma problemów z dyskryminacją czy złym traktowaniem osób przeżywających skłonności homoseksualne. I właśnie w Polsce w ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z wypowiedziami, które mogły być odbierane jako niosące niechęć wobec takich osób. Zdarzały się one niestety właśnie wśród katolików. Również podejmowane przez niektóre samorządy uchwały o „strefach wolnych od LGBT” nie miały wiele wspólnego z „szacunkiem, współczuciem i delikatnością”, o których mówi Katechizm Kościoła katolickiego. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że te wypowiedzi i uchwały były reakcją na działania promujące ideologię związaną z częścią środowisk LGBT+, jednak reakcją chrześcijan powinno być ukazywanie wartości małżeństwa i rodziny, rozumienia płciowości, pokazywanie sensu naszego stanowiska, nie zaś agresja i wykluczenie.
W sferze właściwego traktowania osób o skłonnościach homoseksualnych mamy więc całkiem sporo do zrobienia. Nie musimy zgadzać się na pomysły Komisji Europejskiej, ale to nie znaczy, że mamy uznać, iż wszystko jest w porządku i że nic w tej dziedzinie nie musimy robić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki