Logo Przewdonik Katolicki

Pokój i puste słowa

Jacek Borkowicz
FOT. MAGDALENA BARTKIEWICZ. Jacek Borkowicz historyk, literat, publicysta.

Po ataku na instalacje broni chemicznej w Damaszku i Homs trzej syryjscy patriarchowie Antiochii wezwali Kościoły Europy do potępienia „brutalnej agresji” Zachodu, uznając swoje wezwanie za „wypełnianie chrześcijańskiego obowiązku, zgodnego z nauczaniem Ewangelii”.

Co ich słowa oznaczają w praktyce? Przede wszystkim bezkrytyczne poparcie rządów Baszszara al-Asada. Patriarchowie nie  zabrali głosu, gdy w chemicznym ataku na przylegającą do Damaszku Dumę zginęły dziesiątki syryjskich dzieci. Protestują dopiero, gdy amerykańskie pociski zniszczyły bazy, w których produkowano i składowano broń użytą przeciw syryjskiej ludności cywilnej. W tej rzekomo brutalnej agresji nie zginął żaden Syryjczyk. Ale patriarchowie znajdują jedynie  wyrazy wdzięczności dla armii syryjskiej, nie tylko za obronę ojczyzny przed zewnętrznymi wrogami, ale też za „wyzwalanie” przez nią Syrii od „terrorystycznych” sił powstańczych. Nie wspominają jednak, że ci powstańcy to także Syryjczycy, w dodatku reprezentujący zdecydowaną większość syryjskiego narodu. Bo sunnicka większość nie popiera i nigdy nie popierała rządzącego klanu Asadów, wywodzących się z mniejszościowej, bliskiej szyitom sekty alawitów. Owszem, niektórzy spośród sunnitów – raczej z musu niż ze szczerej chęci – popierają dzisiaj rząd. Z przeciwnej strony barykady niektórzy sunnici opowiadają się za nietolerancyjnym modelem islamu w duchu ISIS. Ale jedni i drudzy to margines sunnickiej społeczności. Większość chciałaby Syrii demokratycznej i pokojowej – ale bez Asada.
Oświadczenie patriarchów jest w praktyce także bezkrytycznym poparciem putinowskiej Rosji. Znajdziemy tam słowa wdzięczności dla państw pomagających rządowi, mówi się też o moralnej konieczności potępienia ataku USA przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Jak wiadomo, rezolucja o tej właśnie treści, zgłoszona przez Rosję, została odrzucona przez zdecydowaną większość członków Rady. I całe szczęście, bo jej tekst był rażąco jednostronny. Zresztą w patriarszym apelu nie ma słowa o tym, że wcześniej ta sama Rosja odrzuciła projekt potępienia przez Radę ataku chemicznego. Projekt pod względem moralnym w sposób oczywisty logiczny i słuszny. Gdyby więc chrześcijanie Europy mieli posłuchać syryjskich patriarchów, musieliby przez to uznać prawo Rosji Putina do dyktowania warunków światu.
Jednym z trzech autorów apelu jest katolik, melchicki (czyli unicki) patriarcha Jusef Absi. Dla katolików Europy jest to znak, że będąc solidarnymi z Syryjczykami w ich dążeniu do pokoju, nie muszą z góry popierać politycznych wyborów niektórych katolickich hierarchów tego kraju. Niektórych, gdyż zupełnie inną postawę wyraża na przykład nuncjusz w Damaszku, kard. Mario Zenari, gdy z ubolewaniem stwierdza bezsilność Rady Bezpieczeństwa, niepotrafiącej potępić barbarzyńskiego ataku chemicznego.
Można zrozumieć tych spośród syryjskich chrześcijan, którzy popierają dziś rząd w Damaszku z obawy przed radykalnym sunnickim islamem. Ale to poparcie nie może oznaczać milczącego usprawiedliwienia każdej zbrodni, jaką reżim Asada popełnił. Taki sojusz nie wyjdzie na dobre ani Syrii, ani tamtejszym chrześcijanom –  gdy sunnici, prędzej czy później, obalą klan Asadów.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki