Logo Przewdonik Katolicki

"Support" przed Jezusem

Ks. Artur Stopka
FOT. FOTOLIA

Kto był choć raz na koncercie wielkiej gwiazdy, zapewne pamięta, że przed jej występem na scenie grał jakiś inny zespół albo solista. W świecie show-biznesu nazywa się to „support” (nie ma polskiego odpowiednika).

Są wykonawcy, którzy osiągnąwszy już znaczną popularność, oburzają się, gdy dostają propozycję „rozgrzewania” publiczności dla innych. Ale są też tacy, którzy uważają, że taki występ wcale im ujmy nie przynosi. Traktują go nawet jako wyróżnienie. Mają w sobie wystarczająco dużo pokory, a równocześnie świadomości własnej wartości, aby się takich sytuacji na obawiać.
Misję Jana Chrzciciela można trochę porównać do bycia „supportem” przed przyjściem Jezusa. Syn Elżbiety i Zachariasza nie krył, że idzie za nim „mocniejszy”. Ktoś, kto nie będzie symbolicznie obmywał ciała wodą z zewnątrz, ale mocą Ducha Świętego będzie mógł rzeczywiście oczyścić całego człowieka, jego wnętrze.
Moment chrztu Jezusa w Jordanie miał wymiar historyczny (w dziejach zbawienia). Jezus w pokorze przyjął znak obmycia z grzechów, chociaż był bezgrzeszny. Ochrzcił go Jan, który z pokorą definiował swoją misję „poprzednika”. Gdy to się dokonało, „otworzyło się” niebo. Zstąpił na Jezusa zapowiadany przez Jana Duch Święty, a głos z wysoka potwierdził i wyjaśnił, jakie jest źródło faktu, że Chrystus jest „mocniejszy”.
Głos z nieba to nie tylko spektakularne, można powiedzieć, „oficjalne” oznajmienie całemu światu, kim narodzony z Maryi Dziewicy Jezus naprawdę jest – że jest Synem Bożym. Głos z nieba to wyznanie miłości. Miłości Ojca do Syna.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki