Logo Przewdonik Katolicki

Nastolatku, nie zadręczaj się drobiazgami

Bogna Białecka

Problemy w rozmowie nastolatek–rodzic mają wiele źródeł. Co powoduje zaburzenia w komunikacji i jak sobie z tym poradzić? Oto dziesięć najlepszych sposobów dla nastolatków na bycie w zgodzie ze sobą samym i innymi. Rodzicu, także przeczytaj!

10 sposobów na lepszą komunikację

1) Unikaj słowa „wiem”, gdy z kimś rozmawiasz
Zauważcie, jak często w rozmowach rodzic–dziecko pada fraza: „tak, wiem”. „ – Leno, chciałabym, żebyś zabrała swoje rzeczy z suszarki… – Tak, wiem”. „ – Mamo, to było naprawdę straszne, gdy… – Tak, wiem”.
W rzeczywistości „tak, wiem” oznacza „nie chcę cię słuchać, odczep się”. A przecież z reguły nie wiemy, mówimy tylko, że tak jest, albo tak zakładamy. Carlson opisuje przykład 16-letniej dziewczyny i jej mamy. Kiedy zastanowiły się nad tym, jak rozmawiają, odkryły, jak często stosują to wtrącenie. Córka – za każdym razem gdy mama przypominała jej o obowiązkach, mama – gdy córka próbowała opowiedzieć o swoich uczuciach. Wyrzucenie sformułowania „tak, wiem” – jako próby ucięcia rozmowy – daje natychmiastową poprawę komunikacji!
 
2) Zaaprobuj dzień „złej fryzury”
Są dni, w których czujemy się gorzej, wyglądamy gorzej. A to włosy straszą na wszystkie strony albo mechacą się pod czapką, a to ubranie się pogniotło, guzik odpadł. Wielu nastolatków nadmiernie przejmuje się swym wyglądem (zwłaszcza pryszczami). Wydaje się, że od idealnego wyglądu zależy wszystko i wszyscy patrzą na nas z dezaprobatą. Takiego dnia łatwo o odbieranie każdej uwagi otoczenia jako osobistego przytyku.
Dlatego warto sobie uświadomić, że przecież nikt z nas nie ma idealnego wyglądu, a nawet modelki w naturze nie wyglądają tak jak na zdjęciach. Carlson zadaje pytanie: „Wydaje ci się, że śliczne nastoletnie piosenkarki, które poddają się operacji powiększenia biustu lub stosują drakońskie diety, postępują w ten sposób, ponieważ dobrze się ze sobą czują?”. Każdy z nas ma pewne atrakcyjne cechy wyglądu i inne mniej atrakcyjne. Ważne jest, by polubić siebie takim, jakim się jest. W każdym momencie, nawet w tym, gdy kapie nam z czerwonego nosa podczas przeziębienia. Nie chodzi o to, by się zaniedbywać, lecz potrafić przejść do porządku dziennego nad gorszym dniem w swoim wyglądzie. Ludzie wbrew pozorom nie zwracają uwagi na to, czy przypadkiem komuś nie wystają włosy w niewłaściwą stronę spod czapki. Zajmują się raczej sobą. A ci, którzy nadmiernie skupiają się na cudzym wyglądzie zwykle sami siebie nie lubią, stąd mają przymus porównywania się z innymi.
 
3) Pojednaj się z nudą
Czasem nie mamy nic do robienia. Są to momenty trudne. Włącza się podstawa roszczeniowa wobec rodziców: „zabawcie mnie” albo staramy się czymś na siłę się zająć. Problem polega na tym, że najłatwiejsze zabijacze nudy jednocześnie często są uzależniające – przeglądanie internetu, gry, filmy. Choć od czasu do czasu są świetną rozrywką, mogą nas zniewolić. Ile problemów zaczyna się od: „ –Wyniosłeś śmieci? – Już, mamo!”, a kończy na awanturze dwie godziny później, bo „tylko jeszcze jeden poziom” okazał się piekielnie trudny. Stąd dwie rady – jedna to planować czas na rozrywki związane z mediami (internet, gry, filmy). Druga – nauczyć cieszyć z chwil bezczynności. Przejdź się na krótki spacer bez celu, poobserwuj ptaki, nie musisz zapełniać każdej chwili aktywnością. Gdy uczysz się akceptować chwile spokoju i ciszy, zaczynasz mieć lepsze samopoczucie.
 
4) Przelej to na papier
Wielu nastolatków zadręcza się negatywnymi myślami, ale to takie ogólne poczucie krzywdy, złości itp. Dlatego świetnym ćwiczeniem jest przelanie tego na papier – w formie listu do osoby, do której mamy pretensje, albo dziennika. List niekoniecznie należy wysyłać (tym bardziej, gdy łapiemy się na tym, że nasze żale to wyolbrzymione oskarżenia). Można go wyrzucić czy spalić, lecz samo pisanie pomaga nam lepiej zrozumieć, co czujemy, na czym polega problem.
Warto też przynajmniej raz w tygodniu pisać list do kogoś, wobec kogo czujemy wdzięczność czy inne pozytywne uczucia. Taka praktyka bardzo pomaga w utrzymaniu lub odzyskaniu dobrego nastroju.
 
5) Unikaj pułapki dziewięćdziesiąt do dziesięciu
Pułapka ta polega na tym, że wielu z nas ma tendencję, by skupiać całą swoją uwagę na najgorszych 10 proc. swojego życia i o nich tylko myśleć. Dotyczy to też rozmów z rodzicami. „Bo ty nigdy mnie nie słuchasz” dotyczy tego jednego razu, gdy zaczepiłeś tatę spieszącego się na pociąg, by ci rozwiązał problem z niesprawiedliwą oceną z historii. Jest jakoś tak, że bardziej zapamiętujemy i skupiamy uwagę na niemiłych wydarzeniach, Gdybyś spotkał w ciągu dnia dziewięciu miłych i uprzejmych ludzi i jednego bardzo niemiłego, jak myślisz, co odpowiesz na pytanie: „Jak ci minął dzień?” – „Całkiem dobrze, większość ludzi, z którymi się spotkałem była dla mnie miła” czy „Spotkałem takiego chama, że nie uwierzysz”?
Stąd pomysł – zapytaj, ot tak, dla rozrywki, kogoś wieczorem, co miłego wydarzyło się w ciągu dnia. Zapytaj też sam siebie. Dzięki temu możesz oduczyć się złego nawyku koncentrowania na negatywach.
 
6) Unikaj pułapki „ja ci pokażę”
Każdego dopada czasem pokusa: „na złość rodzicom odmrożę sobie uszy”. Dla przykładu – wściekły na rodziców chłopak postanawia zawalić naukę matematyki, „żeby im pokazać”, mimo że jest z niej dobry i ją lubi. Choć to bardzo trudne, warto zadać sobie kluczowe pytanie: kto tak naprawdę zostanie ukarany? Rodzice? Przecież to ty sam sobie wyrządzasz krzywdę. Carlson radzi:  „Wiem, że to trudne, zwłaszcza wtedy, gdy jesteś wściekły. Kusi cię, by tupnąć nogą i postawić na swoim. Jeśli jednak potrafisz w porę wycofać się i uniknąć tej pułapki, obronisz swoje cele i pasje. Będziesz usatysfakcjonowany świadomością, że nie pozwoliłeś się wciągnąć w taką pułapkę i to ty będziesz się śmiał ostatni”.
 
7) Włóż w to całe swoje serce
Czasem nie chce nam się czegoś robić, szczególnie gdy nie jesteśmy pewni, jaka będzie zapłata za nasze wysiłki. Wtedy skłaniamy się ku postawie: „Po co się wysilać?”. Dlatego autor radzi, by wyrobić w sobie nawyk, by zawsze wykonywać swoje zadania jak najlepiej, bo nie wiadomo, skąd może przyjść nagroda.
Przykład – rodzice uczyli Tomka, żeby zawsze patrzył rozmówcy w oczy i dał mu się wypowiedzieć bez przerywania. Podporządkował się temu, choć uważał, że to bez sensu. Pewnego dnia usłyszał, że jego najlepszy przyjaciel zrobił mu straszliwe świństwo. Gdy go zobaczył, miał ochotę wygarnąć prosto w oczy, co o nim sądzi i zerwać kontakt. Jednak wyrobiony nawyk sprawił, że popatrzył przyjacielowi w oczy i zachęcił do mówienia. Okazało się, że sprawa wygląda zupełnie inaczej, niż opowiadali „życzliwi”. Dopiero w momencie ocalenia przyjaźni zauważył, jak mądra była rada rodziców.
 
8) Nie wyolbrzymiaj swoich problemów
To trudna strategia, ponieważ wszyscy wierzymy, że nasze problemy są ogromne, doniosłe, dotkliwe. Tyle że problem staje się jeszcze gorszy, gdy go wyolbrzymiamy. „Mam przed sobą pięć godzin odrabiania lekcji”; „tata zawsze jest na mnie zły, gdy czegoś od niego chcę”; „nie jestem w stanie zapanować nad bałaganem w swoim pokoju, nigdy mi się nie udaje” – to niektóre przykłady wyolbrzymiania problemu. Jeśli przekonujesz sam siebie, że twój problem jest nie do pokonania, zaczynasz w końcu wierzyć, że to prawda. Dlatego warto nauczyć się robić rzecz o wiele bardziej korzystną dla ciebie. Zamiast wyolbrzymiać, skup się na tym, co w danej sytuacji jest możliwe do rozwiązania, zrobienia. Na przykład: „Kiedy tata nie jest na mnie zły? Co mogę zrobić, by zacząć rozmowę w taki sposób, by mnie wysłuchał?”.
 
9) Okiełznaj swój gniew
Każdy czasem przeżywa złość, to normalne. Problem pojawia się, gdy pozwalamy, by nas zniewolił. Carlson opowiada sytuację ze swojej młodości. Został niesprawiedliwie potraktowany i wpadł w złość. Gdy opowiadał o tym przyjacielowi, zaczął być wręcz wściekły, wrzeszczał, wymachiwał rękoma. Przyjaciel zadał mu pytanie: „Richardzie, rozumiem, że jesteś wściekły, ale dlaczego aż tak?”. Uświadomił mu, że rozpamiętując swą złość, podsycił ją do tego stopnia, że zaczął niemal robić sobie krzywdę. Gniew niczego nie zmienia, nie poprawia. Nie ma sensu go podsycać, lecz pozwolić mu opaść. Autor pisze: „Wyobraź sobie, że tłuczesz głową o mur i zastanawiasz się, dlaczego masz tak straszny ból głowy. A potem ktoś mówi – hej, jeśli przestaniesz tłuc głową w mur, ból minie”. Z gniewem jest podobnie. Niepodsycany – opada, pomagając w pomyśleniu nad znalezieniem rozwiązania. Niezwykle przydaje się to w sytuacji, gdy to rodzice zrobili coś takiego, że się zdenerwowałeś. Wrzeszczenie nie pomoże w rozwiązaniu problemu. Ochłonięcie i podejście do tego na zimno – owszem.
 
10) Przyznaj się, że się mylisz, lub że popełniłeś błąd
Warto przypomnieć sobie sytuację, w której popełniliśmy błąd, a potem próbowaliśmy go zamaskować. Ile to pochłonęło czasu, energii, co więcej z reguły i tak nie udało się wykręcić kota ogonem. O ile łatwiejsze jest życie, w którym po błędzie mówimy: „przepraszam, rzeczywiście pomyliłem się” i możemy pójść dalej (lub go naprawić, o ile się da). Warto sobie też uświadomić, że większym szacunkiem cieszą się osoby umiejące przyznać się do błędu, niż idące w zaparte i nawet w obliczu dowodów upierające się przy swoim. To cecha, którą warto w sobie wyrabiać na drobiazgach, bo będzie ją łatwiej zastosować w ewentualnie większej sprawie.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki