Logo Przewdonik Katolicki

W Lelowie

Natalia Budzyńska

Chasydzi przyjeżdżali świętować i modlić się nawet wtedy, gdy grób cadyka był w sklepie GS-u, a mieszkańcy nauczyli się ich przyjmować

Trzydzieści pięć kilometrów na wschód od Częstochowy leży Lelów. Z Krakowa jedzie się żółtą drogą numer 794. Ale po co jechać do Lelowa? Nijakie miasteczko, oszpecone płachtami reklam, jak w każdym miejscu w Polsce. Tymczasem co roku na początku lutego do małego Lelowa przyjeżdżają ortodoksyjni Żydzi. Jest ich kilkuset. Powinni czuć się tutaj bardzo dobrze, bo zanim Hitler wpadł na pomysł wymordowania Żydów z całej Europy, w Lelowie mieszkało ich więcej niż chrześcijan. A wśród nich Dawid Biderman, rabin, pierwszy cadyk dynastii Lelów, kabalista i chasyd, uczeń Elimelecha z Leżajska i Jakuba Icchaka Horowica z Lublina, którzy są od niego bardziej znani. Zmarł w 1815 r., ale pozostawił po sobie wielu uczniów i dynastia trwa do dziś, o czym można się przekonać co roku w rocznicę jego śmierci. Dziennikarze chętniej fotografują malowniczych chasydów odwiedzających ohel (czyli grób) Elimelecha w Leżajsku, bo tam przyjeżdżają prawdziwe tłumy dochodzące do 20 tys. osób. Lelów jest skromniejszy, a historia ohelu lelowskiego cadyka tak jakby miała być już na zawsze zapomniana i unieważniona.

 

Oczywiście, że wojna i że Hitler, i siedmiuset żydowskich mieszkańców miasta wywieziono do Treblinki w wiadomym celu. Ale wojna się skończyła. Na ohelu cadyka i całym terenie żydowskiego kirkutu, a więc na grobach, polscy mieszkańcy czy też polskie władze, czy jak tam chcemy nazywać pomysłodawców, zbudowali sklepy. I te pawilony Gminnej Spółdzielni prosperowały wiele dziesiątków lat. Dawna synagoga stała się fabryką świec, rytualna łaźnia – magazynem. Normalka. Nic takiego. Zwykła rzecz. Żydzi z Jerozolimy zaczęli szukać swojego cadyka w 1988 r. Jego szczątki odnaleziono pod magazynem jednego ze sklepów sklepu i tam też wybudowano ohel. Ohel na zapleczu ohydnego sklepu GS. Wiem, bo kiedyś go szukaliśmy. Był zamknięty (sklep też) i tylko obeszliśmy go dookoła, myśląc o cadyku, który był przekonany, że mogą w miłości istnieć obok siebie narody i ludzie różnych wyznań.

 

W 2008 r. teren ten Skarb Państwa przekazał gminie żydowskiej w Katowicach, a ta kirkut oddała pod opiekę Fundacji Chasydów. Chasydzi przyjeżdżali świętować i się modlić nawet wtedy, gdy ohel był w sklepie GS-u, a mieszkańcy Lelowa nauczyli się ich przyjmować. Chyba wszystko się odradza, tak sobie myślę, patrząc na krótki filmik nakręcony podczas tegorocznych uroczystości. Chasydzi śpiewają i tańczą (nawet na stołach), wierząc, że w ten sposób chwalą Pana z całego serca. Cudownie jest na to patrzeć.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki