Logo Przewdonik Katolicki

Mundial jak wojna

Maria Przełomiec
FOT. MIKHAIL METZEL/PAP-ITAR-TASS

Dla rosyjskich polityków finały piłkarskich mistrzostw świata to dużo więcej niż sport. To szansa na poprawienie notowań w kraju i za granicą. Pół roku przed pierwszym gwizdkiem Władimir Putin mówi, że „opóźnienia nie są krytyczne”.

A któż to był ten Coubertin? Czy to nie ten zabawny Francuz, który bredził o szlachetnej rywalizacji sportowców (…)? Przecież gdyby nie nasi lekarze, którzy napompowali Aleksiejewa [słynny radziecki sztangista w latach 70. XX w. – red.], ten grubas nie byłby w stanie podnieść o centymetr nad ziemię nawet mnie. Tylko jedno ma sens z tego, co mówił de Coubertin: walka. Olimpiada to zastępcza forma wojny” – tak miał powiedzieć Andriej Gromyko, wieloletni minister spraw zagranicznych ZSRR. Wygląda na to, że od czasów sowieckich niewiele się w Rosji zmieniło.
Nie mam tutaj na myśli głośnego skandalu dopingowego, w wyniku którego Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zdyskwalifikował w sumie 25 sportowców i odebrał Rosji prawo uczestniczenia w zimowych igrzyskach olimpijskich, które w lutym odbędą się w Pjongczangu. Chodzi raczej o sposób myślenia rosyjskich polityków, dla których sport jest przedłużeniem wojny: kiedyś „ojczyzny proletariatu” ze światem kapitalistycznym, teraz Rosji z Zachodem. Pytanie, na ile jest to wojna skuteczna?
 
Kac po Soczi
Zimowa igrzyska olimpijskie w Soczi w 2014 r. były raczej blamażem. Po pierwsze, kosztowały ponad 50 mld dolarów – najwięcej w historii tych zimowych zawodów. Przy czym, jak oszacował zabity w lutym 2015 r. opozycjonista Borys Niemcow, skala korupcji przy ich przygotowaniu wyniosła 25–30 mld dolarów. Po drugie, jeszcze przed rozpoczęciem igrzysk głośno było o niszczeniu środowiska naturalnego oraz niewypłacaniu pensji gastarbeiterom z Azji Środkowej i Kaukazu. Po trzecie wreszcie, zwycięzca z Soczi, czyli rosyjska drużyna, w wyniku wspomnianej już afery dopingowej ostatecznie spadła w kwalifikacji medalowej z pierwszego na czwarte miejsce.
Czy teraz będzie inaczej? Pytany na swojej corocznej konferencji prasowej o przygotowania do piłkarskich mistrzostw świata Władimir Putin zapewnił, że Rosja zaoferuje swoim gościom nie tylko niezwykłe emocje sportowe. – Nasz kraj ma duże doświadczenie w organizowaniu dużych międzynarodowych turniejów – stwierdził prezydent. Jako pozytywny przykład podał chwaloną przez zachodnią prasę organizację czerwcowego Pucharu Konfederacji, próby generalnej przed przyszłorocznymi mistrzostwami. Brytyjski „Guardian” podkreślał wówczas, że wbrew wcześniejszym obawom związanym np. z miejscowymi kibicami (słynne starcia pomiędzy Rosjanami a Brytyjczykami w Marsylii podczas mistrzostw Europy w 2016 r.) Rosja okazała się krajem gościnnym. Teraz Kreml chciałby przejść do historii jako najlepszy w dziejach piłki nożnej gospodarz mundialu. Nie jest to jednak proste.
 
Zaszczyty dla aferzystów
Głównym odpowiedzialnym za organizację mundialu został wicepremier Witalij Mutko, czyli człowiek objęty przez MKOl dożywotnim zakazem uczestniczenia w jakichkolwiek igrzyskach za udział w dopingowym skandalu. W każdym normalnym kraju po ujawnieniu takiej afery minister sportu podałby się do dymisji, ale nie w Rosji, gdzie Mutko został… awansowany na wicepremiera. W rezultacie podczas uroczystości losowania finałowych grup piłkarskich mistrzostw świata na Kremlu obok rosyjskiego prezydenta i szefa FIFA Gianniego Infantino siedział zdyskwalifikowany przez międzynarodową organizację sportową polityk.  Na tym nie koniec. Władimir Putin już zapowiedział, że gościem mundialu będzie inny skompromitowany działacz sportowy, zamieszany w aferę korupcyjną były przewodniczący FIFA Sepp Blatter, prywatnie zaprzyjaźniony z rosyjskim prezydentem. To dosyć ryzykowne sposoby poprawy wizerunku, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że w 2015 r. po ujawnieniu korupcji w FIFA pojawiły się żądania odebrania Rosji mundialu lub przynajmniej bojkotu mistrzostw.
 
Wszystko pod kontrolą?
Moskwie pozostaje więc zadziwić świat organizacją samego mundialu. Tymczasem o trwających przygotowaniach mówi się w rosyjskich mediach zadziwiająco mało. To zasadnicza różnica w porównaniu z igrzyskami w Soczi, o tyle zrozumiała, że igrzyska odbywały się w jednym miejscu, które łatwiej było obserwować niezależnym dziennikarzom i działaczom. Natomiast mecze mistrzostwa świata rozgrywane będą na 12 stadionach w 11 miastach rozrzuconych po całym terytorium Federacji Rosyjskiej – od Kaliningradu po Jekaterynburg (poza tym w Moskwie, Soczi, Kazaniu, Petersburgu, Wołgogradzie, Rostowie nad Donem, Sarańsku, Niżnym Nowogrodzie i Samarze). Kolejnych 20 miast ma stanowić bazy dla poszczególnych reprezentacji. Jednym słowem, teren mundialu 2018 obejmie cztery strefy czasowe. Rozmach rzeczywiście niezwykły.
Władze zapewniają, że większość obiektów jest już gotowa. Na sześciu trwają jeszcze prace wykończeniowe, ale, jak stwierdził miesiąc temu Władimir Putin, „opóźnienia nie są krytyczne”. Nawet najbardziej zapóźniony stadion w Samarze powinien być gotowy na czas.
Koszty? Światowa agencja ratingowa Standard and Poor’s okrzyknęła rosyjskie mistrzostwa najdroższym mundialem w historii, szacując, że mogą one kosztować ponad 40 mld dolarów. Oficjalny budżet opiewa co prawda na 19 mld dolarów, ale tylko na remont głównej areny, czyli stadionu na moskiewskich Łużnikach, przeznaczono niemal pół miliarda dolarów. A przecież kosztują nie tylko stadiony. Pieniędzy potrzeba na remont infrastruktury, m.in. hoteli, linii metra czy lotnisk. Szybka kolej łączy bowiem z Moskwą wyłącznie Petersburg i Niżny Nowogród. Na wszystkie inne stadiony kibice będą musieli dotrzeć samolotami, co też pewnie stanie się wyróżnikiem rosyjskich mistrzostw.
 
Ku chwale Rosji
Dziś według Eweliny Białkowskiej, autorki pracy Sport – instrument polityczny służący kreacji wizerunku państwa na arenie międzynarodowej, „pozytywny wizerunek państwa w oczach opinii międzynarodowej jest rzeczą bezcenną, a najpopularniejszą techniką stosowaną przy tworzeniu takiego wizerunku staje się organizacja wydarzenia sportowego o światowym zasięgu. Ukazanie siebie w roli dobrego gospodarza i organizatora takiej imprezy poprawia reputację państwa, co może mieć niebagatelne znaczenie w relacjach między uczestnikami areny międzynarodowej”. Zimowe igrzyska w Soczi okazały się dla Rosji nietrafioną inwestycją. Wizerunek państwa po licznych skandalach bardziej stracił, niż zyskał. Mistrzostwa świata w piłce nożnej stają się kolejną szansą, dlatego są dla obecnych rosyjskich władz tak istotne.
Chodzi nie tylko o arenę międzynarodową, na której Rosja z powodu swojej agresywnej polityki ma fatalne notowania. Niemniej ważna jest scena wewnętrzna. Mimo ciągle dużego poparcia dla swojego lidera Rosjanie wydają się coraz bardziej zmęczeni: sankcjami, wysokimi cenami, coraz gorszą sytuacją ekonomiczną czy permanentnymi skandalami korupcyjnymi ujawnianymi przez ludzi typu Aleksieja Nawalnego. O tym zmęczeniu świadczą socjologiczne badania wskazujące, że w marcowych wyborach prezydenckich frekwencja może być rekordowo niska, jak na rosyjskie warunki, w granicach 52–54 proc. Oczywiście ten wynik da się podrasować, ale sytuacja przez to się nie zmieni.
Mundial będzie pierwszą dużą międzynarodową imprezą czwartej kadencji Władimira Putina. W obecnych warunkach od udanego przebiegu mistrzostw może zależeć coś więcej niż poprawa międzynarodowego wizerunku. Tymczasem pojawiły się kolejne podejrzenia o stosowanie dopingu. Tym razem w rosyjskiej… reprezentacji piłkarskiej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki