Rok temu wróciło do mnie to wspomnienie, gdy obok mojego szarego służbowego notatnika pełnego fruwających papierów, koleżanka z redakcji położyła piękny KALENDARZ KOBIETY wydany przez sercekobiety.pl. Miał w środku mnóstwo kolorowych stron i naklejek. No i znów naszła mnie ta myśl „ona może, a ja nie?!”. Od tego czasu minął prawie rok (oczywiście skrzętnie opisywany w moim szarym kajecie), gdy Wydawnictwo Insignis przesłało mi TWÓJ ROK Z BULLET BOOKIEM. Poradnik instruujący, jak dzień po dniu kreatywnie zorganizować sobie życie. Książkę przeczytałam, potem otworzyłam drugą, gdzie miałam wykazać się ową kreatywnością. Nawet mi się spodobało. Elegancka złocona okładka już właściwego BULLET BOOKA wyzwoliła we mnie niezrealizowane dotąd marzenie z dzieciństwa. Zaczęłam planować i pisać, a nawet ozdabiać! Po miesiącu w księgarniach zaczęło roić się od innych kalendarzy, planerów, itp. Co jeden to ładniejszy. Nie mogłam się powstrzymać i zaopatrzyłam się w kolejny. Tym razem KALENDARZ MAMY projektowany przez Marię Rossę. Z niecierpliwością czekam na styczeń, by tym razem zrealizować postanowienie prowadzenia pięknego kalendarza. Obiecałam sobie jednak, że do tego czasu będę omijać regały księgarni z kolejnymi planerami.