Do It Yourself – Zrób to sam! Ideologia, która w okresie PRL była dla nas koniecznością, w czasach dostępności wszystkich możliwych towarów i masowości produkcji stała się na świecie interesującą alternatywą. Jeszcze nie tak dawno obserwowaliśmy powrót mody na rękodzieło: chwytaliśmy za szydełko, własnoręcznie ozdabialiśmy koperty lub prowadziliśmy dzienniki i uczyliśmy się ozdabiać stare krzesła metodą decoupage’u. Nie zdążyliśmy podpatrzeć od Amerykanek uwielbianej tam sztuki scrappingu, czyli ozdabiania albumów ze zdjęciami wycinankami z kolorowych naklejek, papierów i szablonów. Nie zdążyliśmy, bo pojawiło się nowe hobby, ogłaszając całemu światu, że jest lekarstwem na ogarniający całe społeczeństwa stres oraz że sprawi, iż wprowadzimy w nasze życie element kreatywności. W świecie ogarniętym przez komputerowe gotowce, w którym zapomnieliśmy o istnieniu długopisu, nowe hobby nie dość, że zaprasza do księgarni, to jeszcze umożliwia twórcze działanie, mające dodatkowy skutek: odstresowanie. Kiedyś haftowałyśmy serwetki, robiłyśmy na drutach swetry, szyłyśmy sukienki, pisałyśmy pamiętniki, a mężczyźni majsterkowali. Teraz proponuje nam się kolorowanie obrazków. Trend obecny w Europie od kilku lat ogarnął właśnie Polskę.
Kreatywny dobór kredki
Powrót do dzieciństwa? Owszem, każda z mam (może to także doświadczenie ojców?) lubiła kolorować ze swoim dzieckiem. Nigdy jednak nie przyszło nam do głowy, żeby zająć się tym przez dłuższą chwilę. Podobnie początkowo myśleli wydawcy pierwszej książki tego typu. Jej autorką jest pochodząca ze Szkocji ilustratorka, 31-letnia Johanna Basford. Po ukończeniu szkoły artystycznej pracowała jako projektantka wzorów na tkaniny. Została zauważona przez duże firmy i tworzyła m.in. dla Starbucksa (wzory na papierowych kubkach). Jej charakterystyczne rysunki, zawsze czarno-białe, pojawiały się także w czasopismach i na wzorach tapet. Nie używa komputera, który według niej odhumanizował sztukę. Crazy Botanic – tak nazywał się jej rysunek z 2010 r., który – jak mówi – zmienił jej życie. Johanna rysuje czarnym tuszem, a jej rysunki zawierają wiele elementów florystycznych i fantastycznych szczegółów splecionych ze sobą całym mnóstwem ornamentów. Rzeczywiście, stworzyła niepowtarzalny styl. Wydawcy, którzy znaleźli jej projekty w sieci, zaproponowali wydanie książki z kolorowankami dla dzieci. Basford zaskoczyła wszystkich, oświadczając, że chętnie wyda kolorowankę, ale dla dorosłych. Wspomina, że w sali zapadła cisza. Trudno było taki pomysł zaakceptować i potraktować poważnie. Wydawcy zaryzykowali i wszyscy odnieśli zupełnie niespodziewany sukces. Zbiór kolorowanek dla dorosłych nosi tytuł Secret Garden i od 2013 r. do chwili obecnej został sprzedany w półtora milionach egzemplarzy w 22 językach. Także w Polsce – pod tytułem Tajemny ogród. Johanna szybko stała się bohaterką Wielkiej Brytanii. W wywiadach mówi o sobie, że jest ilustratorką, która woli pióro i kredki od pikseli. Wydała już kolejne tytuły, wszystkie zawierają kilkadziesiąt stron całych zapełnionych rysunkami, które należy wypełnić dowolnym kolorem. Wśród roślin i zwierząt ukryte są przedmioty wymienione na początku książki. Dlatego oprócz kolorowania dorosłych czeka też zabawa w spostrzegawczość. Ale wróćmy do samych początków. Wkrótce po wydaniu Secret Garden na skrzynkę pocztową Johanny zaczęły nadchodzić setki e-maili, w których zupełnie obcy ludzie chwalili się kolejnymi wersjami pokolorowanych rysunków. Koniec końców Johanna założyła coś w rodzaju bloga, na który można było wysłać swoje kolorowanki i wymienić uwagi na temat kredek i pisaków.
Kreatywne wypełnianie poleceń
Tak powstają trendy i mody. Od małej społeczności po milionową rzeszę fanów na całym świecie. Johanna Basford doczekała się następców, bo propozycji kolorowanek dla dorosłych jest coraz więcej: w Wielkiej Brytanii czy we Francji księgarnie przeznaczają dla tych pozycji oddzielny regał. Dorośli tworzą kluby, spotykają się, żeby wymienić się kolorowankami, których także w sieci pojawiło się mnóstwo, i wspólnie pokolorować. Johanna się cieszy, bo według niej zaletą jest już sam fakt, że dorośli mają czas na pracę ręczną. Mówi, że kolorowanie nie jest tak stresującym zajęciem, jak siedzenie nad pustą kartką i zastanawianie się nad tym, co narysować. W tym przypadku wystarczy wybrać kolor. Oto kreatywność na miarę XXI w.
Na okładce każdej książki z kolorowankami dla dorosłych wydawcy zachwalają jej zalety: nie dość, że odstresowuje, to jeszcze daje możliwość uwolnienia naszej kreatywności. Powtarza się opinia, że nareszcie dorosły ma możliwość pokolorowania konia na przykład na fioletowy kolor. Brzmi infantylnie? Czy naprawdę jest z nami tak źle? Może być gorzej, kiedy obserwuję szał, jaki ogarnął nastolatków na całym świecie na punkcie publikacji zatytułowanych Zniszcz ten dziennik i To nie książka Keri Smith. Kanadyjka mówi o sobie, że jest autorką konceptualną, co jest sporym nadużyciem. Smith postanowiła obudzić kreatywność w nastolatkach, na każdej stronie swojej „książki” podając im dokładne wskazówki, jak to osiągnąć. „Zmienisz destrukcję wokół siebie w kreację i zaczniesz żyć twórczo” – obiecuje autorka. I proponuje na początek zapisanie swojego imienia i nazwiska od tyłu, nieczytelnie, małymi i wielkimi literami. Kolejne zadania są trudniejsze, na przykład można „dodać własną numerację stron”. A na dalszej stronie napluć lub rozlać kawę w miejsce, które wskazuje strzałka. Gdzie indziej Keri ma pomysł wyrwania kartki, zwinięcia jej w kulę i pogrania nią w golfa. „Dużo samodzielnego myślenia!” – ogłaszają wydawcy, co brzmi nieco śmiesznie, gdy czyta się wszystkie szczegółowe polecenia autorki. Tymczasem to światowy bestseller kupowany w milionach egzemplarzy, co oznacza, że nastolatki nie widzą nic infantylnego w pluciu kawą na stronę w niby-książce. Za kilka lat będą spędzać całe godziny, kolorując obrazki narysowane przez kogoś innego. Taka to kreatywność naszych czasów.