Logo Przewdonik Katolicki

Święta to czas próby

Michał Szułdrzyński
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Michał Szułdrzyński zastępca redaktora naczelnego „Rzeczypospolitej”.

Święta Bożego Narodzenia oraz okres przed nimi, ale też i później, to czas wielkiej próby.

I nie chodzi tu wyłącznie o to, że w Adwencie robimy postanowienia i staramy się zwlekać rano z łóżka na Roraty. To również próba dla tego, jak w zewnętrzny sposób świętujemy. Najpierw na próbę wystawiają nas sprzedawcy, którzy pierwsze choinki stawiają w sklepach tuż obok... zniczy i raczą nas „kolędami” co najmniej od połowy listopada. Gdy tylko minie Wigilia, świąteczne dekoracje znikają ze sklepów i zastępują je noworoczne wyprzedaże. I wtedy, gdy akurat Kościół zachęca nas do świętowania i śpiewania kolęd (w myśl tradycji robimy to nawet do 2 lutego), nagle znikają one z ulic i sklepów.
Ale bardzo często choinki, które stają w miejscach publicznych otoczone prezentami, gwiazdkami i dzwoneczkami, nie mają żadnej konotacji religijnej. Tym większe zdziwienie musiał wywołać Donald Trump, który – wbrew szerzącej się w Europie politycznej poprawności – zapalając choinkę przed Białym Domem w tym roku mówił o Jezusie, o miłości Boga do ludzi, o tym, że te święta przypominają nam o tym, co w życiu najważniejsze. Można Trumpa nie lubić i krytykować jego politykę, ale to paradoks, że człowiek, który uważany jest przez liberałów za największe zagrożenie dla Zachodu, mówi wprost o tym, co sprawiło, że ten Zachód jest tym, czym jest.
Obyczaje zmieniają się nieustannie, widzimy to dobrze na ulicach ale też w szkołach. Co roku w okolicach Wszystkich Świętych przez Polskę przetaczają się rytualne dyskusje o tym, czy dzieci powinny uczestniczyć w zabawach Halloween. Przyznam, że obce są mi zarówno zachwyty nad tym zwyczajem, jak i coraz cięższe działa, którą niektóre środowiska katolickie wytaczają przeciw temu „świętu”. Zwolennicy chodzenia przez dzieci po sąsiadach z wołaniem „cukierek albo psikus” przekonują, że to fajna nowa tradycja, która wcale nie zagraża polskim. Świetnie, mam więc nadzieję, że Halloweenowi postępowcy już szykują dla swoich dzieci stroje kolędników, no bo skoro łączymy tradycję i nowoczesność, to nie zapominajmy o tym, co jest polskim zwyczajem.
Ale też i dla przeciwników Halloween okres bożonarodzeniowy to swego rodzaju wyzwanie. Co roku bowiem słyszymy ostrzeżenia przed zwyczajem przebierania dzieci, przy okazji Halloween, za czarownice czy diabły. To prawda, ze złymi duchami nie ma żartów. Ale jakoś nie słyszałem, by ci, którzy bronią polskich tradycji przed amerykanizacją, ostrzegali katolickich rodziców przed tym, by nie przebierać podczas kolędowania dzieci w diabły, turonie czy nawet samą śmierć. A przecież właśnie tak przebrani polscy kolędnicy to bardzo głęboko zakorzeniona polska tradycja, czy to podczas śpiewania w sąsiedztwie, czy też podczas wystawianych z okazji Bożego Narodzenia jasełek.
Dlatego i postępowcom, i tradycjonalistom proponuję coś, co ich może połączyć. Kolędujmy – razem, osobno, w domach, na ulicy, w kościele i przed kościołem, w gronie sąsiadów i znajomych, bliższej i dalszej rodziny. Kolędując wszak, pokazujemy na zewnątrz, jak ważne są te święta. A wszak, kto śpiewa, modli się dwa razy – jak mówił św. Augustyn.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

  • awatar
    jarock
    21.12.2017 r., godz. 16:59

    Przepraszam ale Kościół Katolicki w Polsce wydał jednoznaczną opinię na temat Halloween. Dlaczego autor artykułu wyraża taką opinię w katolickim czasopiśmie ??? (przewodniku !)

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki