Nawet tędy nie przejeżdżałam. Natomiast w przenośni znam to miejsce od bardzo wczesnej młodości. Mój wujek, brat mojej Babci, miał na ręce wytatuowany numer i nigdy nie zapomnę, kiedy mając może sześć lat, zapytałam go, co on oznacza. Nie pamiętam, co mi odpowiedział, ale potem po prostu już wiedziałam. Udało mu się uciec z marszu śmierci, Mama pamięta, jak opowiadał o obozie i pokazywał zdjęcia, które udało mu się zabrać z obozu, kiedy Niemcy uciekali i zostawiali po sobie chaos. Chyba udawała wtedy, że śpi, bo przy dzieciach nikt by nie mówił o tych sprawach. Z Auschwitz mam też inne powiązania rodzinne, ale na razie nie chcę o tym pisać. W każdym razie literaturę obozową zaczęłam czytać bardzo wcześnie, niemal tak wcześnie jak przygody Tomka Wilmowskiego. A teraz tu przyjechałam i spędzam kilka dni, bardzo blisko drutów. Czuję się trochę schizofrenicznie: z jednej strony miasto, McDonald’s, H&M, puby, z drugiej – obóz. TEN obóz. O którym tyle czytałam i czytam, świadectw tak dosadnych, nasyconych smrodem śmierci i nieludzkości. Kiedy byłam w Yad Vashem, po obejrzeniu ekspozycji wyszłam ze ściśniętym żołądkiem i przeświadczeniem, że oto ludzie są tak bardzo źli, tak niewyobrażalnie źli. Ale droga z budynku wiedzie wprost do tego przedziwnego parku, gdzie rośnie tyle drzew różnych gatunków, a przy każdym z drzew tabliczka, a na każdej z tabliczek nazwiska. I dopiero teraz znamy całą prawdę o świecie: jest zło, ale jest też dobro. I ostatecznie to dobro zwycięża, bo wciąż jest żywe, wzrasta, nie ustaje, wydaje owoce. Oświęcim też powinien być nie tylko końcem, ale i początkiem. Przestrogą przed złem, które może narodzić się w ludzkim sercu. Zaproszeniem do dobra.
Swój tour po świecie rozpoczęła największa jak dotąd objazdowa wystawa na temat historii Auschwitz. Teraz jest w Madrycie, potem przez siedem lat będzie pokazywana w kilku miastach Europy i Ameryki Północnej. Ponad 600 przedmiotów związanych z obozem zagłady pochodzi m.in. z Auschwitz, Instytutu Yad Vashem i Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. „Nie tak dawno, nie tak daleko” – brzmi podtytuł wystawy. Ciągle trzeba nam przypominać, do czego zdolny jest człowiek. Owszem, do heroizmu też, ale także do potworności. Trzeba być uważnym na najmniejsze jej przejawy.