Sama mówi równie prosto i dosadnie, nie bawiąc się w eleganckie niuanse: „Co to za miłość, jeśli matka powie dziecku, że je kocha, a nie wypierze mu majtek? Miłość jest konkretem”. „Nie mogę położyć się do łóżka z ciepłą herbatą, jeśli nie zrobiłam nic, by inni też to mieli” – przekonuje s. Chmielewska. „Śpiewanie <<Alleluja, Bóg cię kocha>> przed ludźmi, którzy stracili nadzieję, jest fałszem”.
Fałsz w swoim życiu odkryła również Ormianka Anna, o której pisze Magdalena Urlich (s. 38). Jako młoda dziewczyna wierzyła w komunizm. Nie widziała w nim nic złego: komunistą był jej ojciec i wujek, idealiści i zwyczajnie dobrzy ludzie. Sama Anna również wstąpiła do partii. Dopiero później zaczęła czytać i odkrywać inną twarz komunizmu, twarz zbrodni i zdrady. Wtedy postanowiła odejść. „Poczułam rękę Bożą. Jakby On powiedział: <<To, czego szukałaś, to kropelka tego, co Ja mogę ci dać>>”. Wtedy Anna podjęła decyzję o przyjęciu chrztu. A to dopiero początek historii jej ormiańsko-polskiego życia.
U kresu swojej ziemskiej historii są starsi księża, o których pisze Alicja Górska (s. 35). Wiedzą, że ich życie dobiega końca, że skończyły się obowiązki, że w życiu już spełnili większość zadań, do których zostali powołani. Jak przeżywają swoją starość księża: którzy nie mają dzieci i wnuków, którzy nie mają już swoich parafian? Czy czują się samotni? A może niepotrzebni? I co ważnego powiedzieć mogą młodym księżom i nam wszystkim?
Przyznam się Państwu, że szczególnie w tym numerze cieszy mnie tekst Magdaleny Woźniak o kalendarzach adwentowych (s. 62). Magda sama od lat robi takie kalendarze ze swoimi dziećmi i opowiadała nam o nich z taką pasją, że nie mogliśmy się tym z Państwem nie podzielić. I to wcale nie na pierwszą niedzielę Adwentu, ale już teraz, żebyśmy nie tylko my w redakcji poczuli się jej pasją zarażeni, ale żeby również Państwo mieli czas na przygotowanie do ciekawego i mądrego przeżywania Adwentu w swoich rodzinach. Warto, nawet jeśli w domu nie ma dzieci!