Logo Przewdonik Katolicki

O Komunii ekumenicznie

Ks. prof. Henryk Seweryniak, dr Monika Białkowska
FOT. ROBERT WOŹNIAK, AGNIESZKA KURASIŃSKA/PK

Monika Białkowska: Lata temu byłam „na Taizé w Brukseli. Nowy Rok, miała być Msza św. w miejscowym kościele. Nie było miejsc, usiadłam w bocznej nawie i nie widziałam ołtarza. Ktoś coś śpiewał, recytował, ale wciąż miałam wrażenie, ze czekamy na rozpoczęcie.

Nagle ludzie ruszyli do Komunii. Wychyliłam się zza słupa z niedowierzaniem: to na pewno była katolicka Msza? Jak to możliwe, że się nie zorientowałam, skoro nawet w języku chińskim można się zorientować, w którym momencie liturgii jesteśmy? Gdy zobaczyłam, co się dzieje, grzecznie się wycofałam. Komunię rozdawała jakaś rudowłosa pani biskup. Obok niej pastor, przy ołtarzu katolicki ksiądz. Wieczorem poszłam na katolicką Mszę. Spieraliśmy się potem o to, czy mieliśmy prawo przyjąć na tym wydarzeniu Komunię. Drugim, jeszcze ważniejszym problemem wydaje się tu być intercelebracja, czyli wspólne sprawowanie obrzędów liturgicznych.
 
Ks. Henryk Seweryniak: W kwestii wspólnego sprawowania Eucharystii z duchownymi innych wyznań (intercelebracji) nie ma wyjątków: jest niemożliwa, dopóki nie osiągniemy pełnej jedności. Eucharystii nie można traktować jako środka do budowania jedności, wspólna Msza św. może być tylko jej potwierdzeniem. To, o czym mówisz, nie powinno się było zdarzyć. Jest za to możliwe dopuszczenie protestantów do pewnych elementów liturgii katolickiej. Za zgodą biskupa protestant może przeczytać lekcję. Ciekawa jest też kwestia homilii. Kościół wyraźnie mówi, że jej głoszenie należy do biskupa, kapłana i diakona. Pastor nie ma święceń kapłańskich, więc w myśl prawa kanonicznego jest świeckim. Tymczasem w Polsce zdarza się, że podczas ekumenicznych wydarzeń ewangelicy głoszą kazania w katolickich kościołach. To zaczęło się za czasów kardynała Wyszyńskiego, który najpierw miał zgodzić się na to w Warszawie, kiedy ruszały Tygodnie Ekumeniczne, a dopiero potem powiedział o tym w Rzymie. Tam ponoć najpierw za głowy się złapali, ale później Stolica Apostolska wyraziła zgodę na ten wyjątek. I tak w Polsce jest możliwa „wspólnota ambony” podczas Tygodni Modlitw o Jedność Chrześcijan.
 
MB: Wspólne sprawowanie Eucharystii z protestantami czy prawosławnymi jest niemożliwe. Takie kategoryczne „nie” nie dotyczy już przyjmowania Komunii św. Jeśli jestem na Podlasiu i mam cerkiew obok kościoła, mogę iść na Mszę do cerkwi?
 
HS: Uczestnictwo to jedna rzecz, przyjmowanie Komunii – druga. Jako katoliczka w niedzielę masz być na katolickiej Mszy św. Dopiero kiedy nie masz możliwości dotarcia do kościoła, możesz iść do wspólnoty prawosławnej. Z prawosławnymi łączą nas szczególne więzy – Kościoły wschodnie posiadają ważne święcenia kapłańskie, dbają o sukcesję apostolską, w związku z tym mają również ważny sakrament Eucharystii w takiej pełni, o jaką chodzi w Kościele rzymskokatolickim.
 
MB: Kiedyś o tym powiemy, ale tę sukcesję tu trzeba jednym zdaniem wyjaśnić. Mają sukcesję – to znaczy, że nie została przerwana ciągłość święceń. Że biskupi nakładają ręce na głowy swoich następców w długim ciągu, który prowadzi aż do apostołów.
 
HS: Tak jest. Ale zwróć uwagę, że uczestnictwo w prawosławnej Mszy św. nie jest w tym przypadku równoznaczne z możliwością przyjęcia Komunii św. Jeśli chcesz to zrobić, to tylko przestrzegając tradycji tamtejszego Kościoła. Kościoły prawosławne często wymagają spowiedzi przez każdym przystąpieniem do Komunii. Powinnaś więc iść do duchownego, powiedzieć, kim jesteś i zapytać, jak się zachować. I liczyć się z tym, że odpowiedź może być różna. Jedni prawosławni Komunii ci odmówią. Inni do niej zachęcą.
 
MB: A co, jeśli prawosławny prosi o Komunię w Kościele katolickim?
 
HS: Może do niej przystąpić. My prawosławnym stawiamy tylko dwa warunki: musi być bez grzechu ciężkiego i robić to dobrowolnie. To jest ważne: nie chcemy być posądzani o prozelityzm, na co Kościół prawosławny jest bardzo wyczulony.
 
MB: Prozelityzm, czyli namawianie do zmiany wiary czy pozyskanie wyznawców z innych wspólnot chrześcijańskich inaczej niż przyciąganie pięknem, głębią miłości Jezusa, odkrytą w Kościele katolickim.
 
HS: Nieco inaczej wygląda ta kwestia w relacjach ze wspólnotami protestanckimi. Protestanci zerwali sukcesję apostolską, nie mają ważnych święceń kapłańskich, nie mają więc w naszym rozumieniu ważnego sakramentu Eucharystii. Nie możemy zatem przyjmować Komunii św. u protestantów: w naszym rozumieniu nie jest to prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa.
 
MB: Czyli u prawosławnych możemy, pod ich warunkami. U protestantów nie. A oni u nas mogą?
 
HS: Tu Kościół katolicki znowu jest otwarty i znów stawia warunki. Pierwszy, to brak dostępu do własnego duchownego: odległość, pobyt w szpitalu i rychła operacja, więzienie... Drugi to dobrowolna prośba: jako kapelan szpitala nie mogę pacjenta do tego namawiać. Trzeci, to wiara taka, jak wierzy Kościół katolicki: że Chrystus jest prawdziwie, realnie w tej Komunii obecny. I po czwarte, musi być przygotowany, to znaczy nie być w stanie grzechu ciężkiego.
 
MB: To dlaczego w takim razie kard. Ratzinger podczas pogrzebu Jana Pawła II udzielił Komunii św. kalwinowi, bratu Rogerowi?
 
HS: Dziennikarze po tym wydarzeniu uczynili brata Rogera katolikiem. Owszem, on był bardzo blisko Kościoła katolickiego, ale na katolicyzm nie przeszedł, tak jak na przykład jego współbrat ze wspólnoty w Taizé – ks. Max Thurian. Ale brat Roger wyrażał głęboko tę wiarę, o której mówiłem i uzyskał w tym konkretnym przypadku pozwolenie Stolicy Apostolskiej. Podobno nie była to jego pierwsza Komunia św., Jan Paweł II udzielał mu jej wcześniej w prywatnej kaplicy. Tak było też z brytyjskim premierem Tonym Blairem. Po złożeniu urzędu przeszedł na katolicyzm, ale wcześniej, na Mszy św. Jana Pawła II, uzyskał pozwolenie na przyjęcie Komunii razem ze swoją żoną katoliczką.
 
MB: Ktoś zapyta – po co tyle kombinowania? Jak ktoś chce katolickiej Komunii św., to dlaczego nie przejdzie na katolicyzm?
 
HS: Wejście do pełnej jedności z Kościołem katolickim powinno zawsze być sprawą sumienia i przekonania o prawdzie katolickiej. To wolna wola człowieka, nie możesz go do niczego zmuszać. Widać dziś pewne znużenie ekumenizmem. Niektórzy będą uważać, że w całej tej trudnej robocie przekraczamy granice przyzwoitości, że za bardzo zależy nam na „heretykach”. Nie dostrzegają tego wielkiego pragnienia jedności, jakie jest w Jezusie i w nas. Nie mogę patrzeć na brata Rogera czy na mojego przyjaciela mariawitę ojca Wawrzyńca Rostworowskiego jak na heretyków! Żaden z nich nigdy nie odrzucił Kościoła katolickiego i nie trwał uparcie w błędzie, a taka jest definicja herezji! Oni się w swojej Wspólnocie reformowanej czy  mariawickiej urodzili, czują, że to jest ich duchowa ojczyzna, dostrzegają w niej wielkie wartości – ale chcą jedności ze mną, katolikiem. Dlaczego mam to odrzucić? Ufam, że miłość Chrystusa, piękno Ewangelii i chrzest naprawdę nas łączą.  
 


 

Ks. prof. Henryk Seweryniak prof. dr hab. teologii fundamentalnej, przewodniczący Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych w Polsce

Dr Monika Białkowska doktor teologii fundamentalnej, dziennikarka Przewodnika Katolickiego

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki