Wszystko krytykuję, bo mam własne zdanie, zazwyczaj odmienne, wszystko wiem lepiej. Niedobry to stan, podszyty pychą i zarozumialstwem oraz złym humorem. Marszczę nos, przewracam oczami, łapię się za głowę, ostentacyjnie wzdycham. Nawet nie wspomnę, jakie słowa wypowiadam w myślach, bo nie ma się czym chwalić, raczej należałoby się zapaść pod ziemię.
Dłużej zatrzymuję wzrok nad krótkim filmem promującym wystawę otwartą w National Gallery w Londynie, na której prezentowane są dzieła Jana van Eycka oraz prerafaelitów. Na filmie pokazano trójwymiarowy najsłynniejszy obraz niderlandzkiego malarza zatytułowany Portret małżonków Arnolfinich z 1434 r. Przy dźwiękach ślicznej muzyki wchodzimy w głąb tego niewielkiego rozmiarami obrazu (pamiętam, że gdy zobaczyłam go po raz pierwszy na żywo w Londynie, byłam zaskoczona jego maleńkością), a potem wchodzimy do obrazów prerafaelitów i dostrzegamy odbicia w lustrach, które tak naprawdę są właśnie tematem tej wystawy. Ale nie o wystawę mi chodzi, tylko o ten krótki film ją promujący. Muzea zagraniczne już dawno znalazły sposób na nowoczesną i atrakcyjną promocję sztuki, podczas gdy w Polsce wciąż były to tylko plakaty, wprawdzie niezłe, ale wciąż tylko one. No i strony internetowe. Niestety, nie są one najciekawsze, szczególnie Muzeum Narodowe w Poznaniu prezentuje się dramatycznie źle. I nie mówię o tym dlatego, że wstałam lewą nogą.
Za to znacznie humor poprawiła mi najnowsza kampania reklamowa Muzeum Narodowego w Warszawie. Trzy spoty wypuszczone do internetu pod koniec września z udziałem trzech osób publicznych: Marcina Gortata, zawodnika NBA, Moniki Brodki, piosenkarki, oraz Marka Kamińskiego, podróżnika. Pierwszy reklamuje galerię XIX w., Brodka galerię sztuki XX i XXI w., a Kamiński zachwyca się sztuką dawną. Teksty, które wypowiadają, są napisane sprawnie i powiedziane naturalnie. Nakręcone jest wszystko świetnie, przekaz jest jasny i zachęcający, zdjęcia oddają klimat sztuki z wielkim oddechem i bardzo atrakcyjnie. Dzięki zaangażowaniu osób znanych z różnych dziedzin spoty reklamowe mają szansę trafić do wielu odbiorców. Kampania, którą zatytułowano „A Ty, co zobaczysz?”, to wreszcie rzecz na światowym poziomie. Nareszcie, nareszcie, nareszcie! Cieszę się bardzo, bo pokazać dzieła sztuki, jakie mamy w naszych muzeach, to więcej niż połowa sukcesu. Wiem, że to kosztuje, ale warto. I powtarzam raz jeszcze, chciałabym, żeby w taki sposób zaciekawiły nas swoimi zbiorami śpiące muzea archidiecezjalne.