Logo Przewdonik Katolicki

Jak nadrobić szkolne zaległości

Bogna Białecka

Gdy dziecko raz zacznie dostawać słabe oceny, zwykle ciągnie się to za nim przez całą szkołę. Co robić? Pocieszać się, że wielu geniuszy miało złe stopnie, czy jednak zmuszać do nauki?

Rozmawiając z nauczycielami, dowiedziałam się, że ich zdaniem program szkolny (szczególnie w szkole podstawowej) skonstruowany jest tak, że nawet niezbyt zdolne dziecko, które stara się uczyć systematycznie, jest w stanie przejść edukację na czwórkach i (w mniejszej liczbie) trójkach, ze sporadycznymi piątkami (jako oceny semestralne i na koniec roku). Zdarzają się oczywiście wypadki losowe, jak np. długotrwała nieobecność w szkole spowodowana chorobą i wówczas  zaczynają narastać trudności. Mimo wszystko w takich sytuacjach dzieci spotykają się najczęściej z życzliwą pomocą ze strony nauczycieli ułatwiających nadrobienie zaległości. Jednak, jak wie wielu rodziców, systematyczność nauki stanowi dla naszych dzieci największe wyzwanie. A przedmioty nielubiane są zwykle zostawiane na koniec.
 
Dlaczego nie lubię matematyki?
Na początku szkoły podstawowej dzieci najczęściej czują się podekscytowane perspektywą, że oto są już prawdziwymi uczniami, a nie „tylko” przedszkolakami. Z zapałem biorą się za naukę, z czasem jednak stwierdzają, że niektórych przedmiotów nie lubią. Dlaczego?
Czasami jest to wina nauczyciela, który nie potrafi dobrze przekazać wiedzy lub ma trudną osobowość. Czasem treści wydają się nudne i do niczego nieprzydatne. W takim przypadku warto szukać z dzieckiem przykładów, jak wiedza może się przydać w życiu. Historia pomaga zrozumieć, co dzieje się współcześnie w polityce, dzięki fizyce wiemy, dlaczego mały kamień tonie, a o wiele cięższy statek unosi się na wodzie, chemia z kolei podpowiada jak wywabić plamę z ubrania.
Niechęć budzi też uczenie się na pamięć. Jednak pewne podstawy zwyczajnie trzeba wykuć. Przykład? Proszę szybko odpowiedzieć na pytanie, ile to jest 5 razy 5. Jak sądzę, nikt tego nie liczył, lecz odpowiedział z pamięci. Jednak kiedyś tabliczkę mnożenia musieliśmy zwyczajnie wykuć – a tak przyswojone informacje przydają się w nieoczekiwanych momentach.
Najczęstszą przyczyną braku sympatii do danego przedmiotu są gromadzone od dawna zaległości. Dziecku wydaje się, że skoro zakuło, zdało i zapomniało jakiś dział, zaliczając go na dopuszczający, to już nie musi do niego wracać. Jednak programy są tak skonstruowane, że bazujemy na wiedzy nabytej wcześniej. Co więcej – przedmioty odwołują się nawzajem do siebie. Nie sposób zrozumieć fizyki bez znajomości matematyki, wiedzy o społeczeństwie czy literatury bez historii.
Niestety, wiele osób po niepowodzeniach w nauce jakiegoś przedmiotu i wskutek nagromadzonych zaległości dochodzi do wniosku typu: „jestem kiepski w matematyce, bo jestem humanistą”. A uczniowie, którzy mają zasadniczo bardzo dobre stopnie, ale z jednego, dwóch przedmiotów dwójki lub trójki, często dostają niesłuszną etykietkę – zdolni, ale leniwi. To nie kwestia lenistwa, a nieumiejętności poradzenia sobie z zaległościami.

Jak zacząć nadrabianie zaległości?
Podstawa to uświadomienie sobie, że nauka bazuje na wcześniejszych umiejętnościach i wiedzy. Jeśli dziecku udało się dostać dopuszczający z nielubianego działu, nie jest to konie wysiłku. Trzeba pogodzić się z faktem, że zaległości trzeba nadrobić.
Drugi krok to sprawdzenie, jak daleko w przeszłość one sięgają. Najłatwiej – analizując, kiedy zaczęły się problemy z danym przedmiotem. Podam przykład z własnego życia. W liceum miałam bardzo dobre oceny. Z jednym wyjątkiem: matematyka na trójkę (to były czasy skali ocen 2–5). Oczywiście uważałam, że to dlatego, że nie mam zdolności matematycznych. Jednak to nieprawda. Gdy dziś patrzę na swoje oceny, widzę, że zaległości zaczęłam mieć już w szóstej klasie szkoły podstawowej. W liceum do głowy mi nie przyszło, by choćby zerknąć do zeszytów z matematyki z podstawówki, a tam leżały odpowiedzi na wiele moich trudności.
Ponieważ sięgnięcie do starych zeszytów i podręczników to dość przerażające zadanie, pomóżmy dziecku podzielić je na części. Wyznaczmy wspólnie dwie lub trzy godziny w tygodniu, które będą poświęcone na nadrabianie zaległości (po godzinie lub półtorej dziennie, nie więcej). W końcu dziecko ma też bieżące lekcje do odrabiania. W wyznaczonym czasie dziecko niech na początek przegląda notatki i książki z ubiegłych lat, sprawdzając, czy wszystko rozumie. To, czego nie umie lub nie rozumie, warto zaznaczyć zakreślaczem albo nieco wystającym poza krawędź kolorowym post-item, na którym warto zrobić krótką notatkę. W tym momencie pojawia się ulga, bo okazuje się, że nie chodzi o cały podręcznik matematyki, a o kilkanaście definicji i wzorów.
Co zrobić, jeżeli dziecko wyrzuciło notatki i książki z nielubianego przedmiotu? Warto poprosić nauczyciela o przypomnienie działów z poprzednich lat i samodzielnie poszukać informacji. Można też pożyczyć na weekend podręcznik od kolegi z młodszej klasy. Przeglądając książkę, dziecko powinno wynotować kluczowe informacje na kartkach.
 
Pomidor pomaga
Następnym krokiem po zakończeniu przeglądania zaległości jest odrobienie na nowo zadań związanych z danym tematem (wyliczenie zadań, uzupełnienie zadań w zeszycie ćwiczeń itp.). W ten sposób, przez praktyczne zastosowanie wiedzy o wiele efektywniej się ją utrwala.
Co zrobić, by dziecko w ustalonym czasie rzeczywiście uczyło się, zamiast spędzać czas na bezmyślnym przeczekiwaniu? Przydaje się tu metoda pomodoro, której nazwa pochodzi od kuchennego minutnika w kształcie pomidora. Minutnik (klasyczny, kuchenny, lub elektroniczny – w telefonie) nastawiamy na 25 minut. Wyłączamy wszelkie rozpraszacze (radio, powiadomienia w komórce, komputer itp.) i koncentrujemy wyłącznie na jednym zadaniu. Na przykład nauce przyrody. Dlaczego minutnik? Żeby nie rozpraszać się zerkaniem na zegarek i pilnowaniem czasu. Gdy zabrzmi dzwonek, robimy pięciominutową przerwę. To czas na odpoczynek. Minutnik znów idzie w ruch. Tym razem nastawiamy go na pięć minut. Najlepiej odpoczywać inaczej, niż wtedy, gdy się zmęczyło. Skoro przed chwilą pracowaliśmy intelektualnie, w przerwie można zrobić herbatę, przygotować przekąskę, pogłaskać psa, porozmawiać z kimś, zrobić kilka ćwiczeń fizycznych przy otwartym oknie. Po upływie przerwy czas na kolejną 25-minutową sesję pomodoro i kolejną przerwę. Dziecko będzie zadziwione, ile mu się udało zrobić w czasie tej godziny czy półtorej.
 
Wzmacnianie motywacji do nauki
Najbardziej zniechęcająca rada, jaką znalazłam mówiła: „Jeśli masz zaległości, musisz po prostu zakasać rękawy, odrzucić wszystkie zajęcia dodatkowe, spotkania towarzyskie i zakuwać”. Tak się nie da. Dziecko potrzebuje odpoczynku i chwil swobody, bo nie jest robotem, którego można zaprogramować na miesiąc nieustannej pracy. Owszem, można ograniczyć część zajęć dodatkowych, by zyskać czas na naukę, jednak nie rezygnować z nich całkowicie.
Ważne pytanie to: kto stworzyć plan nauki oraz pilnować wypełniania zobowiązania? W przypadku młodszych dzieci będzie to rodzic, jeśli chodzi o nastolatki, lepiej by wyrabiały w sobie samodyscyplinę. Dlatego młodszym dzieciom pomóżmy w stworzeniu realnego planu nauki (np. jeśli ma lekcje do 17.00, nie jest to dobry dzień na nadrabianie zaległości), starsze poprośmy o samodzielne stworzenie i przedstawienie planu. Pamiętajmy, że i mali, i duzi są z reguły sparaliżowani myślą o ogromie zaległości. Dlatego warto dodać im otuchy, wyznaczając niewielkie, ale atrakcyjne nagrody po kolejnych etapach, np. notatniki, ołówki, długopisy, które dziecko może wykorzystać przy nadrabianiu kolejnego działu. W ten sposób nauka zaczyna kojarzyć się nieco bardziej sympatycznie.
Młodsze dzieci będziemy kontrolować systematycznie. Z najmłodszymi, na przykład czwartoklasistami, które po raz pierwszy są oceniane nie opisowo, a według stopni, będziemy musieli z początku dłużej popracować. Starszych i bardziej zmotywowanych będziemy sprawdzać w kluczowych momentach, np. po nadrobieniu całego działu.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki