Logo Przewdonik Katolicki

Jak pomóc dziecku w nauce?

Bogna Białecka
Fot.

Czy odrabianie zadań domowych musi trwać godzinami? Czy włączony komputer, komórka i radio naprawdę są dziecku do tego niezbędne?

Korzystanie z  urządzeń elektronicznych w czasie, gdy dziecko ma odrabiać lekcje, powoduje narastające problemy z zapamiętywaniem i koncentracją uwagi. Wielu rodziców czuje się jednak z góry na straconej pozycji, ponieważ próby wyłączenia elektroniki powodują u dzieci (zwłaszcza nastolatków) bunt i narzekanie. Co gorsza, niektórzy rodzice, którym udało się odebrać dzieciom gadżety, odkrywają, że ich pociechom nauka zajmuje jeszcze więcej czasu. Zaczynamy mieć wtedy wątpliwości – a co jeśli muzyka w tle i rozmowy na Tweeterze autentycznie pomagają dziecku? Przekonywanie, że komputer jest naprawdę niezbędny do nauki zdarza się często. Dzieci udowadniają, że muszą poszukać informacji na Wikipedii, a gdy łapiemy je na oglądaniu śmiesznych filmików, bronią się, twierdząc, że to tylko chwilowa przerwa w nauce. Albo że wcale tego nie oglądają, a szum w tle pomaga im się skupić lub też utrzymują, że są wielozadaniowi.

Gdzie jest problem

Badania naukowe pokazują, że zajmowanie się wieloma zajęciami naraz (tzw. multitasking – wielozadaniowość) prowadzi do zaburzeń pamięci i dekoncentracji uwagi. Przez to dziecko ma coraz większe problemy z nauką.  Natomiast rzeczywiście, zadania domowe coraz częściej obejmują korzystanie  z mediów, np. poszukanie informacji w internecie, przygotowanie prezentacji komputerowej. Sam komputer nie jest problemem. Jest nim fakt, że gdy wchodzimy w internet, trudno jest ograniczyć się wyłącznie do wykonania konkretnego zadania. Dotyczy to wielu dorosłych (wiem coś o tym z własnego doświadczenia), a co dopiero dzieci! Związany jest z tym jeszcze inny problem. Wiele osób ma poczucie, że o ile nie zajmuje się równocześnie kilkoma sprawami, traci czas. Nastolatek, który jednocześnie ściąga z internetu zdjęcia na prezentację z przyrody, sprawdza na Facebooku, czy koledzy już zrobili swoją część w projekcie z historii i odrabia zadanie z matematyki, może czuć się pełen energii, produktywny, dobrze wykorzystujący czas. Jednocześnie jednak przeładowuje swój mózg. Może wręcz mieć problemy z zajęciem się tylko jednym zadaniem. I tak naprawdę, to wszystko spowalnia go. Te same zadania zajęłyby mu w sumie mniej czasu, gdyby zajął się nimi po kolei. Problem polega na tym, że tak „przeprogramował” swój mózg, że może już mieć z tym ogromne trudności.

Praca z komputerem

Jak można zachęcić dziecko do jednozadaniowości? Motywacją może być postawienie sobie wyzwania. Zajmowanie się tylko jedną sprawą naraz wymaga silnej woli, świadczy o opanowaniu,  daje poczucie, że „jestem panem siebie, a nie niewolnikiem rozproszeń”.  Tak jak ćwiczenia na siłowni pomagają nam rozwijać określone partie mięśni, skupienie się na jednym zadaniu pomaga nam ćwiczyć siłę umysłu. Przy okazji poszukiwania praktycznych porad, napotkałam w internecie ciekawy artykuł napisany w formie pamiętnika pt. How I Stopped the Multitasking Madness (Jak powstrzymałem szaleństwo wielozadaniowości). Autor zauważył, że na przykład z reguły nie potrafi usiedzieć kilku minut spokojnie, pisząc coś na komputerze – a to „musi” napić się wody, a to odnieść książki do innego pokoju (gdzie z kolei przypomina sobie, że jeszcze nie przygotował czegoś ważnego na następny dzień). Dlatego postanowił... przywiązywać się liną do krzesła. W rezultacie już pierwszego dnia w ciągu godziny wykonał zadania, które dotąd zajmowały mu kilka godzin. Oczywiście nie namawiam, by przywiązywać dziecko do krzesła!  Natomiast jeśli nastolatek sam zechce to wypróbować, może być to bardzo pouczające doświadczenie. Osobiście piszę ten artykuł przywiązana szalem do krzesła i dopiero to uświadamia mi,  jak bardzo zwykle biegam po domu. Oddzielajmy starannie czas na rozrywkowe przeglądanie internetu i na poszukiwanie informacji do szkoły. Tak naprawdę to jest najtrudniejsze. Bo jeśli np. szukając informacji o dzikich zwierzętach na przyrodę, dziecko trafi na ciekawy filmik o kotach, bardzo trudno mu będzie się powstrzymać przed obejrzeniem go, w końcu to tylko minuta... Minuta tu, dwie minuty tam i zamiast kwadransa, dziecko spędza w sieci godzinę. Możliwym sposobem jest wyrobienie sobie nawyku dodawania interesujących, ale niezwiązanych z aktualnie wykonywanym zadaniem stron w internecie do  „list do przeczytania” lub zakładek. Wydaje się, że trafiłam na coś ciekawego – zapisuję na później, teraz zajmuję się tylko zadaniem właściwym.

Jak się nie rozpraszać 

Kolejna dość prosta rzecz, którą możemy zrobić, to nastawianie budzika czy minutnika odliczającego czas lub nawet aplikacji (mam taką właśnie włączoną w telefonie, gdy minie czas na napisanie tego artykułu, odegra mi utwór We are the champions – Jesteśmy zwycięzcami). Ile czasu potrzeba na odrobienie zadań z matematyki? Nastawmy minutnik na pół godziny. Niech w tym czasie króluje matematyka. A jeśli dziecko skończy zadanie wcześniej? Może być nagroda w postaci ulubionej piosenki, zanim przejdzie do kolejnego zadania. Ważne – jedna rzecz naraz. Teraz słuchasz piosenki, potem przez 20 minut zajmiesz się prezentacją o Londynie. Uczmy dziecko planowania czasu i proszenia o pomoc. Przeglądając zadania domowe, niech sobie rozpisze plan. Na początek może wziąć rzeczy najtrudniejsze, upewniając się, że w razie potrzeby może liczyć na pomoc np. taty. Lub zacząć z drugiej strony – najpierw te zadania, które są łatwe, proste i szybkie, a problemy czasochłonne (jak np. uczenie się do sprawdzianu) umieścić na końcu listy. Do każdego zaplanowanego zadania dopisujemy oszacowanie czasowe – ile nam to zajmie. Jeśli mimo to dziecko ma tendencję, by zwyczajnie czas na lekcje przesiedzieć, bezmyślnie gapiąc się w okno, można zmobilizować je do pracy, obiecując coś ciekawego,  o ile wykona zadania w czasie. Warto też uświadomić mu, że siedząc i nic nie robiąc, tak naprawdę wymierza sobie karę – nie będzie mieć czasu na nic fajnego, bo uczenie się cały czas będzie nad nim wisieć. Warto też być dostępnym w razie, gdyby dziecko miało trudności. Można wręcz ustalić: odrabiasz zadania od 17.00 do 18.30, w tym czasie jestem dyspozycyjny, jeśli czegoś nie rozumiesz, pomogę (ale – co ważne – nie odrobię lekcji za ciebie!). 

Warto  zadbać o to, by dziecko miało pod ręką tylko to, co niezbędne do zadania. Wyłączamy radio, telewizor, komputer, a w telefonie włączamy tryb „cichy”, tak by nie rozpraszały go telefony i SMS-y. Bardzo wiele osób ma na początku ogromne problemy z przyzwyczajeniem się do ciszy. Na szczęście z biegiem czasu to mija i cisza zaczyna pomagać w skupieniu. Niektórym „odzwyczajenie się” od hałasu zajmuje kilka dni, dla kogoś innego będzie to miesiąc. Dotyczy to zresztą nie tylko uczących się dzieci, ale i dorosłych. Jedną z zalet pracy w domu, jaką wykonuję, jest fakt, że nie muszę wysłuchiwać radia, które towarzyszyło zawsze pracy w biurze. W sytuacji gdy hałas jest nie do uniknięcia (w przypadku odrabiania lekcji np. kotłujące się hałaśliwie rodzeństwo), można pomóc sobie zakładając słuchawki z tzw. białym szumem, np. odgłosami fal morskich lub lasu.  Przypomnę, że dobrym zabiegiem jest ustalenie stałej pory odrabiania lekcji. Konsekwentne pilnowanie godziny uczy odpowiedzialności – najpierw obowiązek, potem przyjemności. Nie musi to być od razu po przyjściu ze szkoły, niech uczeń się odpręży. Najlepszy moment na odrabianie lekcji to czas po obiedzie, gdy dziecko trochę odpoczęło i nabrało energii. Z drugiej strony niektóre dzieci, zwłaszcza zimą, chcą od razu po obiedzie wybiec na dwór, zanim się ściemni, a lekcje odkładają na wieczór. Można im na to pozwolić, pod warunkiem że rzeczywiście o ustalonej porze usiądą do książek i nadal będą mieć siły na naukę. Jeżeli wieczorem syn czy córka zaczyna wymówki: „ale nic nie rozumiem, jestem zmęczony”, wytłumacz, że w takim razie musi odrabiać lekcje wcześniej.

 

Zdaję sobie sprawę, że nauka szkolna jest męcząca i właśnie dlatego namawiam, by wyrobić w dzieciach nawyki pomagające w szybkim i sprawnym odrabianiu zadań domowych. Jeśli ktoś siedzi godzinami nad lekcjami, słuchając muzyki i odbierając e-maile, niczego nie zrobi porządnie, nie będzie mieć przyjemności z muzyki i jeszcze się zmęczy. Nauka jednozadaniowości, koncentrowania się na jednej sprawie naraz nie tylko poprawia efektywność, ale pomaga cieszyć się życiem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki