Jak Pan ocenia pomysł rzecznika praw dziecka Marka Michalaka, by kobiety będące w ciąży i pijące alkohol, zażywające narkotyki, dopalacze etc. kierować na leczenie?
– To cenna inicjatywa. Konkretyzuje to, o czym od kilku lat mówiło się w środowiskach zajmujących się zespołem zaburzeń rozwojowych występujących u osób, których matki spożywały alkohol w ciąży (FAS). Te zaburzenia to niedobór wzrostu i wagi ciała, mały obwód głowy, uszkodzenie układu nerwowego, a zwłaszcza mózgu. Skutkiem działania alkoholu na rozwijający się płód może być także poronienie, urodzenie martwego dziecka czy przedwczesny poród.
Czy na takie leczenie, w skrajnych przypadkach, powinniśmy kierować kobiety nawet wbrew ich woli?
– Odpowiem pytaniem: czy możemy biernie przyglądać się, jak kobieta w ciąży pije alkohol, gdy wiemy, że poważnie szkodzi swojemu dziecku? Stawką w tym przypadku jest życie i zdrowie dziecka.
Jak często kobiety w ciąży sięgają po alkohol?
– Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych szacuje, że co roku w Polsce rodzi się około 9 tys. dzieci z zaburzeniami rozwojowymi powstałymi w wyniku kontaktu z alkoholem w czasie życia płodowego. Według badań Głównego Inspektoratu Sanitarnego z 2012 r. aż 10 proc. polskich kobiet w ciąży spożywa alkohol! Do tego 2 proc. przyjmuje środki uspokajające lub nasenne, 7 proc. pali tytoń, zaś 23 proc. jest codziennie narażonych na bierne palenie w domu.
Czy sama zmiana przepisów może rozwiązać ten problem?
– Oczywiście, że nie. Aby kobieta w ciąży utrzymała abstynencję, niezbędna jest na przykład solidarność środowiska, w którym przebywa. Wznoszenie toastów przy kobiecie w ciąży może ona interpretować jako towarzyskie przyzwolenie na picie, co czyni nas współodpowiedzialnymi za zagrożenie dla dziecka, jakie w tym momencie powstaje. Potrzebne jest upowszechnienie wiedzy o skutkach picia alkoholu przez kobietę w ciąży poprzez media, służbę zdrowia, pracowników pomocy społecznej czy kuratorów sądowych, a także uwzględnienie tego aspektu w programach szkolnych czy uczelniach medycznych.
Trwają zbiórki podpisów pod dwoma obywatelskimi projektami chcącymi zmienić „ustawę antyaborcyjną”. Czy w tej sytuacji ujęcie się rzecznika praw dziecka za dziećmi nienarodzonymi nabiera szczególnego znaczenia?
– Rzecznik praw dziecka na mocy swoich uprawnień i zobowiązań wskazuje na konieczność troski o zdrowie życie dziecka przed i po jego urodzeniu. To oczywiście ważne w dyskusji, jaka jest związana ze zmianą ustawy o ochronie życia. Wskazuje też na jeden z istotnych problemów do rozwiązania, jeśli chcemy by życie i zdrowie człowieka było skutecznie chronione, bo sam zakaz aborcji nie wystarczy.
Antoni Szymański
Od wielu lat jest wiceprezesem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, zrzeszającej 136 organizacji prorodzinnych. Senator Prawa i Sprawiedliwości