Logo Przewdonik Katolicki

Śmierć po „skręcie”

Marek Dłużniewski
FOT. JAKUB KAMIŃSKI/PAP. Marsz młodzieży przeciwko dopalaczom, Opalenica, 10 października 2015 r.

Liczne ostrzeżenia przed dopalaczami czy narkotykami zdają się nie przynosić efektu. Środki odurzające wciąż zbierają śmiertelne żniwo. Jedną z ostatnich ofiar jest 14-letnia Nikola.

Nastolatka zmarła 31 sierpnia w poznańskim szpitalu przy ul. Krysiewicza. To właśnie tam, do Specjalistycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem, dziewczyna trafiła nieco ponad tydzień wcześniej z podejrzeniem zatrucia narkotykami. W sprawie udzielenia jej środków odurzających, prokuratura wszczęła śledztwo, gdy nastolatka jeszcze żyła.
 
Słabła z dnia na dzień
Śledczy ustalili, że pomysł zapalenia marihuany pojawił się, gdy Nikola była w towarzystwie czterech osób. Po zapaleniu „skręta” Nikola wraz z jedną z koleżanek opuściły grupę, ale po pewnym czasie 14-latka zaczęła się źle czuć. Na tyle źle, że pogotowie zabrało ją do szpitala.
– Dziewczyna trafiła do nas wieczorem. Już kiedy była w szpitalu jej stan zaczął się pogarszać. Wieczorem jeszcze tego samego dnia około godziny 22 trafiła na oddział intensywnej terapii, bo jej parametry życiowe zaczęły być coraz gorsze. Lekarze stwierdzili obrzęk mózgu, jego ciężkie uszkodzenie i podejrzewali, że będą to zmiany nieodwracalne. Dziewczyna cały czas przebywała na tym oddziale, słabła z dnia na dzień i zmarła około południa w czwartek (31 sierpnia –  MD) – relacjonuje Urszula Łaszyńska, rzecznik szpitala.
 
Pięć osób z zarzutami
Zarzuty przedstawiono Kamilowi K. i Dawidowi P. Pierwszemu za udzielenie środka odurzającego małoletniej Nikoli, drugiemu zaś za sprzedaż narkotyku. Kolejne trzy osoby mające związek z uczestnikami tej tragedii to Michał S. i Kamil Z. podejrzani o sprzedaż środków odurzających i zastępczych oraz Dawid S. podejrzany o posiadanie marihuany. – Przedstawiono zarzuty pięciu osobom: wobec czterech zastosowano areszt, wobec jednej dozór. Zarzucamy im posiadanie, udzielanie i wprowadzenie do obrotu środków odurzających – mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Z kolei dwie nieletnie, które wraz z Nikolą paliły marihuanę, postanowieniem sądu znalazły się w ośrodku wychowawczym.
Otwarte pozostaje jeszcze pytanie o odpowiedzialność dyspozytora pogotowia ratunkowego, który nie od razu miał wysłać karetkę po dziewczynę. Jest jednak zdecydowanie za wcześnie, by w jakikolwiek sposób rozstrzygać kwestię odpowiedniego udzielenia pomocy. – Mamy zabezpieczone nagranie tego zgłoszenia. Prokurator w toku tego postępowania będzie zajmował się ewentualnie kwestią niedopełnienia obowiązków przez dyspozytora. Ten wątek również wyjaśniamy – dodaje Magdalena Mazur-Prus.
 
Zabójca trudny do wykrycia
Choć kwestia kto, w jaki sposób i skąd dostarczył nastolatce narkotyk jest niezwykle ważna, to jednak jeszcze ważniejsza jest odpowiedź na pytanie o główną przyczynę tej tragedii. Czy „skręt” był jedyną używką, którą przyjęła Nikola? A jeśli tak, to czy oprócz marihuany zawierał coś jeszcze? –To trudne pytanie – mówi Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze Szpitala Miejskiego im. Raszei w Poznaniu. – Marihuana nie jest aż tak silnym narkotykiem, który spowodowałby zagrożenie dla zdrowia i życia. Być może były tam niezidentyfikowane substancje psychoaktywne, tzw. dopalacze, których mamy teraz naprawdę bardzo dużo, o przeróżnym działaniu – zaznacza.
Skutki zażycia narkotyków czy dopalaczy nie muszą być takie same u wszystkich osób je stosujących. – Każdy reaguje z różną intensywnością: pobudzeniem, niepokojem, agresją, czy też rozchwianymi parametrami życiowymi, jak ciśnienie czy tętno – dodaje Eryk Matuszkiewicz. – W większości przypadków po zatruciu czy nadużyciu narkotyków leczenie czy postępowanie jest objawowe. Musimy te rozregulowane mechanizmy spróbować wyrównać. Nie ma więc tu jakichś specyficznych odtrutek, nie ma antidotum – przyznaje.
 
Młodzież ofiarą
Poznańska tragedia zdaje się pokazywać, że kampanie antynarkotykowe czy te wymierzone w dopalacze nie przynoszą większego rezultatu. – Może taki wniosek się nasuwać. Ja jednak widzę, że takich pacjentów jest mniej, zwłaszcza w porównaniu z bardzo trudnym rokiem 2015 i jego pierwszym półroczem. Wówczas przyjmowaliśmy po kilkadziesiąt takich osób miesięcznie. Od drugiej połowy 2015 r. jest ich kilkanaście, może dwadzieścia kilka. Do końca tego nie wyeliminujemy, ale jakiś efekt widać – mówi Eryk Matuszkiewicz. Toksykolog zaznacza, że po tego typu środki sięgają osoby w wieku od szesnastu do dwudziestu kilku lat, rzadziej po trzydziestce, a więc raczej ludzie młodzi.
W poznańskiej sprawie uderzający jest dość niski wiek ofiary. W tym przypadku po narkotyk sięgnęło przecież dziecko. Nie pierwsza to jednak i pewnie nie ostatnia taka sytuacja. Tylko w szpitalu przy ul. Krysiewicza od początku roku do lipca odnotowano kilka przypadków nieletnich zatrutych narkotykami. A jak się okazuje problem może dotyczyć nawet tych najmłodszych nastolatków. – Wiemy o przypadkach, na szczęście na razie pojedynczych, gdzie po tego typu środki sięgali 11- czy 12-latkowie– mówi Eryk Matuszkiewicz.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki