Logo Przewdonik Katolicki

Misja TVP

Natalia Budzyńska

Myślę o sztuce, która niesie wolność ducha, o pięknie i dobru. I zastanawiam się, gdzie jest jej miejsce, skoro telewizja publiczna jej nie chce, wybierając populizm najniższych lotów

Nie oglądam telewizji publicznej. Od lat nie ma w niej niemal nic, co by mnie zainteresowało. (Kanał Kultura jest jedynym wyjątkiem). Tym bardziej nigdy, przenigdy, nie oczekiwałam niczego dobrego od corocznych sylwestrowych koncertów organizowanych przez TVP i transmitowanych na żywo z różnych miast Polski. Także tym razem występy sylwestrowe mi umknęły. Ale że w  obecnych czasach nic w przyrodzie nie ginie i w chmurach cyfrowych dryfują w przestrzeni dane, to w pierwszych dniach stycznia byłam wręcz bombardowana fragmentem koncertu, podczas którego pierwsza szansonistka polskiej rozrywki Maryla Rodowicz śpiewa razem z nieznanym mi mężczyzną. Włączyłam dźwięk. Szybko mnie poinformowano, że ten pan to Zenon Martyniuk, gwiazda disco polo. Telewizja publiczna zaraz zaczęła się szczycić tym, że zrobiła tak wspaniały koncert, tak przebogatą kulturą odbiorców uraczyła, że na Krupówkach oraz przed odbiornikami w tym wydarzeniu brało udział kilka milionów osób. A to jeszcze nie koniec, bo pod sceną, w czasie występu tego duetu podrygiwał z zapałem sam prezes Kurski, odpowiedzialny za całą telewizję publiczną i jej misję, mający też być twarzą tej misyjności.

Zaraz po słynnym już występie internet pokazał nieoficjalny film zza kulis. A tam prezes, który kłania się wykonawcy disco polo i obiecuje mu z zapartym tchem i wdzięcznym uśmiechem na ustach, że w telewizji zawsze, zawsze będzie już miejsce dla tego gatunku muzyki. Mówi dokładnie tak: „Genialne, genialne. Już od dawna mówię, dość z tą hipokryzją, z tym udawaniem, że to jest jakiś gorszy gatunek. Ludzie to kochają i Pan zawsze ma otwarte miejsce w telewizji polskiej dopóki ja jestem prezesem”. Potem, razem z gwiazdą, śpiewa jedną z jego piosenek, spontanicznie. Widać, że zna ją dobrze. Na tle Tatr oficjalnie dodaje: „Udało nam się nadać ogólnonarodowy charakter temu wydarzeniu”. A mi wstyd. Czerwienię się. Ukrywam twarz w dłoniach. Myślę o wszystkich wspaniałych polskich artystach, o sztuce, która niesie wolność ducha, o pięknie i dobru, o ciarkach i gęsiej skórce, o uniesieniach i innych światach. O sztuce po prostu. I zastanawiam się, gdzie jest jej miejsce, skoro telewizja publiczna tego kraju jej nie chce, wybierając populizm najniższych lotów, byle było kolorowo, byle było głośno, byle szampan lał się strumieniami i byle z przytupem i przaśnie. Tak chce kształtować gust Polaków? Aha, a przy dobrej muzyce też można się bawić.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki