Byłem młodym księdzem. Podczas comiesięcznych odwiedzin chorych i starszych parafian, zapytałem dość mocno schorowaną kobietę, czy przyjęła sakrament namaszczenia chorych. Zaprzeczyła. „A chce pani dzisiaj przyjąć?” – zapytałem. „Broń Boże!” – odpowiedziała z wyraźnym lękiem. „Chcę jeszcze trochę pożyć. Nie wybieram się na tamten świat”.
Tego typu sytuacje dzisiaj należą już do rzadkości. Udało się przezwyciężyć przekonanie, że namaszczenie chorych to „sakrament dla umierających”. Wierni chętnie je dzisiaj przyjmują. Czasami zbyt chętnie i za często. Ale to nie jedyny problem.
Bo źle się czują
Już od pewnego czasu można było usłyszeć głosy zwracające uwagę na nadużycia i nieprawidłowości, pojawiające się w Polsce w związku z udzielaniem sakramentu namaszczenia chorych. Dorota Baranowska w artykule dostępnym w portalu opoka.org.pl wskazywała, że duszpasterze, zwłaszcza podczas rekolekcji i misji, zaczęli zachęcać, aby sakrament namaszczenia przyjmowali także ci, którzy ukończyli na przykład 65. rok życia, albo ci, którzy „pragną go przyjąć, ale nie są w niebezpieczeństwie z powodu choroby lub starości”, względnie tych, którzy tylko aktualnie „źle się czują”. „Tego typu zachęty nie mają jednak uzasadnienia w prawie kościelnym” – podkreśliła, dodając, że w pewnych przypadkach „można nawet mówić o «zbanalizowaniu» czy «dewaluacji» sakramentu”. Dlaczego? Ponieważ, jak wyjaśniła, jest to sakrament na czas poważnej choroby i zaawansowanej starości.
Ks. prof. Zbigniew Janczewski, prawnik z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w 2012 r. zauważył, że w niektórych parafiach w Polsce obserwuje się praktykę wspólnotowego przyjmowania namaszczenia chorych przez wszystkie starsze osoby, uczestniczące w nabożeństwie zorganizowanym np. przy okazji rekolekcji. Ks. Rafał Masarczyk SDS opisał to w serwisie katolik.pl bardzo obrazowo: „W związku z tym, że parafie organizują dzień chorych, w czasie którego na Mszy św. udziela się namaszczenia, wyłoniła się grupa wiernych, którzy hołdują zasadzie «jak coś dają, to trzeba brać». W ten sposób mogą przyjąć ten sakrament nawet dwa razy dziennie. Nie można powiedzieć, żeby była to liczna grupa, ale tacy wierni także się zdarzają”.
Tendencja i biskupi
Nic dziwnego, że praktyce udzielania sakramentu namaszczenia chorych postanowiła się przyjrzeć Komisja Kultu i Dyscypliny Sakramentów KEP. Podczas obrad, które miały miejsce w lutym br., jej przewodniczący bp Adam Bałabuch wyjaśniał, dlaczego podjęto decyzję o przygotowaniu specjalnej instrukcji dotyczącej posługiwania chorym i umierającym. Ma ona być odpowiedzią na coraz częstszą praktykę liberalnego podejścia do sprawowania sakramentu namaszczenia chorych. „Jest też taka tendencja, że zbyt często zachęca się wiernych do sakramentu namaszczenia. Przepisy wskazują, że ponowne przyjęcie sakramentu możliwe jest, gdy nastąpił nawrót choroby, albo wyraźne pogorszenie stanu zdrowia. Chcemy te normy przypomnieć, by były poprawnie stosowane w duszpasterstwie” – mówił.
Dokument został zatwierdzony 7 czerwca br., podczas zebrania Episkopatu w Zakopanem. Jej istotą nie jest ograniczanie dostępu wiernych do sakramentu. Przeciwnie. Nowa instrukcja ma jeszcze bardziej uwrażliwić na potrzeby osób chorych i pokazać sposoby pomocy. „Wskazujemy znaczenie duszpasterstwa osób chorych, ale również znaczenie opieki rodzinnej” – tłumaczył na początku czerwca bp Bałabuch.
Dla kogo namaszczenie?
Dokument precyzuje, komu należy udzielać sakramentu namaszczenia chorych. Są w tej grupie wierni, których życie jest zagrożone z powodu choroby lub podeszłego wieku. Są ci, którzy „po osiągnięciu używania rozumu, z powodu choroby lub starości zaczynają znajdować się w niebezpieczeństwie”. Można udzielić tego sakramentu przed operacją, jeżeli przyczyną operacji jest niebezpieczna choroba. Osobom w podeszłym wieku, których siły opuszczają, można udzielić namaszczenia chorych również wtedy, gdy nie zagraża im niebezpieczna choroba. Można też udzielić tego sakramentu dzieciom, zwłaszcza tym, których życie jest poważnie zagrożone, np. przez nieuleczalne choroby.
Kiedy powtórnie można udzielić sakramentu namaszczenia? Wtedy, gdy chory po wyzdrowieniu znowu ciężko zachoruje lub jeśli w czasie trwania tej samej choroby niebezpieczeństwo stanie się „poważniejsze”. „Jednak nie należy udzielać go zbyt często, jeśli nie zachodzi prawdziwa konieczność” – przestrzegają polscy biskupi w dokumencie.
Nie ma też wątpliwości, w jakich sytuacjach należy udzielić tego sakramentu chorym, którzy stracili przytomność lub „używanie rozumu”. Trzeba go udzielić, jeżeli istnieje prawdopodobieństwo, że jako wierzący prosiliby o to, gdyby byli przytomni. Natomiast stanowczo i zdecydowanie podkreślono, że „nigdy nie udziela się sakramentu namaszczenia warunkowo, używając formuły «Jeśli żyjesz», lub podobnej”. Jeśli kapłan ma przynajmniej moralną pewność, że chory jeszcze żyje, udziela mu sakramentu namaszczenia w zwykły sposób. I jeszcze jedno ważne przypomnienie. Nie wolno udzielać namaszczenia chorych tym, którzy uparcie trwają w jawnym grzechu ciężkim.
Tylko ksiądz
Coraz częściej w Polsce Komunię św. do chorych zanoszą nie tylko księża, ale również świeccy nadzwyczajni szafarze lub stali diakoni. Pojawiły się w związku z tym pytania, czy mogą oni udzielać namaszczenia. Instrukcja Komisji Kultu i Dyscypliny Sakramentów przypomina, że tego sakramentu ważnie udziela tylko kapłan. Ani diakoni, ani wierni świeccy (w tym nadzwyczajni szafarze Komunii św.) nie mogą być szafarzami namaszczenia chorych.
Ludzie ciężko chorzy, cierpiący na bardzo poważne dolegliwości, potrzebują szczególnej łaski Bożej, aby nie upadli na duchu i nie zachwiali się w wierze. W sakramencie namaszczenia Chrystus „daje swoim wiernym, dotkniętym chorobą, potężną moc i obronę”. Dlatego trzeba dbać o to, aby był on dobrze i prawidłowo udzielany.